czwartek, 2 lipca 2015

Bez Tytułu: Rozdział 43 1/3

Bardzo was kochani przepraszam za tak długą przerwę. Jednak miałam tyle na głowię, że przyznam się bez bicia, że trochę zapomniałam o tym blogu... Sami rozumiecie studia, praca, rodzina i przyjaciele. Potrafią być dobrymi złodziejami czasu. Jednak nie chce rzucać na nich całej winny. Więc jestem od razu mówię, że nie wiem kiedy dam radę napisać kolejny rozdział ale postaram się, żeby to nie były trzy miesiące.

Rozdział 43

Część 1: Hesriana

Ta łamaga jest teraz jedną z nas. Jak matka mogła popełnić taki błąd. Jeszcze na jej ceremonie zaprosiła wszystkich najważniejszych w pieklę, a do mnie nawet służby nie zaprosiła. Czym ona jest lepsza od de mnie. Już pierwszego dnia obserwacji wiedziałam co zrobić. Zauważyłam, że pamiętają ją czyli udało im się złamać zaklęcie mamy oraz jest wśród nich jest nasza babcia. Musiałam pracować z Izabelą. ,,Co też za imię ma''. I wtajemniczać ją wszystko co mama mnie nauczyła o każdym i zdobywać informację i wykorzystywać na swoją korzyć oraz jak uwodzić i wysycać z mężczyzn to dzięki czemu istniejemy. Między czasie szukałam na nią haków. Jedyne co zauważyłam, że nie zbyt dobrze czuję się w pieklę. Bo zaraz po pracy zamyka się w swoim pokoju z tym swoim psem. Również, że bardzo tęskni za swoimi bliskimi. Gdy w kuli zobaczyłam, że jeden miał wypadek wysłałam do niego mroczną energię. To była doskonała okazja za tydzień Iz wraca na ziemię. Później poszłam do mamy pokoju. Wzięłam buteleczkę z wywarem, który jest z wilkołaka. Ma właściwości lecznicze. Wyleczy wszystko i każdego. Tylko posiada jedną wadę... Każdy człowiek, na którym ją testowaliśmy zdobywał zdolność wilkołaków. Prócz przemiany w nie był człowiekiem, który potrafi to wszystko co wilkołak oraz wolniej się starzeję, a jeśli zostanie ugryziony przez wilkołaka to albo staję się pełnoprawnym wilkołakiem lub umiera. Pobiegłam do teleportu aby nikt mnie nie krył oraz aby Iz nie zobaczyła mnie na ziemię. Gdy byłam już w obozie rozejrzałam się, czy nikt nie zauważył mojego nagłego pojawienia. Nikogo nie widziałam ani nie wyczuwałam. Poszłam do domu, gdzie wyczuwałam chorego z którym była babcia moja i siostra. Pff..., że pomyślałam o niej jak o siostrze zaraz się porzygam. Weszłam do pokoju w którym na łóżku leżał dość przystojny człowiek jak na człowieka.
- Hesriana? Co ty tu robisz? - spytała się mnie babcia. A jednak ta stara wiedźma mnie rozpoznała. Udałam zmieszaną i mocniej przytuliłam do siebie buteleczkę. Tylko dwie istoty na świecie wiedziały, że gram.
- Ja... To znaczy to wina matki... Ona wysłała do niego mroczną energię... Iz - bo tak wyrażali się o niej oraz ten pies również do niej się tak zwracał - prosiła mnie bym pomogła jej ocalić mu życie... Proszę dajcie to mu za nim ona się dowie, że tutaj jestem - powiedziała wystraszonym głosem. Na koniec się rozejrzałam jakby w każdej chwili mogła pojawić się moja matka. Babcia przyjrzała się mi, a następnie spojrzała na chłopaka. Wiedziałam, że szuka mrocznej energii. Czasem nie którzy bywają tak przewidywalni, że to aż boli. Długo włosa czarnowłosa dziewczyna wzięła od de mnie fiolkę i otworzyła ją. Następnie powąchała...
- Wywar z wilkołaka... Nie wiedziałam, że ktoś je jeszcze produkuje - powiedziała i spojrzała na mnie nie ufnie. W tej samej chwili poczułam jak upadam oraz coś ciężkiego mnie przygniata. Spojrzałam na to ,,coś'' i zobaczyłam wilka. To znaczy dziewczyna zatrzymała przemianę na takim etapie, że była i wilkiem i człowiekiem. 
- Co ty kombinujesz? Nie wierzę, że przysłała cię Iz. Prędzej sama by się tutaj zjawiła - wycharczała na mnie.
- Magda zejdź z niej - powiedziała Aura. Wiedziałam, że to ona bo ją poznawałam po jej aurze.
- Posłuchaj jej...! Iz na prawdę mnie przysłała bo jestem jej siostrą! Złaź ze mnie! - z trudem powstrzymałam się od wyzwania jej od psa. Wszystkie trzy spojrzały na wiedźmę.
- To prawda Hesriana jest od strony matki, ma tylko innego ojca - powiedziała umęczonym głosem. Dziewczyna na nowo wyglądała jak zwykły człowiek. Nie umiałam pierwszy raz określić o czym myśli. Miała takie smutne spojrzenie aż mnie w żołądku skręcało.  
- Po za tym Iz nie może tu przyjść matka zagroziła, że jeśli skontaktuję się z wami przebywając na ziemię. Zabiję was co do jednego... - powiedziałam do nich. Celowo wyjawiłam, że Izabela jest na ziemi.
- Iz jest na ziemi? - spytała się Aura. Zrobiłam wystraszoną minę oraz która mówi ,,Ups tego miałam nie wyjawiać''. 
- Nie przebywa teraz w... - urwałam jakby próbowała przerwać oraz za dużo im nie powiedzieć. Zauważyłam, że moja siostra używa zaklęcia. Też coś uodporniłam się na wszystkie zaklęcia gdy miałam sto lat. Gdy zakochałam się w czarnoksiężniku, a później wydało się, że to on rzucił na mnie zaklęcie. Na szczęście tylko matka o tym wiedziała. To było zaklęcie prawdy, gdy mówiła babcia podała chłopakowi lek, który przyniosłam.
- Gdzie w tej chwili jest IZ? -spytała si mnie brunetka. Spojrzałam na nią udając, że walczę z tym zaklęciem... Nie no powinnam dostać medal za grę aktorską.
- Właśnie się szykuję w piekle do przybycia.
- Dokąd?
- Mickael ma jakiś dom na ziemi i tam mają zamieszkać na jaki czas.
- Gdzie on jest?
- Nie wiem... Wiem tylko, że całkiem nie daleko obozu...
- Czemu Iz ma się z nami nie kontaktować - to pytanie zadała już babcia. I właśnie na nie czekałam...
- Bo matka obawia się, że możecie przeszkodzi tym, że chce przejąć kontrolę na Iz
- Jaką kontrolę?
- Która pozwoli jej przyszłość wchłonąć Iz. - udałam, że zaklęcie przestało działać. Wyjawiłam nawet to co jeszcze nikt nie wiedział. Nawet matka nie wiedziała, że ja wiem. Dowiedziałam, się tego podsłuchując jej rozmowę z Lucyferem. Wiedziałam, że babcia się domyśli co ona chcę zrobić. Szybko stwierdziłam, że czas na mnie i wróciłam do piekła za nim tamci zdążą o cokolwiek spytać lub powiedzieć.

Przepraszam że taki krótki ale czas goni :P

1 komentarz:

  1. O jak fajnie kolejny post już się bałam że przestałaś prowadzić tego bloga

    OdpowiedzUsuń