sobota, 3 maja 2014

Bez tytułu: Rozdział 27

Witam wszystkich staram się pisać jak najczęściej dodawać nowe posty... Jednak nie zawsze jestem stanie napisać... Zwłaszcza iż zaczynam odczuwać co to znaczy jak czas ci ucieka...





Część 1: Anna

    Mam nadzieję, że Magda dostała wiadomość. Niech wie, że strażnikom nie wolno ufać. Kiedy mój ojciec wyszedł z strażniczką pobiegłam do Marka i przytuliłam się do niego. Tak pragnęłam jego bliskość. To ja się zgodziłam tutaj przyjść myślałam iż tu znajdziemy miejsce. To przez ze mnie tutaj jesteśmy.
- Przepraszam - powiedziałam do nich. 
- Ej siostra nie przepraszaj tylko musimy coś zrobić. Nie zamierzam tutaj siedzieć - powiedziała Aleksandra. Spojrzałam na nią w sumie miała rację. Spojrzałam na Marka.
- Co ci zrobiła? -spytałam si go patrząc mu w oczy. Przecież widziałam jak się zachowywał.
- Zablokowała mi zdolność przenoszenia się pomiędzy wymiarami to znaczy jeśli spróbuję dostać się na ziemię to mnie zabiję. An musisz uciekać... - powiedział do mnie nie chciała tego słuchać.
- Przestań. Ucieknę tylko z tobą. Aleksandra zabierz stąd Tomka i spróbujcie na ziemi skontaktować się z Magdą. Ona powinna wam pomóc. Ja zastanę z Markiem... Proszę - powiedziałam do niej. Przez chwile myślałam, że się nie zgodzi, bo długo nic nie mówiła.
- Anna ma rację chodź Tomek. Jak tylko znajdę sposób wrócę po was - powiedziała przytulając mnie.
- Okej nie przejmuj się nami damy sobie radę.... - spojrzałam na Tomka - Opiekuj się nią - powiedziałam w jego stronę. On objął w pasie Aleksandrę.
- Będę trzymajcie się i nie dajcie się zabić - powiedział, a później zniknęli. Wiedziałam, że dobrze zrobiłam iż kazałam im znikać i wracać na ziemię.
- Zostaję z tobą w pokoju. Lepiej jak będziemy razem się trzymać - powiedziałam do niego.
- Też tak uważam dobrze zrobiłaś, że powiedziałaś im aby uciekli stąd - powiedział i pocałował mnie tak, że zabrakło mi powietrza w pucach oraz czułam się jakbym była w raju. Jak ja ma go nie kochać? W tej chwili nie istniało nic tylko my we dwoję. - Kocham cię - spojrzałam na niego. Pierwszy raz mi powiedział w prost, że mnie kocha. Miałam ochotę skakać z radość. Jednak opanowałam się...
- Ja ciebie też - powiedziałam do niego. Miałam nadzieję, że dobrą decyzję podjęłam oraz, że im nic nie będzie. Jeśli dotrą do Magdy ta na pewno im pomoże. W końcu chodzi o nas wszystkich o przyszłość.
- Oprawmy ceremonie... Proszę - powiedziałam do niego. Miałam nadzieję, że się zgodzi. W końcu w tedy zostaniemy połączeni na zawsze i nic nie będzie mogło nas rozdzielić.
- Jesteś tego pewna? - spytał patrząc mi w oczy.
- Tak pewna, że bardziej się nie da - była pewna tego jak... no nie wiem, że po nocy przychodzi dzień oraz, że go kocham. Chcę odnaleźć przy nim swoje szczęście.
- Ja Marek ślubuję ci miłość i że nie odpuszczę cię tak długo aż będzie trwało moje nieśmiertelne życie oraz że będziesz dla mnie wszystkim - powiedział początek przysięgi.
- Ja Anna ślubuję cię miłość i że nie odpuszczę cię aż do kresu mojego nieśmiertelnego życia oraz że po za tobą nie będzie nikogo będziesz dla mnie wszystkim - ja również powiedziała słowa przysięgi. Następnie wziął nóż zranił siebie w wnętrzu obu dłoni, ja uczyniłam to samo. Przyłożyliśmy nasze dłonie do siebie.
- Krew do krwi, dusza do duszy połączeni więzią do końca naszych dni - powiedzieliśmy równocześnie. Każda rasa. Ma swoje rytuały połączenia się więzią. Wilkołaki przemieniają się razem podczas pierwszej pełni w po urodzinach osiemnastych dziewczyny. Nie wiem dokładnie jak to ma wyglądać jednak tylko tyle. Poczekaliśmy jeszcze chwilę aż nasza krew zmieszana przepłynie po naszych ciałach. Kiedy poczułam pierwsze przyjemne mrowienie. Spojrzałam w Marka oczy. Później odsunęliśmy od siebie dłonie.
- Teraz jesteś moja już na zawsze - wyszeptał mi do ucha. Poczułam przyjemny chód jego oddechu na swojej skórze.
- A tyś mój do końca naszych dni - odpowiedziała do niego na tym skończył się na rytuał połączenia się więzią. Byłam szczęśliwa chociaż nie tak wyobrażałam sobie swoją ceremonie. Jednak nie ważne jest jak i gdzie najważniejsze jest z kim. Kiedy do pokoju weszli do dwóch strażników i mój ojciec. Uśmiechnęłam się do nich ze zadowoleniem.
- Szukacie Aleksandry lub Tomka nie znajdziecie ich... Co tatusiu nie pogratulujesz mi więzi? - powiedziałam przytulając się do Marka. On również był zadowolony.
- Nie bo zrobiłaś największą głupotę w życiu - powiedział wychodząc. Głupotą było zgodzić się tutaj przebyć. Strażniczka podeszła do mnie i uderzyła mnie w twarz. Marek chciał coś zrobić ale powstrzymałam go gestem dłoń spojrzałam na nią.
- Życzę pani i mojemu ojcu szczęścia oraz tego abyście nie mieli dzieci. Znając was pewnie złożyliście byście je w ofierze. Proszę uderzyć mnie jeszcze raz jeśli się powiedziałam coś nie prawdziwego. Aleksandra nigdy nie będzie jak wy. Zastanawiam się co się stało z tymi strażnikami o których słyszałam w legendach. Teraz wiem, że wyginęły wraz z dinozaurami - powiedziałam do niej. Czekałam aż mnie uderzy, a ona tylko wyszła. Potwierdziła mnie w moim przekonaniu. Jednak coś mi nie dało spokoju. Przecież musi być sposób aby zdjąć to z Marka. W tedy będziemy mogli uciec z stąd.  

Część 2 Aleksandra

     Uznałam, że to dobrze abym opuściła tamto miejsce. Przynajmniej udało nam się trochę zmienić ich plany. Ponieważ nie mieli całej czwórki. Jednak kiedy byłam na ziemi. Ogarnęły mnie wątpliwość.
- Co jeśli ich zabiją albo coś im zrobią? - spytałam się Tomka. Kochałam go chociaż nasza znajomość zaczęła się trochę burzliwie. Jednak teraz nie widziałam świata bez niego.
- Nie martw się nic im nie będzie. Marek nigdy nie pozwoli skrzywdzić Anny. On ją kocha tak samo jak ja ciebie. Był by wstanie oddać za nią życie.
- Może masz rację. Jednak nie powinnam ich zostawiać tam... Lecz teraz nic tego nie zmienię. Czujesz wilkołaki? - jako czystej krwi wampir ma bardziej wyrazisty węch oraz jego umiejętność są większe. 
- Tak są nie daleko. Jednak jest ich mniej niż ostatnio - powiedział. Pobiegliśmy w skazanym przez niego kierunku. Było tutaj też ludzie więc staraliśmy się zachowywać jak oni. Co była trudniejsze niż się wydawało.
Udało mi się namierzyć zapach Magdy. Była w budynku do którego weszliśmy szliśmy przez korytarz. Starałam abym nie wyglądało iż wącham każde drzwi. Ciekawe co ludzie by pomyśli. Kiedy stanęła nam na drodze jakaś blondynka. Jednak nie ta której szukaliśmy.
- Kim wy do cholery jesteście? - spytała się nas. Tomek zareagował jednak spojrzałam na niego i wystarczyło aby przekaz mu.
- Może trochę grzeczniej. Szukamy Magdy - powiedziałam do niej. Uważałam, że mi się uda z nią dogadać. Widziałam w filmach, że trzeba zachowywać się określony sposób aby nie wzbudzić podejrzeń.
- Grzeczniej? Z choinki się urwałaś... Magdy pokój jest drugie drzwi po lewo - powiedziała do nas i odeszła. O co jej chodziło z tym tekstem ,,Z choinki się urwałaś''. Ludzie na prawdę są dziwni. Zapukałam w drzwi, które wskazała. Jednak już od razu wiedziałam, że tam jest Magda. Otworzyła od razu..
- Aleksandra? Dobrze pamiętam? Co tutaj robicie? I gdzie Anna? - zadała serie pytań Magda.
- Powoli możemy wejść? - spytałam się jej otworzyła szerzej drzwi. Weszliśmy do środka była jedna wybranka oraz śmiertelniczka.
- Spokojnie Wioleta jest swoja możecie przy niej spokojnie mówić - powiedziała Magda. Skoro tak mówi.
- Strażnicy chcą nas złożyć w ofierze aby osiągnąć coś tam. Ania dokładnie wie co ale za nim udało nam się udało uciec założyli jakąś blokadę na Marku. Więc oni musieli zostać, a nam się udało uciec. Musicie nam pomóc ich powstrzymać oraz uwolnić Anie i Marka - powiedziałam do niej. 
- Pomożemy wam jak tylko Iz wróci. Powiem Thomasowi aby pogadał z matką i przydzielić wam pokój - powiedziała Magda. Do nas ucieszyłam się, bo w końcu zgodziła się pomóc nam. 
- Dziękuję - było mnie tylko na tyle wstać. Jednak wiedziałam, że ona rozumie. Magda wyszła pogadać z nie jakim Thomasem.
- Siadajcie to będzie tak stać - powiedziała do nas wybranka. Usiadłam na krześle przy stolę, a Tomek oparł się o ścianę. - Tak przy okazji jestem Auriela - przestawiła się wybrana spojrzała na nią wstałam i pokłoniłam się jej.
- Miło mi ciebie poznać jestem Aleksandra, a to jest Tomek - powiedziałam do niej, a jak przestawiłam Tomka on również się skłonił jej. Widziałam zmieszanie na jej twarzy.
- Wasza wysokość... - zaczął Tomek pewnie chciał jej wytłumaczy. Jednak ona wstała i podeszła do nas.
- Nie muście mi się kłaniać. Jestem taka jak wy...Aha jak poznacie Izabelę się kłaniajcie się. Ona bardziej nienawidzi jak ktoś mówi do niej wybrana lub księżniczko. Przecież jesteśmy takie jak wy. Wychowaliśmy się no prawie... - przerwała spojrzałam na nią. Ponieważ jej oczy zrobiły się blade. Wioletta podeszła do niej i posadziła ją.
- Co jej? - spytałam się. Wioletta spojrzała na nas i się uśmiechnęła.
- To nazywa się połączenie z Izabelą. Są różne formy nie kiedy czuję to co ona, a nie kiedy widzi co ona. Zależy co jest silniejsze... Jeszcze sama nie wiem całkowicie o co w tym wszystkim chodzi - powiedziała do nas. Czytałam o tym. Jednak nie wierzyłam, że kiedyś zobaczę to na własne oczy. Przecież to nie zdarzyło się od tysięcy lat. Widziałam, że Tomek jest ciekawy. Usiadłam, bo wiedziałam iż muszę poczekać aż połączenie się skończy. Nim to nastąpiło weszła Magda. Podeszła do Auriely. Widziałem troskę na jej tworzy. Wybrana otworzyła oczy i wrócił w nich kolor.
- Magda tak mi przykro... -  zaczęła mówić przez łzy. Magda na nią spojrzała.
- Czemu co się stało?! - zauważyłam, że Magda krzyczała do pokoju weszła staruszka. Po zapachu wnioskuję, że to czarownica.
- Twoi rodzice ci co was wychowali zostali zamordowani - powiedziała Auriela. Byłam w szoku. Widziałam smutek i żal na twarzy Magdy oraz staruszki. Przypomniałam sobie jak to było kiedy straciłam mamę. Również byłam załamana. Nie wierzyłam w to co się stało, gdyby nie Ania zabiłabym siebie. Podeszłam do Magdy i przytuliłam ją do siebie. Nie wyrywała się mnie tylko trwała w moim ucisku. 
- Wystarczy. Pokaże wam wasze pokoje. Postaliśmy się, żeby był w miarę blisko siebie. Jedynie udało się nam, tylko iż będziecie mieli okna na przeciwko siebie. Ponieważ pokoje chłopaków są innym budynku. Tylko małżeństwa mają razem domek. - powiedziałam Magda. Skinęłam głową, że rozumiem. Musimy udawać i się wtopić w tłum. Magda zaprowadziła najpierw mnie do pokoju jak weszła w środku była tylko jedna dziewczyna. Spojrzałem na nią wyglądała jakby uciekała od fryzjera.
- Cześć pewnie ty jesteś Aleksandra. Jestem Devin - powiedziała do mnie. Nie ma w ogóle kultury. Jednak nie skomentuję jej zachowania.
- Witam tak nazywam się Aleksandra. - powiedziałam do niej starając się być grzeczna.
- Tam jest twoje łóżko, z nami w pokoju ma jeszcze dwie dziewczyny: Andżelika i Agnieszka. Mam takiego pecha, że same A - powiedziała do mnie. Czyli będę w czteroosobowym pokoju. Dobrze ciekawe, gdzie będzie Ania w pokoju, kiedy uda nam się ją uwolnić.
- Nie rozumiem co to za różnica na jaką literę zaczyna się imię - powiedziałam do niej. Jej nie typowy styl bycia już zaczynało mi działać na nerwy. W tedy do pokoju weszły pozostałe dziewczyny.
- Hej jestem Andżelika - powiedziała blondynka o kremowej cerze. No w końcu ktoś wychowany i nie mówiący tym dziwnym style. Od razy wyczułam, że jest ona człowiekiem. 
- Eldo ja Agnieszka - powiedziała druga. ,,Eldo'' co to ma być za przywitanie. Okej nic już nie mówię, w końcu to ja żyłam w ciągłym ruchu aby wampiry nas nie namierzyły.
- Witam jestem Aleksandra - powiedziałam do niej z lekkim uśmiechem. 
- Wiemy Magda nas uprzedziła przed chwilą, że do nas dołączysz. Tak się cieszę, że możemy cię poznać. Ponieważ jest wyraźna różnica między obozowiczami, a pozostałymi. W tej druga też się dzieli przynajmniej tak mówi Deviln. Dzieli się na statycznych czyli zwykłych ludzi, a ... nieśmiertelnych - powiedziała Andżelika. Czyli nie musiałam się ukrywać przed nimi. To dobrze, bo na pewno prędzej czy później bym się wydała ze swoim zachowaniem.
- Chociaż jestem nieśmiertelna możecie ze mną śmiało pogadać o wszystkim. Tylko proszę was, bo ja nie znam zbytnio tego współczesnego języka waszego - powiedziałam do nich. Miałam nadzieję, że mnie zrozumieją mnie. To również dla mnie była nowość miałam okazję poznać ludzi nie ukrywając tym kim jestem.
- Spoczko... To znaczy rozumiem. - powiedziała Agnieszka. Uśmiechnęłam się do niej. Później rozmawialiśmy do północny. Ja bym mogła gadać jeszcze dłużej ale dziewczyny był zmęczone położyłam się na łóżku. Miałam nadzieję, że Ania nie będzie na mnie zła. 

Cześć 3 Magda

      Byłam na początku zaskoczona pojawieniem się Aleksandry i Tomka. Jednak widziałam iż muszę im pomóc. Przecież udało mi się złapać wspólny język z Anią oraz obiecała nam pomóc ze strażnikami. To przeze mnie tam się znalazła bo ją przekonałam do tego. Myślałam iż oni są po stronie Iz i Aury okazali się wrogami. Ja już powoli nie wiem komu można ufać, najpierw Głaz, Strażnicy.... Kto później? Byłam pewna do Ani i jej przyjaciół oraz Lysandra i paczki jego, do ludzi naszych... Jednak nie wiem komu jeszce uda nam się zaufać. Jednak to później się dowiedziałam, że moi i Iz rodzice zostali zamordowani całkowicie mnie zaskoczyło nie wiedziałam co mam myśleć. Najchętniej bym się gdzieś zaszyła. Jednak byłam alfą musiałam być silna dla moich wilkołaków być dla nich przywódcą. Wierzyłam, że Iz dorwie tego kto ich zabił oraz sobie wraz z Mickael poradzą. Wysłałam im zgodę ale nakazałam im uważać. Jeśli okaże się to zbyt niebezpieczne mają wracać. Zaprowadziłam Aleksandrę do pokoju i Tomka. Tomek będzie miał pokój z Gzeniem i Devonem. Później poszłam do Pawła. Ostatnio z nim mało czasu spędzałam miał pokój z Samem oraz Sebastianem. Uparł się aby być w pokoju z samymi ludźmi. Czasem się zastanawiam czy mnie akceptuję tym kim się stałam. Jak zawsze siedział i słuchał tej swojej muzyki, która teraz jeszcze bardziej działa mi na nerwy.
- Cześć - powiedziałam do chłopaków starając się przebić przez muzykę. Sebastian miał słuchawki na uszach skinął mi głową.. Paweł spojrzał na mnie następnie wyłączył muzykę
- Siema - podszedł do mnie i mnie pocałował. jednak już jego pocałunki nie był takie jak kiedyś. Nie wiem czy to moja wina czy jego. Jedna kochałam go ale czy wystarczająco. Przecież Izabela i Mickael, a nawet Thomas i Carolin nie mogą bez siebie się odbyć. Czuć między nimi chemię oraz miłość. Czemu nie ma u mnie tak z Pawłem. Zastanawiam się coraz częściej czy to ma sens. Spojrzałam na chłopaków. Przekazałam im aby wyszli. Czasem nawet ludzie mnie słuchają. Kiedy zostałam z nim sama na sam.
- Paweł o co chodzi? - powiedziałam do niego. Zawsze widział kiedy potrzebuję jego bliskość, a teraz tylko pocałunek i zaraz się odsunął od de mnie. Spojrzał na mnie jednak w jego oczach nic nie widziałam.
- Magda przerasta mnie to... Jasne zawsze lubiłem niebezpieczeństwo. Jednak ty zmieniasz się wilka. Jesteś wilkołakiem - powiedział to w taki sposób jakby było to coś obrzydliwego.
- Ale to ciągle ja! Nadal jestem tamtą dziewczyną! Co z tobą?! Zachowujesz się jak palant! Moi rodzice zostali zamordowani przyszłam do ciebie bo chciałam poczuć się bezpieczna tak zawsze czułam się przy tobie. Jednak ostatnio co raz bardziej czułam się jak obca. Czy ty mnie w ogóle kochasz?! - powiedziałam do niego. Nie wiem czemu nigdy się nie żaliłam innym. Teraz we mnie coś pękło. Spojrzał na mnie i nic w nich widziałam.
- Myślisz, że tylko tobie jest ciężko. Mnie również jest. Moja dziewczyna jest wilkołakiem, koło mnie są pół wampiry, wilkołaki i hybrydy oraz teraz jeszcze wampiry. Przykro mi z powodu twoich rodziców. Zawsze na nich narzekałaś, mówiłaś jak to ci lepiej będzie bez nich - powiedział do mnie. Miałam ochotę go zabić.
- Jasne mówiłam jak każda nastolatka jednak nigdy nie chciałabym aby im coś się stało musiałbym być jakaś bez czułym gnojkiem jak ty! - powiedziałam do niego. Coraz bardziej byłam wściekła na niego. Najchętniej bym go w tym momencie zabiła. Chciałam wyjść jednak złapał mnie za ramię, a następnie uderzył. Wyrwałam na niego i zawarczałam. Jak śmiał mnie uderzyć.
- Sama widzisz zachowujesz się jak zwierze. Nie jak człowiek - powiedział do mnie.
- Uderzyłeś mnie! Zwierze by ci rozszarpało gardło ja się powstrzymałam tylko dla tego, że jestem bardziej ludzka niż ty. Wynosi się nie chce widzieć nigdy więcej!! - powiedziałam i wyszłam sama z jego pokoju. Pobiegłam do lasu oparłam się o drzewo. Zaczęłam płakać musiałam rozładować swoje napięcie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz