niedziela, 28 września 2014

Bez tytułu: Rozdział 38

Wiem nie pisałam dawno, a w moim ostatnim rozdziale były moje prywatne sprawy nie rozdział, które was interesują. Chciałam wam żyć aby dziesięć miesięcy (choć już dziewięć) rok szkolny zleciał tak szybo Jak tegoroczne WAKACJE ... Również dla Tych którzy musieli zostawić swoich Przyjaciół. wiem, że rozłąki bywają bolesne.

EJ LUDZIE TO NIE KONIEC ŚWIATA

Jeśli wam zależy gadajcie Jak najwięcej że sobą są Komórki, skype, gadu-gadu i facebooki ... Mamy Tyle możliwość na utrzymywanie kontaktów, że dacie rade. Trzymam kciuki za was i wasze przyjaźnie ...

Okej taka mała piosenka tutaj w poście ...


Rozdział 38

Cześć 1: Mickael

Kiedy usłyszałem odpowiedzi Iz byłem przerażony oraz nie wierzyłem własnym uszom. W głowie miałem pełno pytań. Jak ona mogła się zgodzić na coś takiego? Jeśli rzeczywiście nie tego przeżyje? Jak mogło skoro wszyscy wiem jak czuła się podczas swojej pierwszy przemiany oraz drugiej? Nie powinna się w ogóle na to godzić skoro jest jakiekolwiek ryzyko. Nie chce aby ryzykowała swoim życiem. Chciałem jej powiedzieć to co czuje. Lecz mogłem tylko słuchać i patrzeć jak ona się naraża. Jednak i tak zamierzam spróbować wybić jej ten głupi pomysł z głowy. Przecież może zrezygnować... Nie zmusi jej jeśli nie będzie chciała. Izabela jest uparta jeśli coś postanowi. Wątpię by ją zmusiła. Lecz to może działać w drugą stronę, że mi się nie uda jej przekonać aby zrezygnować z tego. No cóż w tedy pozostanie mi wspieranie jej w czasie tych przemian. W sumie jestem ciekawy jak t się odbywa. Gdyż na razie dziewczyny miały swoje przemiany przypadkowo. Podczas pierwszej nie wiedziała nawet co się z nią dzieję. Wychodząc z sali nie komentowałem tego. Sądziłem iż tej chwil moje komentarze są nie na miejscu. Więc wszystko trzymałem głęboko zakopane w sobie. Również nie chciałem pokazywać, że martwię się o nią. Znając jej ,,matkę'' pewnie by i to wykorzystała. Spojrzałem na kobietę, która wyglądała bardzo ludzko ciągle miała rude włosy i te samą sylwetkę ale nie miała rogów i miała źrenice.  Które były niebieskie. Jak u Izabeli, Aurieli i jednej siostry. Objąłem Iz ramieniem i przyciągnąłem do siebie. Chociaż wiedziałem, że nie mogę jej pomóc w żaden sposób. Chciałem aby wiedziała, że jestem przy niej oraz może na mnie zawsze liczyć. Jednak nim zdążyliśmy wyjść z sali.
- Mickael? - usłyszałem swoje imię wypowiedziane przez matkę Iz. Nawet nie wiedziała, że ona zna moje imię.
-Tak? - odpowiedziałem do niej, odwracając się oraz zdezorientowany. Nie wiedziałem czego też ta kobieta może od de mnie chcieć. Normalnie bym się pewnie spytał ,,Mam się bać''. Lecz przy tej kobiecie nigdy nie będę czuł się normalnie. Zawsze będę gotowy na to że zmieni się w demona tylko po to by mi odgryźć głowę. 
- Przygotujesz dzisiejszej nocy salę wraz z Channah - powiedziała do mnie skinąłem tylko głową. Po co innego mi zostało. Wróciła do rozmowy z Hesrianą. Ja wyszedłem z Iz tej sali. Dopiero tam odetchnąłem z ulgą. Nie tylko ja również Izabela wypuściła powietrze.
- Iz zaczekaj - powiedziała Channah. Poczekaliśmy za nią ponieważ lubię te dziewczynę tak samo jak jej chłopaka. Po prostu zbudzają zaufanie moje. - Posłuchaj mnie matka i Hesriana coś kombinują może zgodzisz się jeśli Cassianus będzie ci towarzyszył. - powiedziała do niej. Iz spojrzała na mnie jednak. Ja się nie odezwałem. Chciałem aby sama podjęła decyzję. 
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł - powiedziała zrezygnowana do swojej siostry.
- No tylko razem będziecie. Po gracie coś lub po robicie coś innego. Może tobie uda ci się go pokonać w karty. No Iz zgodzi się... Na pewno ja i Mickael będziemy spokojniejsi jeśli będziecie razem - Channah nie dawała za wygraną. Spojrzałem na Cassianusa chłopak się w ogóle nie odzywał. Jakby ta rozmowa jego nie dotyczyła. Podziwiałem go za to. Ja nie umiem trzymać się z daleka nawet jeśli chodzi o moich przyjaciół, a co dopiero mnie. Postawa godna po zazdroszczenia...
- No dobrze - powiedziała Izabela bez przekonania.