Rozdział 2:
Izabella
Miałam
cudowny sen dzisiaj w nocy. Śniło mi się że jadę na wakacje, a w
dodatku one mają mnie jeszcze rozwijać. Nie uwierzycie może, ale
to nie był sen! Naprawdę jadę na kolonie z siostrą. Właśnie
Magdą to jej budzik mnie obudził. Czemu ona jeszcze nie wyłączyła
tej koszmarnej muzyki. Jak ja nie cierpię metalu ta piosenka jest z
tego gatunku muzycznego. Jest to zespół Halloween. Nie słucham ich
muzyki ale dzięki mojej siostrze wiem jaka to jest piosenka pod
tytułem I.M.E. Wstałam wzięłam jej telefon, bo nie chciałam żeby
kogoś obudził i wyłączyłam budzik. Jej w łóżku nie było
rozejrzałam się patrze w po całym mieszkaniu nie ma. No chyba nie
uciekła znowu. Nie zrobiła mi tego. Nagle usłyszałam że coś
puka w okno o mały włos bym dostała zwału. Gdyż była godzina 4,
a ja byłam w piżamach. Podeszłam do okna i wpuściłam ją do
domu. Zaraz za nią chciałam zamknąć okno, ale Paweł już włożył
rękę.
- Oszalałaś już całkiem rodzice
mogą w każdej chwili się obudzić- powiedziałam bo już miałam
dość tego co Magda wyprawia. Nie będę wieczne jej ukrywać. Przecież w końcu to się wyda, a co w tedy zrobi. Teraz doszło do mnie
że jestem w piżamie. Wzięłam ubranie i poszłam do łazienki żeby
się ubrać wyszłam po jakiś 15 minutach. Byłam już gotowa
tylko coś zjeść. Wróciłam do pokoju Paweł i Magda siedzieli na
łóżkach. Kiedy weszłam spojrzeli na mnie.
- No co tak się patrzycie?-
powiedziałam do nich już w złoci bo miałam tego wszystkiego
dosyć. Zawsze wszystko uchodzi jej na sucho, Zaczęli się ze mnie śmiać, a w
tym mnie wkurzyli jeszcze bardziej. Podeszłam do lusterka, którym z
Magdą zrobiliśmy kącik urody. Mieliśmy tam wszystkie kosmetyki.
Nałożyłam krem na twarz i przyjrzałam się swojej twarzy.
- Byś mogła zrobić jakiś
makijaż...-powiedziała Magda obejrzałam się za siebie a ona stała
za mną. Jej głupi chłopak patrzył na nas i się uśmiechał.
- No właśnie by była z ciebie niezła
laska.-powiedział do mnie, a ja pokazałam mu język, a on odpowiedział mi tym samym i dopowiedział - Też
cie nie kocham lecz masz problem mała twoja siostra mnie kocha i
musisz mnie znosić. Zapomniałem jadę z wami na te kolonie.
- CO?! - krzyknęłam, ponieważ nie wierzyłam w to co usłyszałam.
- Powiedziałam Pawełkowi o tym, a on
zapisał się od razu dla mnie. Byście mogli być dla siebie
mili.-powiedziała Magda zawsze chciała nas do siebie zbliżyć raz
mnie zabrała na imprezę do niego ale w tedy jeszcze bardziej nasza
reakcja się popsuła. On prosił swojego kolegę by się mi
dotrzymał towarzystwa, a że jego kolega nie umie trzymać rączek przy sobie to
winno wylądowało na jego głowie i troszeczkę na dywan ale to nie
było zamierzone.
- Nie chce. Jeśli mnie ludzie mają
mnie polubić to tylko w tedy kiedy będę sobą.-powiedziałam to co
myślałam. Ja będę sobą, nie nikim innym.
- Jak chcesz tylko nie miej do mnie
wyrzutów.-powiedziała Magda i wróciła do Pawła na nasze łóżko.
Źle się czułam że on leży na mojej pierzynie. Zastanawia mnie
jedno że oni się rodziców nie boją. Zachowują się tak na luzie
jakby rodziców, rodzeństwa i babci nie było obok. Nie wytrzymałam, musiałam
jej się o to spytać:
- Magda nie boisz się rodziców?-
Magda spojrzała na dziwi i odpowiedziała mi.
- Jasne że nie matka poszła już do
pracy, a ojciec znowu pij wczoraj i jego nic nie obudzi, a babcia
jest już stara i ją nic nie obchodzi, a nasze kochane rodzeństwo i
tak mnie nie wyda- powiedziała Magda z zadowoleniem. Wiem że ma
racje. Brat starszy mówi jej że tylko bachora ma nie przynieś a
młodszemu wystarczy dać coś słodkiego. Poszłam do Kuchni coś
zjeść przed wyjściem. Ona nie była za duża. Jak toś stał przy
bladzie ciężko było przejść drugiej osobie. Na drugą stronę.
Na samym końcu był narożnik, a tam gotowe śniadanie. Magda z
swoim weszli za mną. Lecz ja pierwsza podniosłam kartkę od mamy:
,, Kochane córeczki mam
nadzieje że będzie wam smakowało, już mi was brak. Na bladzie
leży coś na drogę. Pamiętajcie kocham was. Mama''
Magda przeczytała za moim plecami.
Lecz ten liścik nic na nią nie zrobił. Usiadła zaraz zaczęła
jeść. Ja włączyłam się po chwili. Chciałam przemyśleć, bo
coś mi się nie zgadzało. Na stole było dużo jedzenia, a nam nie
przelewa się. Jesteśmy trochę biedni, lecz zawsze mamy na
podstawowe rzeczy. Mam tu na myśli rachunki i trochę jedzenia. Byłam
ciekawa czy mama zostawiła coś dla pozostałych. Zjadłam tak żebym
była na jedzona, a potem patrzyłam po szafkach było tam więcej
niż kiedy kolwiek. Może dostała podwyżkę albo tata lub Dawid
znalazł prace. Pewnie jak zwykle martwię się na zapas. Poszłam
raz jeszcze do łazienki. Wyszłam z niej i schowałam ostanie rzeczy
do walizki oraz do plecaczka włożyłam jedzenie i książkę na
drogę. Następnie się ubrałam wzięłam swoje walizki i zeszłam
na dół chwile czekałam za nimi. Paweł miał jedną walizkę swoją
ale drugą miała Magdy. Ona szła tylko z jedną. Szczęściara
pomyślałam, bo było trochę mi ciężko dobrze że mieliśmy tylko
iść przed kamienice. Staliśmy i czekaliśmy na autobus. Ja
spojrzałam raz jeszcze na swój dom. Nie był to za piękna
kamienica. Farba już odpadała, a dziwi tak skrzypiały że nie
kiedy wydawało mi się że one krzyczą ,,Kiedy nas na naprawicie''.
Usłyszałam że autobus podjechałam. Spojrzałam na niego był
super. Nawet nie myślałam że będę taki jechała. Miał kolor
niebieski z zielonym napisem ,, Ku lepszej drodze''. Ciekawe skąd
ten pomysł na taki napis. Kierowca wyszedł żeby nam otworzyć
bagażnik. Mi pomógł włożyć walizki ale Paweł chciał sam
pokazać że włoży trochę się męczył. Każdy z niego się śmiał
aż w końcu powiedziałam:
- Oj Pawełek śniadanka nie jadłeś.
Jesteś taki słaby...
- Izka jadłem lecz rzadko ma tak rano
siły-powiedział ze fałszem w głoście- Pokazałam mu język i
podeszłam do dziwi on mi również pokazał. Magda wywrócił oczami
i powiedziała
- Zachowujecie się gorzej niż dzieci.
- Kochanie my tak okazujemy sobie
przyjaźni. Prawda Iza?
- Oj tak.
Powiedziałam i weszłam do autobusu
usiadłam na początku bo tu najlepiej mi się czyta. Oni weszli
zaraz za mną widziałam przez lusterko wsteczne że kierowca włożył
walizkę i zamknął bagażnik. Paweł i Magda siedzieli dwa rzędy
za mną. Spojrzała na tył autobusu było jakieś 10 osób w nim,
Ciekawe czy jeszcze ktoś jedzie na te kolonię czy my byliśmy
ostań w nim. Sześciu chłopaków i cztery dziewczyny plus ja i
Magda oraz Paweł. Chłopcy to na pewno byli kibicami drużyny żula,
czyli Unibax. Gdyż siedzieli blisko siebie i ze sobą rozmawiali, a
dwóch z nich miał szal , inny miał jakiś katalog na okładce był
ten najbardziej znany z tej drużyny. Jak mu było Tomasz Gollob. Nie przypomnę
sobie sobie teraz. Dziewczyn również
siedziały razem, ale jedna trzymała się na boku. Mało się
wypowiadała. Autobus ruszył ja postanowiłam przestać się
patrzeć tylko coś poczytać. Miałam przy sobie dwie książki gdyż
jedną prawie skoczyłam zostały mi dwa rozdziały i to nie długie.
Pierwsza którą czytałam jest to Sebold Allice - Nostalgia anioła,
a druga jest to Brown Dan - Anioły i demony. Usiadałam wygodniej i
zaczęłam czytać. Na kolejnym przystanku nie przerywałam widziałam
że weszła czwórka, ale następnym godzinę później Na chwile
przerwałam. Gdyż dzielnica której byliśmy tak strasznie różniła
się od mojego miejsca za mieszkania. Była to luksusowa osiedle oraz
piękne wille co kolejna to ładniejsza. Cały ten widok zabrał mi
wdech piersiach. Dla mnie to po prostu jest marzenie żeby tu
zamieszkać tak jak dla małej dziewczynki marzeniem jest książę
na białym koniu. No cóż trzeba pogodzić się losem z jakim
przystało nam żyć. Kierowca wyszedł ja u nas tylko że tu
dzieciaki nawet nie ruszyły się żeby mu pomóc. Jedna dziewczyna o
włosach ognistych zaplecionych luźny kok jakby zaraz miały te
zaraz wyzwolić i ogrzać cały świat. Jej twarz była inna od jej
znajomych było w niej coś życzliwego, przyjaznego. Oczy miała
duże i piękne miały odcień szarego oceanu, Była ubrana jak
pozostali lecz do swojego stroju dodała pomarańczową apaszkę.
Każde z tych bogaczy miał białą bluzkę na niej był granatowy
żakiet oraz do tego były zależności czy dziewczyna czy chłopak
to spódnica lub spodnie.. Tylka to dziewczyna miała rurki co ją
wyróżniało. Kiedy kierowca włożył ich wielkie walizki do
bagażnika. Ruszyli się w stronę wejścia zachowywali się tak
jakby miał im coś ukraść. Wchodziły najpierw dwie dziewczyny
jedna blond włosach falowanych miała wianek z kwiatów na głowie
że włosy nie wchodziły na oczy. Miała oczy kolory niebieskiego
jasnego jak niebo. potem wchodziła brunetka miała włosy związane
w kitkę. Po niej weszli dwóch chłopaków blondyn i brunet, a
następnie ta dziewczyna o ognistych włosach. Ona jedyna na mnie
zwróciła uwagę.
- Przepraszam miejsce koło ciebie jest
wolne?-powiedziała do mnie z uśmiechem na twarzy.
- Jane siadaj.- Też zachowałam się,
mogłam powiedzieć to inaczej.
Dziewczyna usiadała wyjęła ze swojej
torebki telefon. Spojrzała na wyświetlacz i posmutniała nie
wiedziałam czemu. Lecz też nie chciałam pytać, bo wiedziałem że
nie każdy chce mówić o przykrych wydarzeniach. Odwróciła się
spojrzała na grube z którą weszła po czym wróciła z wzrokiem na
telefon. Wiedziałam że brakuje jak mi kontaktu z innymi do mnie też
nikt nie dzwoni. Schowała telefon do torebki.
- Jestem Wioleta. Co
czytasz?-powiedziała Wioleta
- Ja jestem Izabela i czytam Sebold
Allice - Nostalgia anioła. Czytałaś?-odpowiedziałam jej nie
wiedziałam po co to powiedziałam. Ale była jednego pewna. że ta
dziewczyna jest inna niż inni ludzie których już poznałam.
Popatrzyłam na stronę w którą skoczyłam zaznaczyłam ją żeby
wiedzieć gdzie czytałam.
- Nie mogę czytać. Moja ciotka z
kuzynką uważają że czytanie niszczy umysły dam, że swój wolny
czas muszę spędzać na bardziej przydanych czynność. . Takim jak
na przykład sztuka, muzyka, jazda kona i wiele innych. Lecz mnie nie
interesuje bycie damą. Chce pisać scenariusze filmowe lub być
aktorką. Bardzo lubię czytać.-powiedziała Wiola.
-Wiesz co kiedyś czytałam coś nie
pamiętam co to było dokładnie. Lecz zapamiętam tylko jeden cytat,
który mi się podobał. Brzmiał tak "Wszechświat (który inni
nazywają Biblioteką) składa się z nieokreślonej, i być może
nieskończonej, liczby sześciobocznych galerii. Jak wszyscy ludzie
biblioteki, podróżowałem w młodości; odbywałem pielgrzymki w
poszukiwaniu jakiejś książki, być może katalogu katalogów"
- Super słowa. Dzięki nie wiesz jak
bardzo chciałam poznać z kimś mogłam bym pogadać. Wiesz moja
kuzynka. Z nią nie da się rozmawiać, ani z jej paczką. Chyba że z Sebastianem -powiedziała Wiola pokazując na blond włosom dziewczynę, która w
tej chwili na nas patrzyła. - To ten w blond włosach. Zawsze jest dla mnie miły.
- Wiesz chcesz poczytać zostały mi
dwie kartki do czytałam i mogę ci dać.-powiedziałam miałam
nadzieje że się zgodzi
- Jasne jeśli to nie jest problem. Mam
dość jak mi mówią kim mam być, czego nie mogę, a co mogę . Nie
będę mi dawali roli jaką mam odgrywać w życiu. Jestem
sobą.-powiedziała to, a ja przez ten czas szybko przeczytałam te
dwie kartki. Dałam jej książkę i wzięłam drugą. Kiedy mieliśmy
postój. Podeszła do nas jej kuzynka, a kierowcy i reszty nie było.
Byli my, jej gruba oraz Magda i Paweł.
- Wioleta nie wolno ci
czytać.-powiedziała spokojnie, ale władczym tonem. Wiedziałam, że
Wiola musi te walkę stoczyć sama.
- Amelia mam dosyć tego że wy mną
władacie. Nie jestem żadną laką od dzisiaj będę robiła to na
co mam ochotę. Czy będzie to czytanie czy pisanie wierzy.
-powiedziała pewnie siebie.
- Chcesz skoczyć tak jak twoja matka w
domu dla wariatów! A ty to co ją budujesz ją przeciwko nam-
powiedziała Amelia, a te drugie zdanie było skierowanie do mnie.
- Izabela mnie nie buduję. Okazała mi
więcej zrozumienia niż ty i twoja mamusia przez całe moje życie.
Nigdy nie waż się tak mówić o mojej mamie jest gdyż mój tata
został zabity na jej oczach- powiedziała to Wiola.
- Wiesz co paniusiu. Jeszcze raz
powiesz coś o mnie. Obiecuje cie że potrafię tak ci powiedzieć że
nie będziesz wiedziała co powiedzieć a wiesz czemu, bo ja znam
takie słowa jakie ty nawet nie wiesz że istnieją. Znam je bo
czytam i kto powiedział że czytanie źle robi. Poczekaj niech się
zastanowię. TY! Więc odczep się od mnie i nie mów Wiolecie jaką
ma być. Nie zrobisz z niej swojego klona!-powiedziałam to co silna
na język mi przyniosła. Spojrzałam kątem oka na Magdę miała
otwartą budzie się patrzyła na mnie.
- Ta wiesz kim jestem?!- powiedziała
Amelia ze śmiechem
- Wiesz co mam to gdzieś kim jesteś
możesz być nawet żoną premiera!-krzyknęłam nie zastanawiając
się na tym.
- Amelia...-zaczęła mówić Wiola,
ale Amelia jej przeszkodziła
- Zamknij się! Dzięki mnie miałaś
wszytko, a teraz zdradziłaś mnie jak twoja matka moją. Dlatego twój
ojciec musiał zginąć. Żeby nie wdzięczna siostra dostała
nauczkę!
- CO?! Ty wy go zabiliście! - Wiola
się rozpłakała i usiadła z powrotem na siedzenie. Ja stałam nie
wiedziałam co zrobić. Amelia podeszła do mnie bo stałam na
schodach.
- Uważaj głupio dziewucho.
- Czyja właśnie usłyszałam że
jakaś lalunia grodzi mojej siostrze. To jeszcze kiedy przed sekundą
przy synu policjanta przyznałaś się że wraz z matką zabiłaś
człowieka. Prawda Paweł?- powiedziała Magda stając za mną.
- Co wiesz kim ja jestem?
- Wiesz co powtarzasz się
mała-powiedział Paweł. Byłam w szoku pierwszy raz on jest po
mojej stronie może jest jeszcze dla niego szansa
- No niby kim jesteś- powiedziała
Magda stając z nią twarzą w twarz.
- Jestem Amelia Podorowska, a ty sądząc
po twoim wyglądzie i po twoim chłopaku jesteś Magdalena Nowak.
Budownicza, bezczelna, leniwa, arogancka oraz porywcza
-Wystarczy nie będzie jakaś panna
nadmierną dumą obrażać mojej siostry.-powiedziałam bo nie
wiedziałam skąd ona tak zna Magdę
- Nie skoczyłam ty jesteś Izabella
Nowak córka Anny i Marka. Jesteś podobno uczciwa, wyrozumiała,
cierpliwa, zazwyczaj uprzejma, ambitna, lojalna, rozważna. Wiem kim
jesteście bo mieszkacie w kamienicy która należy do mojego
tatusia. Jeśli chcecie żeby tam wasza rodzinka jeszcze
pomieszkała radze zastanowić się nadym co teraz powiecie.-
Powiedziała Amelia z dumą w głoście. Nie wiedziałam że nasza
kamienica ma właściciel. Wiedziałam że rodzice płacą czynsz i
jesteśmy na stałe zameldowani. Chwila nawet jak jak jej tata to
nasz właściciel nie może nas na bruk wyrzuci. Przydały się
dodatkowe lekcje prawa.
- O Amelia chyba nie znasz jeszcze
prawa wynajmu. Jesteśmy w tej kamienicy na stałe zameldowani
wywiązujemy się z naszych obowiązków. Powiem ci że nie tak łatwo
jest kogoś wyrzuci na bruk. Chyba że właściciel zapewni lokatorom
mieszkania zastępczego. Jeśli nie to będzie dalsze postępowanie
sądowe.-kiedy to powiedziałam zdjęłam uśmiech z jej twarzy.
- Myślisz że jesteś taka mądra. My
mamy pełno prawników, a was nie stać na jednego to kto wygra jak
myślisz.-powiedziała już nie tak samą pewności jak przed chwilą
- Amelia w tej chwili przestani.
Zapomniałaś o jednym ich kamienica należy do mojej matki i do mnie
nie do was. Tata na mnie przepisał ją do czasu aż będę miała 18
lat dzieży to moja mama. Więc przestani.
- Twoja matka jest w zagładzi dla
szaleńców my jesteśmy twoim opiekunami.
- Tak to patrz co robię, - Wiola
wzięła telefon swój i wykręciła numer włączyła na gościno
mówiący. Po dwóch sygnał odebrał ten do kogo zdzwoniła. - Dzień
dobry panie Piotrze czy nadal jest to możliwe żeby mną zajęła
się babcia. Mama mojego taty.- Jej rozmówca powiedział: ,, Wioleto
jak najbardziej wystarczą twoje zgoda i po wakacjach zamieszkać z
Babcia.''- Takim razie ja chce żeby pan tym się zajął się. Ja
tym czasem jestem na wakacjach, a jeszcze jedno nie chce żadnych
kontaktów z ciocią i jej rodziną- Byłam szoku, dostałą
odpowiedzieć ,, Dobrze Wiolu''. Wioleta się rozłączyła się i
spojrzała na Amelie.
- Po prostu nie wierze woli mieszkać z
jakąś staruchą niż z nami.- Powiedziała Amelia
- Nie nazywaj jej tak już dawno
chciałam to zrobić ale nie miałam odwagi. Chodzi Iza zaraz
jedziemy. Bym chciała jeszcze wróci do lektury.-poszłam z nią, a
Magda z Pawłem poszli z nami. Podeszłam do mojej siostry i jej
chłopaka i powiedziałam.
- Dziękuje że byliście za mną
- Siostra ja zawsze będę z tobą.
Lecz dalasi czadu pokazałaś tej laluni. Powiedziała Magda z dumą
w głosie. Paweł klepnął mnie w ramię.
-
Wiesz co ty i ta twoja nowa koleżanka jak na moli książkowych
macie power. Ja też będę za tobą lecz nie w tedy kiedy niszczysz
mój dywan- po tym wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Magda i Paweł
usiedli bliżej nas, a ja i Wiola całą drogę czytaliśmy. W tle leciała muzyka z radia pod tytułem Enej - Ballada o podróży. Pierwszy
dzień był super lepszego nie mogłam mieć. Kiedy autobus zatrzymał
się przed bramą. Wszedł do niego dziwny facet, który był
podeszłym wieku a ubrał się jak nastolatek. Miał na sobie krótkie
spodenki i do tego białą bokserkę. Na szyj miał nieśmiertelnik,
a dłoń miał zegarek nie zbyt drogi. Dodatku te rozwalające się
trampki.
Amelia
Wioleta
chłopak z paczki Amelii: Hubert
Dziewczyna z paczki Amelii: Kamila
Sebastian
autobus
Paweł
Mam nadzieje że wam się podoba. Proszę o komentarze jak wam się podoba żebym wiedziała czy mam pisać dalej. Czy to ma sens? Daje również dzisiaj piosenkę która lecia z radia.
Do zobaczenia :*
Piosenka taka sobie nie lubię Eneja ale rozdział jest nawet fajny. Pisz dalej... Jestem ciekawa co dalej będzie... Aha taka mała rada uważaj na powtórzenia.
OdpowiedzUsuńStrasznie duzo bledow. bardzo zle sie czyta :/
OdpowiedzUsuń