środa, 5 lutego 2014

Bez Tytułu: Rozdział 21

Rozdział 21

Izabella


   To co usłyszałam od Magdy trochę mnie zasmuciło. Ponieważ nie byłam przyzwyczajona do tego iż ktokolwiek zna moje myśli. One zawsze był tylko dla mnie. Teraz mogło poznać je całe stado wilkołaków. Jednak mogłam to zerwać jednak w tedy też bym musiała zerwać ze swoim chłopakiem. Tego nie chce... Za bardzo kocham aby dla wolność swojego umysłu zerwać z nim. Jednak też nie chce trać Magdy, Aurieli oraz innych. Szybko przyzwyczajam się do ludzi mnie otaczających. 
- Okej jakoś dam sobie z tym radę... Wiecie jutro możecie czymś tę bandę zająć chce porozmawiać z babcią wydaję mi się, że ona coś wie więcej. Czego nam nie powiedziała? - powiedziałam dziewczyną. Liczyłam na ich pomoc. Dla tego z nimi była szczera. Mam nadzieję, że babcia powie mi coś co może mi się przydać. Muszę zaplanować to jak i jaki sposób pójdę do przodu. 
- Jasne... Pozdrów ją od de mnie - powiedziała Magda. Uśmiechnęłam się i skinęłam głową na znak zgody, że pozdrowię - Chodzimy już spać, bo ja czuję, że padam z nóg - dodała po chwili Magda. Nim zdążyliśmy cokolwiek jej odpowiedzieć ona krzyknęła. - Moja łazienka!! - zaśmiałam się z tego. Tak samo robiła w domu i później zazwyczaj nie miałam ciepłej wody. Tylko letnią jak nie zimną. 
- Cała ona - skomentowałam jej zachowaniem.
- Iz jak się czujesz jak czarodziejko - wilczyca. Bo ja czuję jakby to był wielki sen i za chwilę miałabym się obudzić. Jednak nie chce się budzić - ostatnie słowa Aura wypowiedziała naprawdę cicho. Prawie nie słyszalnie. Pierwszej chwili nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. W końcu ja się tym nie motałam. Wszystko jak dla mnie za szybko się dzieję.
- Wiesz wiem co powiem radzie jutro po spotkaniu z naszą babcią. Idziesz ze mną? Poznasz swoją babcię w końcu to też twoja i powinnaś być przy tej rozmowie - powiedziałam do niej z łazienki było słychać tylko ,,Iz ma rację''. Ucieszyłam się, że Magda nie ma do mnie żalu o to iż proponuję to Aury. Chociaż Magda i babcia zawsze jakoś łapały wspólny język. Kiedy Magda nie mogła czegoś wymusić na mamię zawsze wzywała babcię na ratunek, a ta wystarczyło iż tylko spojrzała się na nią, a ta pękała. Ja czasem bałam się tego spojrzenia. Nie wiedząc czemu... Kiedy Magda wyszła z łazienki ja poszłam się umyć. Na szafce leżała piżama z moim imieniem. Nie zdziwiłam się, że to była moja, którą miałam w obozie. Może teraz co powiem wyda się głupie ale tęskniłam za nią. Wzięłam szybki prysznic zdziwiłam się, że woda była ciepła aż mnie parzyła. Przyjemna była to kąpiel wyszłam oczyszczona nie tylko z brudu dnia ale również z negatywnych emocji. Ogólnie mówiąc była odprężona i zrelaksowana. Po mnie weszła Auriela. Kilka minut jak wszystkie byliśmy wykopane. Położyliśmy we trzy do łóżka. Dobrze, że dali nam duże łóżko.  Przypominały mi się stare czasu jak raz Magda zaprosiła koleżanka, a zapomniała o tym, że nie ma miejsca. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie dziwny hałas na dolę. Wstałam ostrożnie aby dziewczyn nie obudzić. Najpierw wyjrzałam z pokoju ale nic nie widziałam. Wyszłam z niego na schody. Tam zobaczyłam dziwne stworzenia. Chciałam krzyknąć ale ktoś zatkał mi usta i pociągnął dalej od schodów. To był chłopak ten co go widziałam wczoraj mnie zaprowadził do pokoju. Pokazał, że ma cicho, a później na drzwi. Skinęłam głową, że rozumiem. Wtedy mnie puścił i poszedł do tego pokoju, który pokazał. Poszłam za nim...
- To są chochliki... No nic nie zrobią jeśli je się nie wystraszy zniszczą trochę. Jednak wróżki to naprawią. Mówię ci, bo wyczuwam u ciebie, że jesteś hybrydą. Naprawdę nie rozumiem jak czarodziej mógł związać się z wilkołakiem - mówił bardzo szybko i szeptem. Słuchałam jego słów. Nie wyczuł u mnie, że jestem wybranką. Co mi ulżyło? 
- Jakoś tak... Wiesz, że miłość nie wybiera - powiedziałam nie zdradzając za wiele. W końcu ja zakochałam się w Mickealowi będąc tylko czarodziejką, a on wilkołakiem. Nic nie jest nie możliwe dla miłość. Przynajmniej tak ja uważam. Ciekawiło mnie co chochliki robią w hotelu oraz kim on jest i czemu tak nienawidzi wilkołaków.
- No dobra jestem Guaidre Aegnor Telperien i jestem elfem - powiedział do mnie. Czy elfy nie mają spiczastych uszów. W końcu tak wszędzie są przestawione. Przyjrzałam się mu. Miał długie brązowe włosy nie które kosmyki był związane w warkocze.
- Nie poznałabym. Na początku uważałam cię za zwykłego człowieka - powiedziałam mu zgodnie z prawdą. Jednak co ja mogę wiedzieć. Nawet przez tyle lat nie wiedziałam jaki świat mnie otacza oraz, że moja siostra nie jest nią a jest inna dziewczyna. - Muszę wracać do dziewczyn - dodałam i wyszłam. Nie ufałam mu do końca. Kiedy byłam na korytarzu starałam się nie robić hałasu. Weszłam do pokoju chwili kiedy Magda się przeciągała.
- Heh też cię ten hałas obudził. Wiesz może co tak hałasuję? - spytałam się mnie. Wyglądała jakby od tego hałasu ją głowa bolała. Może je słyszą tylko magiczne istoty takie jak my. W końcu jakby ludzie słyszeli. Na korytarzach było pełno nie zadowolonych ludzi.
- Chochliki postanowił odwiedzić hotel jednak nikt nie chce ich przyjąć - powiedziałam do niej na pół żartobliwie. Magda spojrzała na mnie jednak nic nie powiedziała. No nic wzięłam swoje ubranie. Już na pewno nie zasnę. Tylko co tu robić?

Tak bez piosenek oraz bez obrazków... W następnym rozdziale dam jak wygląda nas elf...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz