wtorek, 20 maja 2014

Bez tytułu: Rozdział 29 2/2

Nie będzie tutaj obrazka :) Ale i tak zapraszam do czytania :) Pozdrowienia dla ludzi dzięki którym mam chęć do pisania, gdyż dzięki nim każdy mój dzień jest wyjątkowy i przeżywam go z uśmiechem na twarzy. Za dużo ich wymieniać.... Chociaż też za mało abym powiedziała, że jestem ,,cool''. Nie mam dużo przyjaciół lecz wystarczająco aby wiedzieć, że mogę na nich polegać :) Kocham was kochani :)

Rozdział 29

cześć 2: Izabella

        Kiedy przegrałam myślałam, że to już koniec, że straciłam wszystko. Siostrę, którą dopiero co odnalazłam, przyjaciół których zyskałam... Jedynie kogo wyciągnęłam. To mój chłopak przez ze mnie on również stracił rodzinę... Nie wiem już nic... Nie wiedziałam jak mam dalej walczyć. Moja matka zaprowadziła nas do swojego królestwa. Byliśmy kilka kilometrów od niego. Było widać cały jej zamek na tej górze. Czy widzieliście w bajkach lub filmach zamek, którego przeszywa błyskawica? To było o wiele gorsze. Chciałabym aby jej zamek wyglądał właśnie jak tych filmach. Był ogromny jakby zajmował całą powierzchnią powiat. Zamek był nie tylko duży był zbudowany z czarnej cegły. Dwa skrzydła rozchodziły się prostopadle do jedynej wierzy która była na środku. Wszystko było trochę klimatach gotyckich jednak również posiadł cechy innych stylów oraz elementy mi nie znane. Z każdym krokiem, kiedy zbliżałam się do zamku czułam coraz większą gulę w gardle. Najchętniej bym uciekła stąd jak najdalej ale tak się składa, że zawiązałam pakt oraz nie miałam dokąd uciekać. Czy byliście kiedyś miejscy lub pobliżu czuliście, że nie powinniście tutaj być czuć było w was strach oraz niepokój. Jakby ktoś stał za wami jednak jak się odwracaliście nie wiedzieliście nikogo. Jednak i tak czuliście oddech go na swoim karku. Środek był mniej przytłaczający jednak również było czuć, że ze wszystkich stron ktoś na was patrzy. 
- Witajcie dzieci w swoim domu. Na razie odpoczywajcie, a jutro Izabelo będzie ci trzeba zmienić te obrzydliwe imię i poznasz swoich braci... - powiedziała do nas matka, a następnie zniknęła po prostu super jak ja mam teraz trafić do pokoju. Chwila czy ona mówiła o zmianie imienia ale co jej się nie podoba w moim imieniu. Przecież jest śliczne... Niech zapomni, że zgodzę się na jego zmianę w tej samej chwili pojawił się jakiś face.
- Księżniczko i paniczu proszę za mną - powiedział do mnie. Do nas przyjrzałam mu się uważnie. Nie wyglądał na demona ale poruszał się tak jakby unosił się nad ziemią. W ogóle nie było słychać jego kroków. Spojrzałam na Mickael całe szczęście, że chociaż on jest ze mną. Muszę ją trzymać z dala od naszych ziemskich przyjaciół. Zaprowadził nas do dużego pokoju wszystko było w kolorach czerwonym i czarnym. Ściany trzy ściany był wyłożone tapetą chropowatą czuć był jej fakturę jak się przejechało dłonią, a ściana przy którym stało łóżko również było pomalowane na czerwone jednak nad głowami było na malowane:

Przerażało mnie to oko. Nawet nie wiem czy zdołam pod nim zasnąć. Wszystko było takie ponure i przygnębiające.  Podłoga była w panelach podłogowych w kolorze czarnym mój ojciec pracował w sklepie wiem, że ten wzór nazywał się ,,Czarny Węgiel''. Byłam tego pewna w stu procentach. Meble był w tym samy wzorze. Więc wtapiały się z podłogą, a wyraźnie wyróżniały się na tle ścianie. Meble składały się na biblioteczkę przy których stał czerwony fotel jaśniejszy od ścian (był to kolor nasycony czerwień), toaletka z lustrem była w gotycka, szafa oraz biurko w tym samym stylu co toaletka. Oczywiście czarne łóżko w gigantycznych rozmiarach z czerwonym baldachimem.
- Czy to wszystko? - powiedział do nas mężczyzna. Spojrzałam na niego zdając sobie sprawie, że pokazał tylko jeden pokój.
- Tak... znaczy nie. Możesz powiedzieć, gdzie będzie spał Mickael - powiedziałam do niego. Na początku się trochę jąkałam jednak udało mi się opanować swój głos. Widać było po nim zakłopotanie.Więc ruchem głowy wskazałam swojego chłopaka.
- Ah Tak proszę mi wybaczyć. Królowa nie uprzedziła mi o imionach. Panienki towarzysz będzie spał tutaj z panienką  - powiedział do nas. Zrobiłam minę, która mówiła jedno ,,Że co?''. Moja matka pozwoliła aby mój chłopak miał ze mną pokój. Widząc moją minę mężczyzna dodał - W naszej część królestwa nie ma żadnych zasad prócz jednej ,, bezgranicznie oddać się królowej'', a grzechy waszym świecie to tutaj codzienność - jeszcze bardziej była zakłopotana. Nie wiedziałam jak się wpakowała w to wszystko. Mickael najwyraźniej miał to gdzieś bo wygodnie rozsiadł się na łóżku. Widząc minę mężczyzny. Domyśliłam się, że chcę już iść, jednak czeka na pozwolenie nasze...
- Możesz odejść - powiedziałam do niego. Mężczyzna podziękował i zrobił coś co miało chyba wyglądać jak uśmiech... Jednak za bardzo mu nie wyszło. Uśmiechnęłam się do niego miło i ciepło. No bo przecież nie jestem swoją matką. Kiedy tylko mężczyzna wyszedł. Podeszłam do szafy ciekawa tego co tam zastanę.
- ,,Możesz odejść''? - spytał się Mickael uniósł brew zdziwienia. Jaki on jest kochany... Czyż nie mam najwspanialszego chłopaka pod słońcem?
- Przecież musiałam coś powiedzieć, wyraźnie czekał na zgodę - powiedziałam do niego. Chciałam być z Mickaelem sama oraz trochę irytowało mnie to iż zwracał się do mnie ,,Panienko''. Też coś... Mam imię, które mi się bardzo podoba, chyba już to mówiłam. Po chwili jęknęłam załamania. Ponieważ wszystko po mojej część było gotyckie lub za dużo pokazywało.
- Co się stało? - spytał się mój chłopak spojrzałam na niego patrzył prosto na mnie, a w jego oczach widziałam troskę i miłość. Miał wspaniałe zielone oczy... Przypominające trawę a w tym świecie stały się jeszcze bardziej zielone.
- Nie przeżyję za długo z takimi ubraniami albo za dużo odsłaniają lub są gotyckie, a do tego wszystko jest w dwóch kolorach - powiedziałam do niego wracając wzrokiem do szafy. Skoro moja matka lubi ubierać się jak ladacznica lub jakaś mroczna księżniczka proszę bardzo mam to gdzieś. Jednak ja nie chcę tak się ubierać. Zaczynam tęsknić za swoim niebieskim sweterkiem. Poczułam jak Mickael obejmuję mnie w pasie i kładzie w głowę na moim ramieniu.
- Oj dasz radę, będziemy przynajmniej zawsze do siebie pasować - powiedział dopiero teraz zauważyłam, że jego ubrania to przeważnie, skóra lub czarne gotyckie ubrania i coś podobne do skóry ale bardziej rozciągliwe. Uśmiechnęłam się, że przynajmniej on wie jak mi poprawić humor. W tedy do naszego pokoju wparowała jakaś dziewczyna miała długie brązowe włosy oraz ciekawy oczy dwóch kolorach brązowe i zielone. Jak tylko nas dostrzegła uśmiechnęła się ciepło.
- Część w końcu mogę cie poznać. Jestem twoją starszą siostrą. Mamy innych ojców ale te same matkę. Jak będziesz potrzebować pomocy śmiało wal do mnie - powiedziała cały czas się uśmiechała. Czyli mam jeszcze jedną siostrę. Ile jedna dziewczyna może mieć nie znanych sióstr.
- Część.. Dzięki za propozycję ale wątpię bym zawracała ci głowy - powiedziałam do niej ostrożnie dobierając słowa. Nie wiem czemu ale czułam, że mogę jej zaufać.
- Oj tam, a zapomniałam jestem Aneta tak przy najmniej mam na imię na ziemi, bo tam się wychowałaś? Ale tutaj wszyscy mówią mi... - zaczęła mówić, jednak do pomieszczenia wszedł jakiś chłopak i jej przerwał.
- Channah tutaj jesteś, a ja cię wszędzie szukam. Przepraszam bardzo jestem Cassianus - powiedział jak już nas dostrzegł. Aneta czy też Channah uśmiechnęła się do chłopaka, który wszedł. Za nic nie powtórzę jego imienia.
- Miło mi was poznać jestem Izabela, a to jest Mickael - powiedziałam do nich, kiedy mówiłam imię mojego ukochanego pokazałam na jego dłonią. Dziwnie się przy nich czułam. Według mnie za dużo wrażeni jak na jeden dzień.
- Wiem jak masz na imię... Cassianus przecież powinieneś się domyślić, że będę chciała przywitać moja siostrę - powiedziała do niego. Widać było po między nimi jakąś więź. Chłopak miał ciemne włosy prawie czarne oczy jego również był bardzo ciemne jednak nie czarne i nie zlewały się z źrenicami jak u mojej matki. Ciekawiło mnie kim oni są z rasy. Channah jakby wyczytała mi to z myśli.
- Ja mam wszystkie mroczne rasy, a Cassianus jest tak jakby demonem synem Lucyfera - powiedziała do mnie. Lucyfera? Zaraz poszukałam co o nim wiem. Wygnany Anioł, który został zakazany na życie podziemiach oraz rozpoczął bund w niebie wobec boga. Tak przynajmniej uczyłam się na religii.
- Musisz zawsze zaznaczać kim jest mój ojciec. Właśnie mieliśmy się wybrać na punk obserwacji aby zobaczyć zachód słońca. Tutaj jest bardzo przepiękny. Jeśli chcecie to chodzie z nami - powiedział chłopak jednak nie słychać iż to zaproszenie. Już miałam coś powiedzieć, ale odezwał się Mickael.
- Może innym razem teraz jesteśmy zmęczeni oraz trochę jeszcze zagubieni w tym wszystkim - powiedział do nich. Channah się uśmiechnęła i złapała chłopaka za dłoń... Wiedziałam!!
- Spoko to chodzimy nie chcę tego przegapić - powiedziała wyciągając chłopaka z pokoju jak już byli przy drzwiach spojrzała na nas - To cześć. Fajnie było w końcu poznać - powiedziała do mnie i zniknęła za drzwiami. Spojrzałam się na mojego chłopaka. Jednak nic nie mogłam wyczytać z jego twarzy...

Channah



 Cassianus



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz