piątek, 6 czerwca 2014

Bez tytułu: Rozdział 30




Rozdział 30

Część 1: Anna

     Byłam zadowolona z siebie i czułam się jak młoda panna młoda. Miałam ochotę tańczy i śpiewać... Wiem brzmi to trochę głupio jednak czułam się taka szczęśliwa, że gdybym była aniołem wzleciałam bym do gwiazd, a nawet i dalej. Miałam ochotę skakać z radość. Spojrzałam na mojego męża, bo teraz według prawa nim jest oraz między nami więź.
- Coś czuję, że mój teść mnie nie polubi - powiedział do mnie, a za chwilę obdarzył tym swoim uśmiechem. Kiedy udawaliśmy ludzie bali się czuli od niego niebezpieczeństwo. Jednak ja zawsze widziałam w nim czułego i troskliwego. 
- Oj tam nie przejmuj się ważne, że ja i moja siostra cię lubimy - powiedziałam do niego przytulając się bardzo chciałam jego bliskości. W jego ramionach czułam się bezpieczna oraz jakby cały świat przestał istnieć, a byliśmy by tylko my dwoje.
- Masz rację... Musimy znaleźć sposób aby wydostać się... Przepraszam - powiedział do mnie Mark zamrugałam kilka razy, bo oczywiście nie wiedziałam za co mnie przeprasza. Przecież nic złego nie zrobił.
- A mi się wydawało, że ja mam za co ci przeprosić gdyż przez ze mnie tutaj jesteśmy - powiedziałam patrząc w jego zielone hipnotyzujące oczy. Wyglądały jak oczy u jakiegoś zwierzaka. Nawet od biały światło. Zresztą jak każdego wampira. Taka nasz przypadłość i po tym poznają nas łowcy.  Zaśmiał się jego śmiech był taki zaraźliwy, że ja się uśmiechnęłam się. Boże jak ja go kocham... Byłam na siebie wciekła, że przez ze mnie ma tą pieczęć i jest więziony przez psychopatów. Hmm... Muszę znaleźć jakieś wyjście albo chociaż złamać ich czar. Jednak nie wiedziałam jak. Nie miałam, żadnych magicznych zdolność ani nic w tym rodzaju. Byłam tylko wampirem nikim z mocą. Czemu nie mogłam urodzić się czarownicą chociaż nie przepadam za nimi ale teraz bym oddała wszystko nawet duszę aby chociaż móc na chwilę nią być. Jednak wiem, że bez duszy byłabym tylko pustą powłoką nawet bym nie pamiętała o swoim mężu i siostrze o niczym. Więc to nie jest możliwe muszę by znaleźć inny sposób na to aby zdjąć to z niego.
    Nasza nic poślubna nie zawiodła moich oczekiwań. Była taka namiętna i wzruszająca, jak tylko mogłam sobie wymarzyć. Kiedy w końcu zostałam sam na sam ze świeżo poślubionym mężem i zapomnieliśmy otaczającym nas świecie. Pozwoliłam mu odkrywać moje ciało. Drżałam, gdy mnie pozbawiał ubrania i pokrywał każdy centymetr ciała pocałunkami . Marko delektował się moją perłowobiałą skórą, która lśniła w sączącym się do pokoju blaskiem księżyca. Cieszyła go moja ciekawość, radość z jaką oddawałam mu siebie. Można było to wyczytać z jego umysłu. Każda pieszczota, każdy dotyk dawał mi pewność, że nie tylko ich duszę, ale także ciała tworzą jedność, a moje uczucia do Marka należą do innego świata, świata poza granicami doznań zmysłowych. Nie tylko doskonale się rozumieliśmy ale wiedzieliśmy czego ta druga osoba od nas oczekuję.
    Przyjemnie było obudzić się następnego dnia w ramionach ukochanej osoby wiedząc, że cokolwiek się stanie oni po zostaną razem chodzi by cały świat był przeciwko im. Spojrzałam na Marka jak spokojnie śpi wyglądał tak nie winie i słodko, że nie miałam ochoty go budzi jednak. Musimy być gotowi oraz zawsze być czujni ponieważ ciężko to przyznać ale nie jesteśmy najlepszym miejscu i nie tu chciałam spędzić swoją miodówkę. Pocałowałam Marka policzek na co on zareagował cichym pomrukiem zadowolona oraz dawał znać, że chciałby jeszcze trochę pospać.
- Stawaj kochanie dobrze wiem, że nam nie potrzebne tyle godzin snu... Zresztą wynagrodzę ci wszytko jak już będziemy wolni a ci tutaj spalą się w ogniu piekielnym - powiedziałam do niego. Kiepsko udawał, że śpi widać było to po delikatnie podniesionych kącikach ust. Chciałam pocałować raz jeszcze jego policzek lecz spryciula się odwrócił i pocałowałam jego miękkie i jedwabiste usta. 
- Poproszę aby tak mnie budzono każdego ranka - powiedział do mnie już otwierając oczy. Uśmiechnęłam się do niego i uniosłam brew do góry. Cały czas patrzyłam w jego cudne oczy.
- A co z tego będę miała - spytałam zadziornie go.
- Co tylko będziesz chciała...
- Hmm proszę o to byś codziennie dawał kwiaty i mówił jaka to wspaniała jestem i jak mocno mnie kochasz. - powiedziałam do niego cały czas patrząc w jego oczy - Czy nie za dużo? - powiedziałam słodko i zrobiłam swoją minę, która mówi ,, Proszę...'' również można ją nazwać miną niewiniątka.