Rozdział 43
Część 2: Magda
Gdy Paweł usłyszałam, że jego stan się pogarsza i, że będę musiała zaakceptować jego decyzję. A co jeśli on nie będzie chciał być wampirem, a jeśli nawet jak się zgodzi nie uda nam się być razem. Przez tę różnicę gatunkowe. W końcu podobno wampiry i wilkołaki to najwięksi wrogowie. Od stuleci ze sobą walczą... Co będzie jeśli stanie się wampirem to w tedy mnie z nienawidzi. DOŚĆ... PRZESTAŃ SIĘ NAD SOBĄ UŻALAĆ! BĘDZIE DOBRZE MUSI BYĆ. JUŻ TY SIĘ O TO POSTARASZ. Powiedziałam sobie udało mi się zapanować i nie zadawać sobie tych głupich pytań. Którymi się zadręczałam. Patrzyłam się jak babcia z Aurą przygotowują się do rzucenie zaklęcia. Gdy naglę do pokoju weszła jakaś laska w białych włosach, której kompletnie nie znałem. Nawet nie wiedziałam jej wcześniej. Nie byłam do niej przekona już tylko jak przekroczyła próg. Nie ufałam jej...
- Hesriana? Co ty tu robisz? - spytała się jej staruszka, którą jeszcze nie tak dawno uważałam za babcię. Ciągle nie raz przyłapię się na tym aby ją tak nazwać. Miałam ochotę spytać ,,Ty ją znasz''. Jednak to było by głupie pytanie. W końcu zwróciła się do niej tym idiotycznym imię. Wielu krajach ludzie by połamali sobie języki próbując wymówić jej imię. Hesriana.... Zresztą było oryginalne, bo w życiu nie spotkałam się z osobą, która nosiła taką imię oraz nawet nie słyszałam.
- Ja... To znaczy to wina matki... Ona wysłała do niego mroczną energię... Iz prosiła mnie bym pomogła jej ocalić mu życie... Proszę dajcie to mu za nim ona się dowie, że tutaj jestem - powiedziała wystraszonym głosem oraz strasznie się jąkając. Rozejrzała się po pokoju nie pewnie, jakby spodziewała się, że zobaczy tu jeszcze kogoś. Alex wzięła od niej tą butelkę, którą tak do siebie przytulała. A ja ciągle nie mogłam jej zaufać. Nawet nie wierzyłam, że Iz ją prosiła aby tu przybyła. Prędzej sama by tutaj się pojawiła. Zwłaszcza jakby wiedziała, że potrzebujemy jej pomocy.
- Wywar z wilkołaka... Nie wiedziałam, że ktoś je jeszcze produkuje - powiedziała Alex. Z czego... To znaczy, że aby zrobić ten cały wywar trzeba było zabić wilkołaka. Moje ciało ogarnęła furia. Nawet nie znałam tego wilkołaka. Jednak mógł być to ktoś z mojego stada. Cała się gotowała, a nie pomagało to, że jej nie ufam oraz to iż sądzę, że kłamię. Nim zdążyłam nad sobą zapanować już przygniatałam ją do ziemi nie całkiem zakończonej przemianie. Chciałam jej wygarnąć wszystko dla tego zatrzymałam na tym etapie.
- Co ty kombinujesz? Nie wierzę, że przysłała cię Iz. Prędzej sama by się tutaj zjawiła - powiedziałam do niej na pół warcząc. Mój głos brzmiał jakby z horroru. Mogłam spokojnie podkładać głosy w horrorach. Poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Które w tej chwili było całkowicie pokryte futrem.
- Magda zejdź z niej - powiedziała Aura miałam ochotę na nią warknąć ale nie odrywałam z oczów tej białowłosej Hesriany - Srany.
- Posłuchaj jej...! Iz na prawdę mnie przysłała bo jestem jej siostrą! Złaź ze mnie! - gdy powiedziała Hesriana, że jest siostrą Iz zgłupiałam. Jak to? Przecież Auriela jest jej siostrą. Jeszcze jedną siostrę ma? Przecież nie to nie możliwe. Spojrzałam na babcię była jedyną osobą, która znała prawdę. Niie wyglądała jakby była szoku.
- To prawda Hesriana jest od strony matki, ma tylko innego ojca - powiedziała babcia umęczonym głosem. Wróciłam do swojej postać. Czyli znowu wyglądałam jak człowiek. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Iz ma jeszcze jedną siostrę? Jak to? Jasne... Mają różnych ojców ale to ciągle jej siostra.
- Po za tym Iz nie może tu przyjść matka zagroziła, że jeśli skontaktuję się z wami przebywając na ziemię. Zabiję was co do jednego... - powiedziała Hesriana do nas. Gdy usłyszałam, że Iz jest na ziemi. Miałam ochotę przeszukać całą ziemię, każdy dom, czy las aby ją znaleźć. Musiała się z nią zobaczyć choć nie były już siostrami, to ciągle Iz była dla niej jak siostra, którą kochała. Lecz ci... bo w życiu do tego się nie przyzna.
- Iz jest na ziemi? - spytała się Aura, która wyprzedziła ją tym pytaniem. Hesriana przyjęła minę, która mówiła ,,Ups tego miałam nie wyjawiać''. Wyglądała jakby na prawdę nie chciała nam mówić. Jednak coś wątpiłam aby tak przypadkowo jej się to wymknęło. Zastanawiałam się, co też ona na tym skorzysta, lub jaki ma interes w tym aby nam to wyjawić.
- Nie przebywa teraz w... - urwała jakby próbowała za dużo nam nie powiedzieć. Zauważyłam, że babcia podaję to Pawłowi. Jej ufałam skoro twierdziła, że to jednak mu pomoże to jej ufałam. Miałam nadzieję, że się nie myli oraz doskonale znała ten wywar. Później dołączyła do Aury która wymawiała jakieś zaklęcia. Z dnia na dzień była w nich coraz lepsza.
- Gdzie w tej chwili jest IZ? -spytała Aura jej. Spojrzała na nią...
- Właśnie się szykuje się do przybycia.
- Dokąd?
- Mickael ma jakiś dom na ziemi i tam mają zamieszkać na jaki czas.
- Gdzie on jest?
- Nie wiem... Wiem tylko, że całkiem nie daleko obozu...
- Czemu Iz ma się z nami nie kontaktować - to pytanie zadała już babcia. I właśnie na nie czekałam...
- Bo matka obawia się, że możecie przeszkodzi tym, że chce przejąć kontrolę na Iz
- Jaką kontrolę? - to tym razem pytanie zadała babcia...
- Która pozwoli jej przyszłość wchłonąć Iz. - nie podobało mi się to co powiedziała, a tym bardziej nie podobała mi się mina babci. Wiedziałam, że jeśli ta białowłosa nic nie powie to jej się wypytam. Musi nam powiedzieć co zamierza zrobić dziewczyn matka. Boże jakiego Iz musiała mieć pecha, że trafiła na taką matkę. Już lepszy był mój ojciec, który też miał nie równo pod sufitem. Jednego byłam pewna. Jeśli ta baba zmierza skrzywdzi Iz skończy tak jak on i wszyscy, którzy w jakiś sposób nam zagrażali. Chciałam się jej spytać co to oznacza ale zniknęła. W tym samym czasie Paweł się odezwał. Szybko spojrzałam na niego wyglądał o wiele lepiej niż przed chwilą. Wrócił mu nawet koloru na twarzy. Rzuciłam mu się na szyję..
- Hej maleńka co mnie ominęło - spytał się mnie tym swoim głosem oraz używając słowa. Pod przez które miękną mi kolana. Z dzieliłam go po głowie... - A to za co? - spytał się z powstrzymywanym śmiechem.
- Za to że napędziłeś nam stracha oraz nazwałeś mnie maleńka - powiedziała do niego. Zauważyłam, że babci chce wyjść - Zaczekaj - powiedziałam do niej. Gdy spojrzała na mnie. Czułam, że wiedziała o co mi chodzi.
- Później - powiedziała i wyszła.
Część 3: Gzenio
Wypiliśmy z chłopakami po kila piwach. Stwierdziliśmy, że udało nam się zbliżyć, że Thomas to równy gość. Choć z początku uważaliśmy go za mięczaka gdyż nie wiedział od początku kim tak na prawdę jest. Byłem ciekawy jaki jest jego brat. Nie miałem okazji zamienia z nim zbyt wielu zdań.
- Dobra ja spadam, bo umówiłem się z Zuzanną. Trzymajcie kciuki za mnie - powiedziałem do nich i wyszedłem. Skierowałem się do tej pizzerii. Podszedłem do kasy i zamówiłem dwie puszki coli i frytki. Nie zbyt romantycznego jak na pierwsze spotkanie. Choć mam nadzieję, że będziemy razem jeszcze nie jesteśmy. Więc nie mogę dać jej wielki bukiet kwiatów. Na samo wspomnienie jak mnie chłopaki pożegnali kiedy wychodziłem z baru uśmiechnąłem się od ucha do ucha. Jak jeszcze Seth znajdzie swoją wybrankę będzie super. Będzie każdy miał swoją ukochaną. Po chwili do pomieszczenia weszła Zuzia. Od razu jej wzrok skierował się na stolik, który zajmuje starałem się zachowywać się normalnie. Nawet przywitałem się w miarę kulturalny w sposób. Druga moja wypowiedź też nie było niczego z mojego pozytywnego zboczenia. Które często psuło mi kontakty między dziewczynami. To albo to, że jestem uroczo nieśmiały. Raczej to pierwsze gdyż drugie powinienem mieć sznurek dziewczyn. Podobno one kochają wszystko co urocze. Gdy dziewczyna spytała skąd wiedziałem, że zamawia frytki i cole. O mało się nie wydałem, że to wyczułem od niej kiedy pierwszy raz ją spotkałem. Udało mi się powstrzymać i wymigać się od tego pytania. Brawo ja! Jednak kolejne pytanie było gorszę. Nie chciałem jej kłamać ale też nie chciałem mówić jej prawdy o sobie w miejscu publicznym. Zdecydowałem się powiedzieć jej jak najwięcej pomijając fakt, że jestem wilkołakiem. Powiedziałem jej, że mój ojciec zmarł choć to nie prawda. Nie przebywa tym świecie ale w piekle jest niewolnikiem matki Iz i Auriely. Dla tego nie mogę ich jakoś polubić i może dla tego też nie udało mi się wymienić więcej zdań z Mickaelem. Gdy położyła swoją dłoń na mojej poczułem jak przeszedł przez ze mnie dreszcz. Nie wiedziałem jak mam zachować spojrzałem na nią. Po czym splotłem palce... to samo uczyniliśmy z drugą dłonią. Tak, że nasze dłonie były splecione ze sobą. Patrzyliśmy w sobie w oczy...Patrząc jej oczy wiedziałem, że od dzisiaj patrzeć tylko w nie i nic po za nimi się nie liczy bo kocham ją. Oddałbym życie za nią... Chciałem wyjawić jej wszystko oraz dowiedzieć się o niej wszystkiego. I w tedy do lokalu weszli moi bracia i Thomas cały czar prysł. Usłyszałem ich komentarz całkowicie nie potrzebny skoro wcześniej się widzieliśmy... Byłem zły na nich, że przerwali mi ale zauważyłem, że nie ma z nimi Davina. Spojrzałem na Jareda i Paula przekazując im telepatycznie, że ich później zabiję. Obaj odpowiedzieli, to samo, że wątpią. Spytałem, się o Davina bo czemu nie przeszkodził im w zepsuci mi wieczoru. Oczywiście musiał ich zostawiać dla dziewczyny. Pewnie teraz się gdzieś z nią migdali, a mi przeszkodzili. Jeszcze to pytanie Setha, jakby w ogóle nie wiedziałem. Jednak nie mogłem powstrzymać śmiechu z odpowiedzi Zuzy. Gdy Zuzia zauważyła zawieszkę par... Nie wiedziałem co zrobić. Wiedziałem o co jej chodzi ale nie miałem pojęcia jak jej to wszystko wyjaśnić. Odpowiedziałem co przyszło mi na język. Jednak chyba mi nie uwierzyła. Stwierdziła, że musi dobrze iż pozwoliła się odprowadź.
W czasie drogi złapałem ją za dłoń. Chciałem jej wyjawić wszystko powiedzieć jej, że ją kocham oraz kim jestem. Jednak gdy się zaśmiała myślałem, że wyśmiewa mnie i, że zaraz wygarnie mi wszystko. Opowiedziała mi o sytuacji bibliotece. Później spytałem jej czy nie chce ze mną być. Gdy stwierdziła, że znamy się za krótko poczułem się tak jakbym dostał twarz. Obiecałem sobie, że tego nie zniszczeć tego. Choć znamy się jeden dzień jest mi bliską osobą nie wiedziałem świata po za nią. Jest moim ideałem... Po naszej rozmowie zgodziła się abyśmy spędzali razem więcej czasu oraz zaprosiła mnie na przestawienie... Na pożegnanie pocałowałem ją policzek choć chciałem kilka centymetrów w prawo. Pocałować ją w usta... Obiecałem jej, że spotkamy się ,,niedługo''. Zamierzam dotrzymać tej obietnicy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz