wtorek, 30 lipca 2013

Bez tytułu: Rozdział 2


Rozdział 2:
Izabella


Miałam cudowny sen dzisiaj w nocy. Śniło mi się że jadę na wakacje, a w dodatku one mają mnie jeszcze rozwijać. Nie uwierzycie może, ale to nie był sen! Naprawdę jadę na kolonie z siostrą. Właśnie Magdą to jej budzik mnie obudził. Czemu ona jeszcze nie wyłączyła tej koszmarnej muzyki. Jak ja nie cierpię metalu ta piosenka jest z tego gatunku muzycznego. Jest to zespół Halloween. Nie słucham ich muzyki ale dzięki mojej siostrze wiem jaka to jest piosenka pod tytułem I.M.E. Wstałam wzięłam jej telefon, bo nie chciałam żeby kogoś obudził i wyłączyłam budzik. Jej w łóżku nie było rozejrzałam się patrze w po całym mieszkaniu nie ma. No chyba nie uciekła znowu. Nie zrobiła mi tego. Nagle usłyszałam że coś puka w okno o mały włos bym dostała zwału. Gdyż była godzina 4, a ja byłam w piżamach. Podeszłam do okna i wpuściłam ją do domu. Zaraz za nią chciałam zamknąć okno, ale Paweł już włożył rękę.
- Oszalałaś już całkiem rodzice mogą w każdej chwili się obudzić- powiedziałam bo już miałam dość tego co Magda wyprawia. Nie będę wieczne jej ukrywać. Przecież w końcu to się wyda, a co w tedy zrobi. Teraz doszło do mnie że jestem w piżamie. Wzięłam ubranie i poszłam do łazienki żeby się ubrać wyszłam po jakiś 15 minutach. Byłam już gotowa tylko coś zjeść. Wróciłam do pokoju Paweł i Magda siedzieli na łóżkach. Kiedy weszłam spojrzeli na mnie.
- No co tak się patrzycie?- powiedziałam do nich już w złoci bo miałam tego wszystkiego dosyć. Zawsze wszystko uchodzi jej na sucho, Zaczęli się ze mnie śmiać, a w tym mnie wkurzyli jeszcze bardziej. Podeszłam do lusterka, którym z Magdą zrobiliśmy kącik urody. Mieliśmy tam wszystkie kosmetyki. Nałożyłam krem na twarz i przyjrzałam się swojej twarzy.
- Byś mogła zrobić jakiś makijaż...-powiedziała Magda obejrzałam się za siebie a ona stała za mną. Jej głupi chłopak patrzył na nas i się uśmiechał.
- No właśnie by była z ciebie niezła laska.-powiedział do mnie, a ja pokazałam mu język, a on odpowiedział mi tym samym i dopowiedział - Też cie nie kocham lecz masz problem mała twoja siostra mnie kocha i musisz mnie znosić. Zapomniałem jadę z wami na te kolonie.
- CO?! - krzyknęłam, ponieważ nie wierzyłam w to co usłyszałam.
- Powiedziałam Pawełkowi o tym, a on zapisał się od razu dla mnie. Byście mogli być dla siebie mili.-powiedziała Magda zawsze chciała nas do siebie zbliżyć raz mnie zabrała na imprezę do niego ale w tedy jeszcze bardziej nasza reakcja się popsuła. On prosił swojego kolegę by się mi dotrzymał towarzystwa, a że jego kolega nie umie trzymać rączek przy sobie to winno wylądowało na jego głowie i troszeczkę na dywan ale to nie było zamierzone.
- Nie chce. Jeśli mnie ludzie mają mnie polubić to tylko w tedy kiedy będę sobą.-powiedziałam to co myślałam. Ja będę sobą, nie nikim innym.
- Jak chcesz tylko nie miej do mnie wyrzutów.-powiedziała Magda i wróciła do Pawła na nasze łóżko. Źle się czułam że on leży na mojej pierzynie. Zastanawia mnie jedno że oni się rodziców nie boją. Zachowują się tak na luzie jakby rodziców, rodzeństwa i babci nie było obok. Nie wytrzymałam, musiałam jej się o to spytać:
- Magda nie boisz się rodziców?- Magda spojrzała na dziwi i odpowiedziała mi.
- Jasne że nie matka poszła już do pracy, a ojciec znowu pij wczoraj i jego nic nie obudzi, a babcia jest już stara i ją nic nie obchodzi, a nasze kochane rodzeństwo i tak mnie nie wyda- powiedziała Magda z zadowoleniem. Wiem że ma racje. Brat starszy mówi jej że tylko bachora ma nie przynieś a młodszemu wystarczy dać coś słodkiego. Poszłam do Kuchni coś zjeść przed wyjściem. Ona nie była za duża. Jak toś stał przy bladzie ciężko było przejść drugiej osobie. Na drugą stronę. Na samym końcu był narożnik, a tam gotowe śniadanie. Magda z swoim weszli za mną. Lecz ja pierwsza podniosłam kartkę od mamy:

,, Kochane córeczki mam nadzieje że będzie wam smakowało, już mi was brak. Na bladzie leży coś na drogę. Pamiętajcie kocham was. Mama''

Magda przeczytała za moim plecami. Lecz ten liścik nic na nią nie zrobił. Usiadła zaraz zaczęła jeść. Ja włączyłam się po chwili. Chciałam przemyśleć, bo coś mi się nie zgadzało. Na stole było dużo jedzenia, a nam nie przelewa się. Jesteśmy trochę biedni, lecz zawsze mamy na podstawowe rzeczy. Mam tu na myśli rachunki i trochę jedzenia. Byłam ciekawa czy mama zostawiła coś dla pozostałych. Zjadłam tak żebym była na jedzona, a potem patrzyłam po szafkach było tam więcej niż kiedy kolwiek. Może dostała podwyżkę albo tata lub Dawid znalazł prace. Pewnie jak zwykle martwię się na zapas. Poszłam raz jeszcze do łazienki. Wyszłam z niej i schowałam ostanie rzeczy do walizki oraz do plecaczka włożyłam jedzenie i książkę na drogę. Następnie się ubrałam wzięłam swoje walizki i zeszłam na dół chwile czekałam za nimi. Paweł miał jedną walizkę swoją ale drugą miała Magdy. Ona szła tylko z jedną. Szczęściara pomyślałam, bo było trochę mi ciężko dobrze że mieliśmy tylko iść przed kamienice. Staliśmy i czekaliśmy na autobus. Ja spojrzałam raz jeszcze na swój dom. Nie był to za piękna kamienica. Farba już odpadała, a dziwi tak skrzypiały że nie kiedy wydawało mi się że one krzyczą ,,Kiedy nas na naprawicie''. Usłyszałam że autobus podjechałam. Spojrzałam na niego był super. Nawet nie myślałam że będę taki jechała. Miał kolor niebieski z zielonym napisem ,, Ku lepszej drodze''. Ciekawe skąd ten pomysł na taki napis. Kierowca wyszedł żeby nam otworzyć bagażnik. Mi pomógł włożyć walizki ale Paweł chciał sam pokazać że włoży trochę się męczył. Każdy z niego się śmiał aż w końcu powiedziałam:
- Oj Pawełek śniadanka nie jadłeś. Jesteś taki słaby...
- Izka jadłem lecz rzadko ma tak rano siły-powiedział ze fałszem w głoście- Pokazałam mu język i podeszłam do dziwi on mi również pokazał. Magda wywrócił oczami i powiedziała
- Zachowujecie się gorzej niż dzieci.
- Kochanie my tak okazujemy sobie przyjaźni. Prawda Iza?
- Oj tak.
Powiedziałam i weszłam do autobusu usiadłam na początku bo tu najlepiej mi się czyta. Oni weszli zaraz za mną widziałam przez lusterko wsteczne że kierowca włożył walizkę i zamknął bagażnik. Paweł i Magda siedzieli dwa rzędy za mną. Spojrzała na tył autobusu było jakieś 10 osób w nim, Ciekawe czy jeszcze ktoś jedzie na te kolonię czy my byliśmy ostań w nim. Sześciu chłopaków i cztery dziewczyny plus ja i Magda oraz Paweł. Chłopcy to na pewno byli kibicami drużyny żula, czyli Unibax. Gdyż siedzieli blisko siebie i ze sobą rozmawiali, a dwóch z nich miał szal , inny miał jakiś katalog na okładce był ten najbardziej znany z tej drużyny. Jak mu było Tomasz Gollob. Nie przypomnę sobie sobie teraz.  Dziewczyn również siedziały razem, ale jedna trzymała się na boku. Mało się wypowiadała. Autobus ruszył ja postanowiłam przestać się patrzeć tylko coś poczytać. Miałam przy sobie dwie książki gdyż jedną prawie skoczyłam zostały mi dwa rozdziały i to nie długie. Pierwsza którą czytałam jest to Sebold Allice - Nostalgia anioła, a druga jest to Brown Dan - Anioły i demony. Usiadałam wygodniej i zaczęłam czytać. Na kolejnym przystanku nie przerywałam widziałam że weszła czwórka, ale następnym godzinę później Na chwile przerwałam. Gdyż dzielnica której byliśmy tak strasznie różniła się od mojego miejsca za mieszkania. Była to luksusowa osiedle oraz piękne wille co kolejna to ładniejsza. Cały ten widok zabrał mi wdech piersiach. Dla mnie to po prostu jest marzenie żeby tu zamieszkać tak jak dla małej dziewczynki marzeniem jest książę na białym koniu. No cóż trzeba pogodzić się losem z jakim przystało nam żyć. Kierowca wyszedł ja u nas tylko że tu dzieciaki nawet nie ruszyły się żeby mu pomóc. Jedna dziewczyna o włosach ognistych zaplecionych luźny kok jakby zaraz miały te zaraz wyzwolić i ogrzać cały świat. Jej twarz była inna od jej znajomych było w niej coś życzliwego, przyjaznego. Oczy miała duże i piękne miały odcień szarego oceanu, Była ubrana jak pozostali lecz do swojego stroju dodała pomarańczową apaszkę. Każde z tych bogaczy miał białą bluzkę na niej był granatowy żakiet oraz do tego były zależności czy dziewczyna czy chłopak to spódnica lub spodnie.. Tylka to dziewczyna miała rurki co ją wyróżniało. Kiedy kierowca włożył ich wielkie walizki do bagażnika. Ruszyli się w stronę wejścia zachowywali się tak jakby miał im coś ukraść. Wchodziły najpierw dwie dziewczyny jedna blond włosach falowanych miała wianek z kwiatów na głowie że włosy nie wchodziły na oczy. Miała oczy kolory niebieskiego jasnego jak niebo. potem wchodziła brunetka miała włosy związane w kitkę. Po niej weszli dwóch chłopaków blondyn i brunet, a następnie ta dziewczyna o ognistych włosach. Ona jedyna na mnie zwróciła uwagę.
- Przepraszam miejsce koło ciebie jest wolne?-powiedziała do mnie z uśmiechem na twarzy.
- Jane siadaj.- Też zachowałam się, mogłam powiedzieć to inaczej.
Dziewczyna usiadała wyjęła ze swojej torebki telefon. Spojrzała na wyświetlacz i posmutniała nie wiedziałam czemu. Lecz też nie chciałam pytać, bo wiedziałem że nie każdy chce mówić o przykrych wydarzeniach. Odwróciła się spojrzała na grube z którą weszła po czym wróciła z wzrokiem na telefon. Wiedziałam że brakuje jak mi kontaktu z innymi do mnie też nikt nie dzwoni. Schowała telefon do torebki.
- Jestem Wioleta. Co czytasz?-powiedziała Wioleta
- Ja jestem Izabela i czytam Sebold Allice - Nostalgia anioła. Czytałaś?-odpowiedziałam jej nie wiedziałam po co to powiedziałam. Ale była jednego pewna. że ta dziewczyna jest inna niż inni ludzie których już poznałam. Popatrzyłam na stronę w którą skoczyłam zaznaczyłam ją żeby wiedzieć gdzie czytałam.
- Nie mogę czytać. Moja ciotka z kuzynką uważają że czytanie niszczy umysły dam, że swój wolny czas muszę spędzać na bardziej przydanych czynność. . Takim jak na przykład sztuka, muzyka, jazda kona i wiele innych. Lecz mnie nie interesuje bycie damą. Chce pisać scenariusze filmowe lub być aktorką. Bardzo lubię czytać.-powiedziała Wiola.
-Wiesz co kiedyś czytałam coś nie pamiętam co to było dokładnie. Lecz zapamiętam tylko jeden cytat, który mi się podobał. Brzmiał tak "Wszechświat (który inni nazywają Biblioteką) składa się z nieokreślonej, i być może nieskończonej, liczby sześciobocznych galerii. Jak wszyscy ludzie biblioteki, podróżowałem w młodości; odbywałem pielgrzymki w poszukiwaniu jakiejś książki, być może katalogu katalogów"
- Super słowa. Dzięki nie wiesz jak bardzo chciałam poznać z kimś mogłam bym pogadać. Wiesz moja kuzynka. Z nią nie da się rozmawiać, ani z jej paczką. Chyba  że z Sebastianem -powiedziała Wiola pokazując na blond włosom dziewczynę, która w tej chwili na nas patrzyła. - To ten w blond włosach. Zawsze jest dla mnie miły. 
- Wiesz chcesz poczytać zostały mi dwie kartki do czytałam i mogę ci dać.-powiedziałam miałam nadzieje że się zgodzi
- Jasne jeśli to nie jest problem. Mam dość jak mi mówią kim mam być, czego nie mogę, a co mogę . Nie będę mi dawali roli jaką mam odgrywać w życiu. Jestem sobą.-powiedziała to, a ja przez ten czas szybko przeczytałam te dwie kartki. Dałam jej książkę i wzięłam drugą. Kiedy mieliśmy postój. Podeszła do nas jej kuzynka, a kierowcy i reszty nie było. Byli my, jej gruba oraz Magda i Paweł.  
- Wioleta nie wolno ci czytać.-powiedziała spokojnie, ale władczym tonem. Wiedziałam, że Wiola musi te walkę stoczyć sama.
- Amelia mam dosyć tego że wy mną władacie. Nie jestem żadną laką od dzisiaj będę robiła to na co mam ochotę. Czy będzie to czytanie czy pisanie wierzy. -powiedziała pewnie siebie.
- Chcesz skoczyć tak jak twoja matka w domu dla wariatów! A ty to co ją budujesz ją przeciwko nam- powiedziała Amelia, a te drugie zdanie było skierowanie do mnie.
- Izabela mnie nie buduję. Okazała mi więcej zrozumienia niż ty i twoja mamusia przez całe moje życie. Nigdy nie waż się tak mówić o mojej mamie jest gdyż mój tata został zabity na jej oczach- powiedziała to Wiola.
- Wiesz co paniusiu. Jeszcze raz powiesz coś o mnie. Obiecuje cie że potrafię tak ci powiedzieć że nie będziesz wiedziała co powiedzieć a wiesz czemu, bo ja znam takie słowa jakie ty nawet nie wiesz że istnieją. Znam je bo czytam i kto powiedział że czytanie źle robi. Poczekaj niech się zastanowię. TY! Więc odczep się od mnie i nie mów Wiolecie jaką ma być. Nie zrobisz z niej swojego klona!-powiedziałam to co silna na język mi przyniosła. Spojrzałam kątem oka na Magdę miała otwartą budzie się patrzyła na mnie.
- Ta wiesz kim jestem?!- powiedziała Amelia ze śmiechem
- Wiesz co mam to gdzieś kim jesteś możesz być nawet żoną premiera!-krzyknęłam nie zastanawiając się na tym.
- Amelia...-zaczęła mówić Wiola, ale Amelia jej przeszkodziła
- Zamknij się! Dzięki mnie miałaś wszytko, a teraz zdradziłaś mnie jak twoja matka moją. Dlatego twój ojciec musiał zginąć. Żeby nie wdzięczna siostra dostała nauczkę!
- CO?! Ty wy go zabiliście! - Wiola się rozpłakała i usiadła z powrotem na siedzenie. Ja stałam nie wiedziałam co zrobić. Amelia podeszła do mnie bo stałam na schodach.
- Uważaj głupio dziewucho.
- Czyja właśnie usłyszałam że jakaś lalunia grodzi mojej siostrze. To jeszcze kiedy przed sekundą przy synu policjanta przyznałaś się że wraz z matką zabiłaś człowieka. Prawda Paweł?- powiedziała Magda stając za mną.
- Co wiesz kim ja jestem?
- Wiesz co powtarzasz się mała-powiedział Paweł. Byłam w szoku pierwszy raz on jest po mojej stronie może jest jeszcze dla niego szansa
- No niby kim jesteś- powiedziała Magda stając z nią twarzą w twarz.
- Jestem Amelia Podorowska, a ty sądząc po twoim wyglądzie i po twoim chłopaku jesteś Magdalena Nowak. Budownicza, bezczelna, leniwa, arogancka oraz porywcza
-Wystarczy nie będzie jakaś panna nadmierną dumą obrażać mojej siostry.-powiedziałam bo nie wiedziałam skąd ona tak zna Magdę
- Nie skoczyłam ty jesteś Izabella Nowak córka Anny i Marka. Jesteś podobno uczciwa, wyrozumiała, cierpliwa, zazwyczaj uprzejma, ambitna, lojalna, rozważna. Wiem kim jesteście bo mieszkacie w kamienicy która należy do mojego tatusia. Jeśli chcecie żeby tam wasza rodzinka jeszcze pomieszkała radze zastanowić się nadym co teraz powiecie.- Powiedziała Amelia z dumą w głoście. Nie wiedziałam że nasza kamienica ma właściciel. Wiedziałam że rodzice płacą czynsz i jesteśmy na stałe zameldowani. Chwila nawet jak jak jej tata to nasz właściciel nie może nas na bruk wyrzuci. Przydały się dodatkowe lekcje prawa.
- O Amelia chyba nie znasz jeszcze prawa wynajmu. Jesteśmy w tej kamienicy na stałe zameldowani wywiązujemy się z naszych obowiązków. Powiem ci że nie tak łatwo jest kogoś wyrzuci na bruk. Chyba że właściciel zapewni lokatorom mieszkania zastępczego. Jeśli nie to będzie dalsze postępowanie sądowe.-kiedy to powiedziałam zdjęłam uśmiech z jej twarzy.
- Myślisz że jesteś taka mądra. My mamy pełno prawników, a was nie stać na jednego to kto wygra jak myślisz.-powiedziała już nie tak samą pewności jak przed chwilą
- Amelia w tej chwili przestani. Zapomniałaś o jednym ich kamienica należy do mojej matki i do mnie nie do was. Tata na mnie przepisał ją do czasu aż będę miała 18 lat dzieży to moja mama. Więc przestani.
- Twoja matka jest w zagładzi dla szaleńców my jesteśmy twoim opiekunami.
- Tak to patrz co robię, - Wiola wzięła telefon swój i wykręciła numer włączyła na gościno mówiący. Po dwóch sygnał odebrał ten do kogo zdzwoniła. - Dzień dobry panie Piotrze czy nadal jest to możliwe żeby mną zajęła się babcia. Mama mojego taty.- Jej rozmówca powiedział: ,, Wioleto jak najbardziej wystarczą twoje zgoda i po wakacjach zamieszkać z Babcia.''- Takim razie ja chce żeby pan tym się zajął się. Ja tym czasem jestem na wakacjach, a jeszcze jedno nie chce żadnych kontaktów z ciocią i jej rodziną- Byłam szoku, dostałą odpowiedzieć ,, Dobrze Wiolu''. Wioleta się rozłączyła się i spojrzała na Amelie.
- Po prostu nie wierze woli mieszkać z jakąś staruchą niż z nami.- Powiedziała Amelia
- Nie nazywaj jej tak już dawno chciałam to zrobić ale nie miałam odwagi. Chodzi Iza zaraz jedziemy. Bym chciała jeszcze wróci do lektury.-poszłam z nią, a Magda z Pawłem poszli z nami. Podeszłam do mojej siostry i jej chłopaka i powiedziałam.
- Dziękuje że byliście za mną
- Siostra ja zawsze będę z tobą. Lecz dalasi czadu pokazałaś tej laluni. Powiedziała Magda z dumą w głosie. Paweł klepnął mnie w ramię.
- Wiesz co ty i ta twoja nowa koleżanka jak na moli książkowych macie power. Ja też będę za tobą lecz nie w tedy kiedy niszczysz mój dywan- po tym wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Magda i Paweł usiedli bliżej nas, a ja i Wiola całą drogę czytaliśmy. W tle leciała muzyka z radia pod tytułem Enej - Ballada o podróży. Pierwszy dzień był super lepszego nie mogłam mieć. Kiedy autobus zatrzymał się przed bramą. Wszedł do niego dziwny facet, który był podeszłym wieku a ubrał się jak nastolatek. Miał na sobie krótkie spodenki i do tego białą bokserkę. Na szyj miał nieśmiertelnik, a dłoń miał zegarek nie zbyt drogi. Dodatku te rozwalające się trampki.
                                                  Amelia
Wioleta

chłopak z paczki Amelii: Hubert

Dziewczyna z paczki Amelii: Kamila

Sebastian


autobus

 Paweł



Mam nadzieje że wam się podoba. Proszę o komentarze jak wam się podoba żebym wiedziała czy mam pisać dalej. Czy to ma sens? Daje również dzisiaj piosenkę która lecia z radia.
Do zobaczenia :*


2 komentarze:

  1. Piosenka taka sobie nie lubię Eneja ale rozdział jest nawet fajny. Pisz dalej... Jestem ciekawa co dalej będzie... Aha taka mała rada uważaj na powtórzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie duzo bledow. bardzo zle sie czyta :/

    OdpowiedzUsuń