sobota, 19 kwietnia 2014

Bez tytułu: Rozdział 25





Siema witam was serdecznie i zapraszam do czytania nowego rozdziału :) Miłego czytania...





Rozdział 25

Część 1: Mickeala

        Byłem wściekły na siebie, że tak łatwo uległem rozkazowi alfa. Jak wychodziłem widziałem błagalne spojrzenie Iz. Jednak oboje wiedzieliśmy, że to nie możliwe. Wyszedłem rzucając jeszcze Iz przepraszające spojrzenie. Miałem nadzieję, że nie będzie miała mi tego za złe. Przecież gdyby Głaz nie był alfą i nie miał tej władzy to bym go w życiu nie posłuchał.
- Chrzanić bycie wilkołakiem!! - krzyknąłem musiałem wyładować swoje emocję. Najchętniej bym poszedł na siłownie i po uderzał worek treningowy. Jednak wiedziałem, że lepiej było pójść do pozostałych. W pokoju byli wszyscy. Usłyszałem, że mówią o mnie więc jak tylko wszedłem powiedziałem co się stało. Nienawidziłem swojego ojca ale go jeszcze bardziej. Najchętniej bym rozładował się na jego mordzie. Nie ufałem mu całkowicie. Wręcz przeciwnie byłem nieufny. Starałem mieć go na oku. Kiedy Aura zaczęła się zwiać z ból. Nie wiedziałem co siebie dzieję. Dopiero babcia Iz mi uświadomiła. Nie czekając wybiegłem z pokoju i podbiegłem pod gabinet. Nie mogłem wejść próbowałem ale czułem wyraźną przeszkodę. Kiedy przybiegła Magda widziałem w jej oczach furię nawet nią pachniała. Uderzyłam mocnym kopniakiem dziwi, które wyleciały z zawiasów. Zobaczyłem jak jakiś wampir trzyma Iz i piję jej krew.  Narasta we mnie wściekłość. Kiedy On powiedział, że mam nie ważyć się nic nie robić. Za bardzo wykorzystuję władzę. Magdzie udało się uwolnić z pod jego władzy oraz nie myśląc szybko wbiła drewno w serce wampira. Wyczułem od razu zmianie. Nie byłem pod mocą Głaza. Nie wyczuwałem go w sobie. Teraz Magda była moją władzą. Jak to możliwe? Nie no teraz dziewczyna będzie mną rozkazywać. No po prostu super. Powiedziałem na głos jej kiedy wampir się zmył. Magda zaniosła ją do pokoju ja jeszcze stałem chwilę. Dopiero kiedy Magda i babcia dziewczyn wyszły z Iz. Spojrzałem na Głaza i podszedłem do niego. Dłoń sama i ułożyła się w pięć. Poczułem ulgę kiedy go uderzyłem. Wiedziałem, że nie będzie miał śladu. Jednak marzyłem od kiedy zaczął wykorzystać swoją pozycję alfa.
- Współczuję tym którzy są ciągle pod twoją władzę. Mam nadzieję, że szybko znikniesz aby nie musiał więcej cię oglądać. Jeśli kiedykolwiek jeszcze raz staniesz mi na drodze zabije cię - powiedziałem do niego ostro i wyszedłem nie dając mu odpowiedzi. Poszedłem do pokoju w którym byli pozostali. Okazało się, że nasza wataha składa się teraz z piętnastki osób. Super nie za duża oraz nie za mała. Wiedziałem, że Magda będzie dobrym alfa mimo iż jest dziewczyną. Przynajmniej możliwe, że nie będzie wykorzystać swojej władzy. Przez okno widziałem jak Głaz i pozostali opuszczają nasz obóz. Niech idą w diabli, a przynajmniej Głaz. Wszedłem kiesy była mowa o jakieś przemianie bez względu na rasę. No cóż brzmi ciekawie... Usiadłem przy Iz na jej łóżku. Nie powinienem jej w tedy zostawić. To wszystko moja wina. Gdybym nie wyszedł to by nie była całkiem sama.
- Jak długo będzie nie przytomna? - spytałem się jej babci. Kobieta wyglądała na mądrą osobę, która dużo wie o tym wszystkim. Jak ona to nazywa ,,Mityczny Świat'', ale również ,,Świat Nocy''. Gdyż więcej stworzeń osiąga pełne siły w nocy: jak na przykład wampir. Który przed chwilą nam grodził.
- Lysander wiesz jak pokonać tak starego wampira - powiedziałem do białowłosego. Miałem nadzieję, że wiedział. W końcu w jakieś część również był wampirem.
- Niestety nie wiem nigdy nie spotkałem z tych starych jednak wiem jedno, że wampira mogą dziewczyny pokonać. Ten który zaatakował Iz to nazywał się Ash i jest tak jakby ich królem - powiedział do mnie. Wszystko na nie rzucają. Mało mają kłopotów. Przecież Iz zawsze chciała być normalna. Ja również chciałem być taki jak dawniej. Pocałowałem Iz i szepnąłem do niej.
- Kocham cię... Przepraszam cię i obiecuję iż nigdy cię już nie zostawię - powiedziałem miałem nadzieję, że mnie słyszała. Nawet jeśli nie to byłem gotowy jej to powtórzyć.
- Aura już z tobą dobrze. Możesz mi z Magdą pomóc pozbierać zioła i zrobić wywar. Który wam pomoże kiedy przemiana dobiegnie końca. Reszta niech zostawi Iz w spokoju, a ty chłopcze bądź przy niej. Wampir może wróci w każdej chwili - powiedziała Babcia dziewczyn. Kiedy zwróciła się mnie skinąłem głową. Kiedy wszyscy wyszli. Usiadłem przy oknie... Przypominając jak pierwszy raz ją zobaczyłem. W tedy jak postanowiła rozpalić ognisko aby uratować siebie i Amelie oraz doskonale sobie radziła. Później nasz pocałunek kiedy dziewczyny nam zrobiły zdjęcie. Ciekawe czy jeszcze gdzieś je mają... 

Część 2: Auriela 

     Nie długo po tym jak wybiegli przestałam już czuć ten ból jednak nadal się cała trzęsłam. Przytuliłam się do Bartka, który był dla mnie dużym oparciem. Jego dotyk działo mnie uspokajająco. Jeszcze nigdy nie czułam ból jakby wiercił się we mnie, a następnie wyrwał część mnie i czułam ogromną pustkę. Pierwszy raz ogromnie się bałam. Czułam przeszywający strach. Kiedy Magda weszła na dłoniach z Iz, a za nimi moja babcia. Wiedziałam iż Izabella była nie przytomna. Jednak co się jej stało... Później kiedy dzięki zimnej wodzie dochodziłam do siebie. Babcia kazała mi i Magdzie abyśmy jej pomogli z ziołami i jakimś wywarem. Wzruszyłam ramionami i wstałam. Jeśli to miała tylko w jakimś sposób pomóc. Jeśli nie to przynajmniej będę miała jakieś zajęcie i nie będę zadręczać się myślami. Poszłam z nimi. Na początku chodziliśmy po lesie szukając jakiś ziół oraz kilka innych rzeczy. Kiedy uznała iż mamy wszystko. Poszła do składziku, a Magda tarzała skrzynie. Pomogłam jej czułam się silniejsza z każdą minutą... W pudle okazało się, że było jakiś kocioł taki w tych filmach mają czarownice z dużymi nosami. Stała nad nim wlała sporo wody i rozpaliła ogniem pod nim. Później wrzucała po kolej zioła wypowiadając słowa. Na koniec spojrzała na mnie.
- Daj mi swoją dłoń - powiedziała. Nie podobało mi się jej ton. Jednak podałam jej dłoń. Ona nacięła nożem tak żeby krew moja spływała do niego, że co?? I ona się nazywa babcią? Przecież babcie takich rzeczy nie robią swoim wnuką. Wytrzymał to kiedy puściła moją dłoń cofnęłam dłoń.
- Postaraj się powtarzać za mną - powiedziała do mnie. Później mówiłam za nią chociaż mi język się plątał. Ona przestała ja również odeszła i spojrzała na mnie.
- Będę musiała po pracować na twoją mową. Nie zawsze zaklęcia są łatwe w wymowie. Niech się pogotuję jeszcze - powiedziała do nas. Magda patrzyła i się uśmiechała. Pewnie się cieszyła, że nie będzie musiała łamać języka.
- Wszystkie zaklęcia są w starej łacinie? - spytałam się bo teraz rozpoznałam ten język i wiedziałam, że to jest stara łacina.
- Nie cześć ale te najsilniejsze to wszystkie. Zresztą to też zależy od mocy czarownicy. Czasem silnym zaklęciem bywa samo pragnienie - powiedziała do mnie.
- W tedy jak zatrzymałaś tego wampira nie wypowiedziałaś żadnych słów - powiedziała Magda nie patrząc na żadną z nas. Wyglądała jakby patrzyła na scenę. Chwila jakiego wampira?
- To było pragnienie jednak nie silne - powiedziała cicho do nas. Spojrzała na kociołek i przelała do buteleczek ciecz która się znajdowała w środku. Podała mi jedną, a drugą schowała do swojej kieszeń. Czułem z kotła straszny odór. Wróciłam z Magdą do pokoju, bo babcia chciała przerobić ten składzik na swoją jaskinie do czarów aby nie było trzeba przenoszenia kotła oraz ona miała swoją miejsce. To było nie daleko pokoju drugie drzwi po naszym pokoju. Mickael siedział przy oknie. Jak tylko weszliśmy spojrzał na nas. Odruchowo spojrzałam na Iz, która była bardzo blada oraz leżała tak nie ruchomo.
- Oby jej nic nie było - powiedziałam jakby do siebie. Jednak za chwilę oberwałam i to dość mocno od Magdy. Spojrzałam na nią...
- Masz nawet tak nie myśleć. Iz jest twarda chociaż nigdy tego nie pokazywała. Przeżyła sama i jeszcze uratowała te żmiję, zawsze wiedziała jak wybrnąć z sytuacji oraz chętnie pomagała innym. Ona przeżyję, a kiedy się obudzi w końcu się skończą nasze troski - powiedziała do mnie. Ja tylko masowałam obolałe miejsce.
- Przecież wiem ale się martwię oraz nie musiałaś tak mocno uderzać - powiedziałam do niej. Mickael się w ogóle nie odzywał tylko patrzył to na nas, to na Iz, to w okno. On również się martwił widać było po nim to wyraźnie widziałam to dokładnie w nim. Znałam go dobrze w końcu się z nim wychowałam uważałam go przez tyle za mojego brata. Usiadłam na łóżku wolnym po turecku opierając się o ścianę.
- Jak myślicie kiedy to się skończy. Jak już zaczynamy się przyzwyczajać i godzić z sytuacją dzieję się coś co wszystko niszczy - powiedziałam do nich.
- Nie wiem. Anka ta wampirzyca napisała mi iż grodzi wam niebezpieczeństwo jeszcze ten wampir. Zaczynam wierzyć iż tak będzie do końca... Jednak wiem jedno co by się nie wydarzyło zwyciężymy to w końcu macie taką wspaniałą przywódce - powiedziała to w taki sposób, że się zaśmiałam w brew siebie. Nawet nie wiedziałam skąd wziął się we mnie ten śmiech oraz zapomniałam iż umie się śmiać. Magda rzuciła mi groźne spojrzenie.
- Wspaniałego przywódcę? Chyba nie mówisz o sobie. Mała... - powiedział do niej Mickael wiedziałam że się droczy Magda pewnie też to wiedziała jednak żadne z nas nie przerywała tej zabawy. Spojrzała na niego groźne.
- Lepiej to cofnij bo pożałujesz - powiedziała do niego czy ja słyszałam iż zawarczała na końcu zdania. Tak chyba tak nie wydawało mi się. Mickael spojrzał na nią rzucając jej bez głośnie wyzwanie. Wlepiłam się bardziej w ścianę wolałam nie stać pomiędzy to dwójką.
- Oj malutka tylko sobie paznokcia nie złam - powiedział próbował aby jego głos był poważny. Jednak trochę mu kiepsko wyszło mu kiepsko. 
- Żebyś ty przypadkiem czegoś sobie nie złamał - odpowiedziała Magda mu krzyżując dłonie na piersi. Jak tak na nią patrzyłam wyglądała groźnie. Walczyli na spojrzenie... Byłam ciekawa jak ich ta walka się skończy. Zauważyłam iż Iz się poruszyła się obeszłam ich aby nie przerywając im tej walki. Podeszłam do Iz siadając koło niej. Poczułam coś dziwnego, gdy naglę Izabela podniosła się do pozycji siedzącej.

Cześć 3.

      Czułam rozchodzące się gorąco po moim cielę. Jednak nie czułam nic więcej. Tylko to wewnętrzne palenie jakbym połknęła ogień, który wypalał mnie od środka. Chciałam krzyczeć jednak wiedziałam, że mój głos nie wychodzi. Co się dzieję. Kiedy usłyszałam jakieś głosy do o koła pustka. Gdy naglę udało mi otworzyć oczy podniosłam się do pozycji siedzącej. Mimowolnie dotknęłam miejsca  w którym mnie ugryzł wampir. Poczułam jak coś się w mnie uwalnia. Czuję jak do koła mnie biją serca. Chwilę później zaczęły mnie dziąsła boleć zaraz potem pojawiły się kły. Jestem wampirem... 
- Wyjdzie - powiedziałam do nich zwłaszcza do Magdy i Mickaela ponieważ od nich czułam najsilniejsze bicie. Do pokoju weszła babcia. Nie mogłam walczyć ze sobą. Miałam ochotę wypić całą krew. Z ludzi i wilkołaków których kocham. Babcia podeszła do mnie i Auriel
- Wypij to ty również - powiedziała do nas. Aura sięgnęła do kieszeni wyjęła flakonik ja wzięłam od babci. Od razu wypiłam całą zawartość jego tak samo Aura. Poczułam jak kły się chowają, a kłucie w gardle się zmiejszyło.
- Lepiej? - spytała się nas. Skinęłam głową. Widziałam jak wszyscy na mnie patrzą. Kiedy usłyszałam swój telefon podbiegłam do niego. Nawet nie zauważyłam kiedy trzymałam go już w dłoń. Chwila jak ja to zrobiła? Jak szybko potrafię poruszać. Odebrałam od razu. Dzwoniła moja mama. Ta która mnie i Magdę wychowała. 
- Cześć - powiedziałam do niej..
- Hej kochanie. Jak dobrze, że odebrałaś. Byś mogła przyjechać. Potrzebuję cię kochanie nie radzę sobie z maluchami, a babcia zniknęła zresztą za dużo nie robiła - powiedziała do mnie mama. Jej głos zdradzał ją że się czegoś panicznie bała, że ktoś był przy niej.
- Dobrze będę z Magdą. Jutro - powiedziałam do niej...
- Nie. Niech Magda odpoczywa tam przyjedź sama i weźmiesz maluchy tam albo zostaniesz z nimi na kilka dni - powiedziała do mnie. Mówiła szybko...
- Okej będę. - musiałam się zgodzić. Zawsze na mnie mogła polegać czemu miałam jej raptem odmówić i jak jej to wytłumaczyć.
- Dziękuję kochanie. Muszę kończyć, bo maluchy znowu rozrabiają - powiedziała i się rozłączyła. Coś mi nie pasowało.
- Nie możesz jechać musisz się uczyć - powiedziała babcia do mnie surowo i tonem który nie znosi sprzeciwu.
- Nic się nie stanie... Pojadę jutro rano. Sama.... Zresztą będę telepatycznym kontakcie z wami. Przyjadę i przywiozę maluchy tutaj. Mickael pogadasz z mamą? - powiedziałam do nich.
- Magda zabroń jej - babcia nie ustępowała.
- Nie... - powiedziała Magda zdecydowanie. Byłam jej wdzięczna. Ponieważ czułam u niej moc alfy. Nie wiedziałam czemu i  co się stało.
- Pogadam z mamą. Uważaj na siebie, a jak będzie coś się działo przybiegnę jak najszybciej - powiedział do mnie i poszedł od razu pogadać ze swoją mamą. Mam najlepszego chłopaka na świecie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz