czwartek, 6 lutego 2014

Bez tytułu: Rozdział 22


Rozdział 22

Cześć 1: Magda

Czy ja dobrze usłyszałam Chochliki? Przecież Izka nie wyglądała jakby kłamała. Jedynie mówiła poważnie. Trochę żartowała, a to potwierdzało, że na dolę są chochliki. Izka nie umie żartować i robi to bardzo rzadko. Najczęściej kiedy chce zmienić bolesną prawdę lub coś nie przyjemnego w żart. Patrzyłam jak się ubiera. Co ona zamierza robić o ... o piątej nad ranem. Opadłam z powrotem na łóżko. Tak wcześnie to ja nigdy nie wstałam i nie zamierzam tego robić tego znowu. Lecz kiedy Iz podeszła do okna i wskoczyła na parapet spojrzałam na nią
- Ty gdzie się wybierasz? - spytałam się jej. Nie miała przypadkiem iść Aurearią na spotkanie z babcią. 
- Idę spotkać się z dziewczynami. Nie długo wrócę - powiedział do mnie podniosłam się gwałtownie. 
- Masz zamiar złamać zakaz Alfa? Czy ty już całkiem oszalałaś?! - powiedziałam trochę za głośno. Jednak znam Głaza. On tak nie daruję jak ktoś łamie zakazy, a ona zamierza. Czy już całkiem straciła rozum. Przecież zawsze robiła to co powinna, a nie to na co miała okazję. Boże jak ta przemiana ją zmeniła.
- Taki mam zamiar. Papa - powiedziała i wyskoczyła z okna. Podbiegłam ale już jej nie widziałam. Gdzie są chłopaki.
- Gdzie ona znowu poszła... Boże muście krzyczeć tak rano - powiedziała Aura. Spojrzałam na nią. Nie zamierzam Iz kryć. Sama pakuję się w kłopoty.
- Poszła szukać kłopotów - wróciłam do łóżka. Jeśli ją złapią strażnicy Alfy bo na pewno kazał nas pilnować. To jej sprawa. Iz nie jest dzieckiem abym musiała nią bawić.
- Poradzi sobie... - powiedziała Aura. Może ona ma rację. Iz zawsze sobie radziła nawet jako kujon szkolny dawała sobie radę. Aura się położyła i ja również. Wierze w ciebie IZ słyszysz? Nie zawiedź mnie oraz nie wpakuj się nowe kłopoty. Przekazałam jej telepatycznie. Mam nadzieję, że mnie posłucha. Położyłam się znowu spać. Kiedy się obudziłam Iz właśnie zamykała okno. Wyglądała na zadowoloną. Czyli nie dała się złapać ale czy nie wpakowała się w żadne kłopoty.
- Stawać śpiochy śniadanie podoją na dolę. Aura babcia będzie za godzinę w tym czasie zjemy śniadanie i Magda wystraszy naszą ochronę. Powiedziała zabierając nam okrycie. Spojrzałam na zegarek ósma. No mogę wstać już o tej godzinie. Aura również stała. Zaczęliśmy się ubierać. Miałam nadzieję, że Iz zacznie sama mówić. Zjadała mnie ciekawość jak przebiegła jej poranna wyprawa. Jednak ona milczała.
- Dziewczyno czy ty serca nie masz opowiadaj mi tutaj szybko. Albo podam cię torturą - powiedziałam do niej. Jestem cierpliwa zwłaszcza jak chce coś szybko wiedzieć. To chce wiedzieć bardzo szybko. W końcu ona złamała pierwszy raz zasady. Jeszcze tego nie widziałam. Chce znać każdy sekundę tej chwili. Ona mi tu milczy.
- Dobra powiem wam. Biegłam przez pola. Spotkałam się z nim w ogrodzie. To niby lasek. Wytłumaczyłam i przeprosiłam, że tak naglę zniknęłam. Na szczęście nie miały dużych kłopotów. Wróciłam i to tyle z mojej przygody - powiedziała nie zdradzając za dużo posłałam jej złowieszcze spojrzenie. Ja nie chce prze smak ja chce danie główne. Nie dam jej spokoju jeszcze mi powie. Poszliśmy na śniadanie. Mogłyśmy zamówić na co miałyśmy tylko ochotę. Płaci ktoś inny a natomiast płaci za to alfa. Oj wybuli za śniadanie. Taka nasza zemsta, że dziewczyną nie daję się takiej wolność. Później ja wyszłam na dachu był tam jeszcze Castiel.
- Idziemy już nas tu nie ma. Aura da znać telepatycznie jak będzie coś się działo. One chcą być same, a ja zamierzam tego dopilnować. Nawet jeśli miałabym cie zjeść i mieć po tym mieć nie strawność - powiedziałam do niego oschle. Niech nie próbuje nawet protestować mi tutaj. Oczywiście ich nie zjem najadłam się już ale potrafię wyrządzać krzywdę na kilka sposobów. Chłopak nie protestował. Poszłam z nim do drugiego hotelu gdzie się zatrzymali. Znalazłam  Mickeala i pociągnęłam gdzieś gdzie nie będzie nikt nas słyszeć
- Dziewczyny chcą się spotkać z babcią pomóż mi je kryć - powiedziałam do niego to nie była wcale prośba. Jednak on o tym wiedział. Zdążył mi trochę poznać, że ja nie mam zwyczaju prosić tylko wymagać.Wróciłam z nim do hotelu. Zebraliśmy spotkanie na którym przekonałam, że możemy wracać do domu. Jednak ja, Mickael oraz dhamiry zostaniemy. Zgodzili się miałam ochotę skakać z radość. Super.wolę trzymać trzech z daleka niż całego stada. Kiedy tamci odjechali Głaz jeszcze dał mi swoją kartę do konta oraz pin. Czy tego kolesia już całkiem porąbało dawać mi to. Jednak skoro chce aby zostało ona wyzerowana to wybrał do tego właściwą osobę. Super usiadłam na łóżku w pokoju byłam ja mój braciszek oraz pół wampirki. 
- No super teraz władza materialna należy do mnie - powiedziałam zadowolona. Mieckeal przewrócił oczami za co oberwał z poduszki. Nie przy mnie takie gesty. Jak ich zająć gra w otwarte karty.
- Słuchajcie dziewczyny chcą mieć czas dla siebie. Zakaz zbliżania się nawet na kilometr do nich. Jasne? - powiedziałam jak prawdziwy wilkołak, a moich oczy na sekundę zaświeciły na złoto aby pokazać, że nie żartuję. 
- Okej nie musisz na nas warczeć głupi nie jesteśmy wystarczy nam powiedzieć - powiedział Lysander. Zaczynam lubić tego kolesia w końcu mnie się słucha. Poszliśmy zwiedzić miejscowość rozmawiałam telepatycznie z dziewczynami. Gdzie mamy nie chodzić oraz jak sprawy u mnie wyglądają

Część 2: Izabela 

Kiedy Magda poszła pilnować aby się nie wydawało. Wiedziałam, że ona wyjdzie z siebie, a wykona swoje zadanie. Poszłam z Aurą do pokoju i spakowaliśmy wszystko. W końcu obiecałam im, że dam odpowiedź co zdecydowałam. Kiedy się pakowaliśmy usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam a tam stała moja babcia. Rzuciłam się jej na szyję.
- Ej już nie masz sześciu lat - powiedziała do mnie z uśmiechem puściłam ją. Złapałam ją za dłoń i zaprowadziłam do pokoju. Z dziwiłam się, że babcia miała walizkę i to większą od siebie były ich dwie. 
- Babciu pozna Aure ona jest ... - zaczęłam przestawić ale moja babcia weszła mi słowo 
- Twoją prawdziwą siostrą a moją wnuczką... Witaj już bałam się, że się nie odnajdziesz na czas - powiedziała do niej babcia. Byłam szoku, że ona wiedziała od razu i nam nie powiedziała. Kilka razy zamrugałam czy przypadkiem nie śpię. 
- Okej muszę was tyle nauczyć... Czuję, że już macie jedną przemianę za sobą.... - weszła bardziej do pokoju. Później usiadła na łóżku. - Siadać opowiem wam prawdziwą historię... - usiadłam z Aurą łóżku. 
- Kiedyś w magicznym świecie było kilka światów i ciągle wojny. Więc dwóch dowódców postanowiło, że trzeba ich rozdzieli. Podzieli na królestwo księżycowe i słoneczne. Księżycowo odpowiada takim rasą jak: Upadłe Anioły, Demony, Wampiry, Wilkołaki i tym podobne czyli te które aby przeżyć muszą zabić lub po prostu to lubią. Słoneczne odpowiada takim jak: Anioły, Czarodziejki, Kotołaki, Elfy i tym podobnym czyli którzy lubią pomagać ludziom żyć z nimi. Pewnego dnia Księżniczka Księżycowa i Książę Słoneczny wymknęli się z królestwa aby zaznać trochę wolność i zobaczyć coś po za murami zamku. Zakochali się w sobie. Po kryjomu spotykali się każdego czerwonego dnia. Czyli kiedy w królestwach księżyc lub słońce stały się czerwone. Pewnej nocy z ich miłość zrodziły się dwie dziewczynki. W tedy usłyszeli przepowiednie, że one albo dadzą całkowitą władzę jednemu z królestw albo zjednoczą światy i zapanuję pokój. Zdecydowali aby dziewczynki na rodzili się raz jeszcze na ziemi. Wybrali losowo, że będą one czarodziejkami od narodzenia... Tak na ziemi przyszły jeszcze raz. Ich matka wiedziała od razu kim one są i chroniła. Jednak jedna z dziewczynek została podmieniona w szpitalu. Nie mogły one zacząć nauki. Czekaliśmy do tej chwili - opowiedziała babcia, a ja wstałam i do szklanki wlałam jej wody. 
- Wiedziałaś, że Magda jest wilkołakiem? -spytałam się jej w prost. Chciałam wiedzieć czy wiedziała o wszystkim i przez te wszystkie lata milczała. Czekając aż same poznamy prawdę jakimś cudem. Babcia wzięła od de mnie szklankę i napiła się z niej. Ja przez ten czekałam napięciu na jej odpowiedzi.
- Tak wiedziałam... Czy moja gwiazdeczka ukończyła również przemianę? - spytała się nas. Skoro wiedziała to czemu zawsze ją traktowała nawet czasem lepiej niż mnie. Kiedy usłyszałam jej pytanie. Nie poczułam się jakbym dostała twarz. Ona jest moją babcią a jeszcze nigdy nie nazwała mnie podobnie. Nawet kiedy była najlepsza w szkolę, pomagałam w domu... Nigdy!!
- Tak zabiła człowieka - powiedziałam przez zęby. Nie miała do Magdy żalu, że zabiła aby stać się tym kim się stała ani do Mickeala. Po prostu te słowa same ze mnie wypłynęli.
- Izabela? - spytały się równocześnie babcia i Aura. Nie wiem czy widziały iż we mnie się gotowało. Nie mogłam długiej tutaj stać wybiegłam z pomieszczenia biegłam przez miasto nie wiedząc dokąd. Jak coś stawo mi na drodze po prostu przeskoczyłam przez to. Zatrzymałam się kilka kilometrów od nich. Miałam ochotę krzyczeć. Wiedziała, a pominą tego traktowała mnie ją lepiej. Nigdy nie powiedziała o mnie dobrego słowa. Usiadłam na ziemi cała zapłakana. Wiedziałam, że mnie znajdą miałam to gdzieś. Teraz chce po użalać się nad sobą w samotność. Kiedy zadzwoniła Aura powiedziała, że mam wracać bo jedziemy do stada oraz, że babcia jedzie z nami gdyż się uparła, że musimy zacząć szkolenie magicznie. Ustaliśmy, że spotkamy się po drodze. 

Tutaj jak obiecałam nasz elf


Teraz trochę muzyki :)

środa, 5 lutego 2014

Bez Tytułu: Rozdział 21

Rozdział 21

Izabella


   To co usłyszałam od Magdy trochę mnie zasmuciło. Ponieważ nie byłam przyzwyczajona do tego iż ktokolwiek zna moje myśli. One zawsze był tylko dla mnie. Teraz mogło poznać je całe stado wilkołaków. Jednak mogłam to zerwać jednak w tedy też bym musiała zerwać ze swoim chłopakiem. Tego nie chce... Za bardzo kocham aby dla wolność swojego umysłu zerwać z nim. Jednak też nie chce trać Magdy, Aurieli oraz innych. Szybko przyzwyczajam się do ludzi mnie otaczających. 
- Okej jakoś dam sobie z tym radę... Wiecie jutro możecie czymś tę bandę zająć chce porozmawiać z babcią wydaję mi się, że ona coś wie więcej. Czego nam nie powiedziała? - powiedziałam dziewczyną. Liczyłam na ich pomoc. Dla tego z nimi była szczera. Mam nadzieję, że babcia powie mi coś co może mi się przydać. Muszę zaplanować to jak i jaki sposób pójdę do przodu. 
- Jasne... Pozdrów ją od de mnie - powiedziała Magda. Uśmiechnęłam się i skinęłam głową na znak zgody, że pozdrowię - Chodzimy już spać, bo ja czuję, że padam z nóg - dodała po chwili Magda. Nim zdążyliśmy cokolwiek jej odpowiedzieć ona krzyknęła. - Moja łazienka!! - zaśmiałam się z tego. Tak samo robiła w domu i później zazwyczaj nie miałam ciepłej wody. Tylko letnią jak nie zimną. 
- Cała ona - skomentowałam jej zachowaniem.
- Iz jak się czujesz jak czarodziejko - wilczyca. Bo ja czuję jakby to był wielki sen i za chwilę miałabym się obudzić. Jednak nie chce się budzić - ostatnie słowa Aura wypowiedziała naprawdę cicho. Prawie nie słyszalnie. Pierwszej chwili nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. W końcu ja się tym nie motałam. Wszystko jak dla mnie za szybko się dzieję.
- Wiesz wiem co powiem radzie jutro po spotkaniu z naszą babcią. Idziesz ze mną? Poznasz swoją babcię w końcu to też twoja i powinnaś być przy tej rozmowie - powiedziałam do niej z łazienki było słychać tylko ,,Iz ma rację''. Ucieszyłam się, że Magda nie ma do mnie żalu o to iż proponuję to Aury. Chociaż Magda i babcia zawsze jakoś łapały wspólny język. Kiedy Magda nie mogła czegoś wymusić na mamię zawsze wzywała babcię na ratunek, a ta wystarczyło iż tylko spojrzała się na nią, a ta pękała. Ja czasem bałam się tego spojrzenia. Nie wiedząc czemu... Kiedy Magda wyszła z łazienki ja poszłam się umyć. Na szafce leżała piżama z moim imieniem. Nie zdziwiłam się, że to była moja, którą miałam w obozie. Może teraz co powiem wyda się głupie ale tęskniłam za nią. Wzięłam szybki prysznic zdziwiłam się, że woda była ciepła aż mnie parzyła. Przyjemna była to kąpiel wyszłam oczyszczona nie tylko z brudu dnia ale również z negatywnych emocji. Ogólnie mówiąc była odprężona i zrelaksowana. Po mnie weszła Auriela. Kilka minut jak wszystkie byliśmy wykopane. Położyliśmy we trzy do łóżka. Dobrze, że dali nam duże łóżko.  Przypominały mi się stare czasu jak raz Magda zaprosiła koleżanka, a zapomniała o tym, że nie ma miejsca. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie dziwny hałas na dolę. Wstałam ostrożnie aby dziewczyn nie obudzić. Najpierw wyjrzałam z pokoju ale nic nie widziałam. Wyszłam z niego na schody. Tam zobaczyłam dziwne stworzenia. Chciałam krzyknąć ale ktoś zatkał mi usta i pociągnął dalej od schodów. To był chłopak ten co go widziałam wczoraj mnie zaprowadził do pokoju. Pokazał, że ma cicho, a później na drzwi. Skinęłam głową, że rozumiem. Wtedy mnie puścił i poszedł do tego pokoju, który pokazał. Poszłam za nim...
- To są chochliki... No nic nie zrobią jeśli je się nie wystraszy zniszczą trochę. Jednak wróżki to naprawią. Mówię ci, bo wyczuwam u ciebie, że jesteś hybrydą. Naprawdę nie rozumiem jak czarodziej mógł związać się z wilkołakiem - mówił bardzo szybko i szeptem. Słuchałam jego słów. Nie wyczuł u mnie, że jestem wybranką. Co mi ulżyło? 
- Jakoś tak... Wiesz, że miłość nie wybiera - powiedziałam nie zdradzając za wiele. W końcu ja zakochałam się w Mickealowi będąc tylko czarodziejką, a on wilkołakiem. Nic nie jest nie możliwe dla miłość. Przynajmniej tak ja uważam. Ciekawiło mnie co chochliki robią w hotelu oraz kim on jest i czemu tak nienawidzi wilkołaków.
- No dobra jestem Guaidre Aegnor Telperien i jestem elfem - powiedział do mnie. Czy elfy nie mają spiczastych uszów. W końcu tak wszędzie są przestawione. Przyjrzałam się mu. Miał długie brązowe włosy nie które kosmyki był związane w warkocze.
- Nie poznałabym. Na początku uważałam cię za zwykłego człowieka - powiedziałam mu zgodnie z prawdą. Jednak co ja mogę wiedzieć. Nawet przez tyle lat nie wiedziałam jaki świat mnie otacza oraz, że moja siostra nie jest nią a jest inna dziewczyna. - Muszę wracać do dziewczyn - dodałam i wyszłam. Nie ufałam mu do końca. Kiedy byłam na korytarzu starałam się nie robić hałasu. Weszłam do pokoju chwili kiedy Magda się przeciągała.
- Heh też cię ten hałas obudził. Wiesz może co tak hałasuję? - spytałam się mnie. Wyglądała jakby od tego hałasu ją głowa bolała. Może je słyszą tylko magiczne istoty takie jak my. W końcu jakby ludzie słyszeli. Na korytarzach było pełno nie zadowolonych ludzi.
- Chochliki postanowił odwiedzić hotel jednak nikt nie chce ich przyjąć - powiedziałam do niej na pół żartobliwie. Magda spojrzała na mnie jednak nic nie powiedziała. No nic wzięłam swoje ubranie. Już na pewno nie zasnę. Tylko co tu robić?

Tak bez piosenek oraz bez obrazków... W następnym rozdziale dam jak wygląda nas elf...