wtorek, 13 maja 2014

Bez tytułu: Rozdział 29 1/2

        Ostatnio co raz częściej się śmieję i uśmiecham... Dzięki moim wspaniałym i niezastąpionych przyjaciół oraz moje bliźniaczki duszy :) Ona wie, że o niej mowa... Taka kochana jestem uzależniona ale.... nie od tego co masz na myśli....

Teraz przed państwem Rozdział 29

Zapraszam do czytania....

Mam nadzieję że was nie zawiodę :P    


 Rozdział 29

Cześć 1: Auriela

         Jak poczułam silne wibracje od Izabeli pozwoliłam im sobą zapanować. Zamknęłam oczy i widziałam wszystko to co ona. Połączyłam się telepatycznie z Magdą aby to wszystko widziała. Pewnym momencie nie wiedzieliśmy co robić. Ponieważ na początku usłyszałem żądanie wampirów rozumiałam decyzję Izabelli. Również na pewno bym się nie zgodziła na to. Zgadzałam się z Izabelą. Kiedy Iz chciała odesłać Mickaela. Magda wydała naszą obecną, bo zaraz zakazała jej tego oraz jemu, że ma zostać. Rozumiałam Magdę wiedzieliśmy, że oboje dadzą radę im. Lecz wszystko się popsuł, kiedy pojawiła się nasza matka. Zesztywniałam jak tylko ją zobaczyłam wyglądała potwornie jak jakiś potwór z koszmarów. Sama nie wiem ale mówiłam coś do Izabeli telepatycznie. 
- Babciu musi być jakiś sposób - powiedziałam do niej patrząc na starszą kobietę. Przecież Izabella nie może iść ze swoją matką do jej świata. Nie tak miało być! 
- Nie mogę nic zrobić... Ona jest królową wy możecie tylko ją pokonać, ale Izabela nie jest doświadczona oraz jeszcze nie rozkwitła. Nie mogłam na to patrzeć. 
- Idziemy tam - powiedziała Magda do mnie. Zerwałam powiązanie z Izabelą, bo to by utrudniało. 
- Nie to potrwa za długo. Użyję magi - powiedziałam do niej. 
- Nie możecie tam iść. Jeśli pójdziecie to ona będzie miała was wszystkich. Magda jesteś alfą musisz być przy swoim klanie, przy swoich ludziach. Ty Auriela jesteś wybranką nie może ona mieć ciebie i Izabeli. Iz sobie poradzi. Nie jest sama - powiedziała do nas moja babcia. Jednak nie słuchałam jej. Dopiero co odzyskałam siostrę nie mogę jej straci.

Na ogień słońca
na wściekłości morza
na furie wiatru
duchy moich przodków
słuchajcie
rozsunięcie zasłony
przyłączcie się
Ja wasza skromna córa
Proszę byście mnie wysłuchali
Proszę...
Przenieście mnie i Magdę do Izabelli.
Wasza córki potrzebują waszej pomocy. 

 Mówiłam to co mi podpowiadało serce. Babcia mówiła, że 90% procent to pragnienie oraz kontrola, a słowa zaledwie 10 procent.  Po chwili poczułam mrowienie i widziała nie zadowolone spojrzenie babci. Chwilę później byłam z Magdą w magazynie. Jednak tam nikogo prócz wampirów nie było. Alfa podeszła do jednego z nich i podniosła go do góry. Poczułam, że jest bliska przemiany, bo jej wilcza postać przyczaiła się przy niej. 
- Gdzie oni są? - zadała pytanie wampirowi. Ja za to próbowałam na nową połączyć się z Izabelą ale czułam silną tarcze. Coś silnego blokuję mi dostęp również wyczuwam tutaj zakazaną magię. 
- Magda daj spokój oni nic nie widzieli byli ogłuszeni - powiedziałam do niej, a ona spojrzała na mnie następnie rzuciła wampirem o ścianę. Ten już nie był taki pewny jak przy Iz. Teraz był wystraszone jak małe dziecko. Rozejrzałam się musiała tutaj zostać jakieś resztki magi coś czego bym mogła się do czepić. Kurcze, że nie wiem więcej o magi. Tylko podstawy nawet nie... Muszę coś zrobić. 
- Nie martw się znajdziemy ich gdziekolwiek by byli - powiedziała Magda w jej głosie czuć było pewność. jednak ja nie byłam tego pewna oraz nie wiedziałam jak nas wróci do obozu.
- Mam nadzieję, że tak... Magda jest taka spraw nie wiem jak wróci - powiedziałam do niej. Nie pewnie ponieważ nie wiedziałam jak zareaguję na te oświadczenie. Ona się roześmiała...
- No nic czeka nas długi spacer, bo ty jeszcze nie uwolniłaś wilka - powiedziała do mnie pierwszej chwili myślałam, że żartuje. Jednak wiedziałam, że mówi poważnie nie mamy środka transportu oraz kasy. Trzeba było to bardziej przemyśleć. Wampiry nie stanowiły już zagrożenia jednak wolałam nie ryzykować.

Odsyłam was do waszego królestwa
Skończyły się wasze łupiestwa
Już nie będziecie krzywdzić 
Czas was  oswobodzić
      Powiedziałam słowa, które na szybko ułożyłam w głowie. Miałam nadzieję, że niczego nie poplątałam w tym wszystkim i nie odesłałam ich na pustynie tylko do królestwa wampirów. Do o koła wampirów pojawiły się kręgi dymu. Po chwili wampiry zniknęli. Magda spojrzała na mnie
- Powiedz mi kiedy nauczyłaś się zaklęć - powiedziała do mnie. Widziałam w jej oczach podziw i szacunek. Zaśmiałam się cicho.
- Tak naprawdę to nie umiem żadnych, a te dwa wymyśliłam na poczekaniu - powiedziałam jej prawdę. Nie zamierzałam ukrywać przed nią. Przecież to nic wielkiego w pierwszym nie było rymów ale już w drugim udało mi się znaleźć jakieś. Nawet fajnie to brzmi może zacznę kiedy zacznę pisać wiersze albo zaklęcia. Magda podeszła do mnie.
- Ej chcesz mi powiedzieć, że nie byłaś pewna, co z nami się stanie kiedy nas tutaj teleportowałaś - powiedziała Magda. Skinęłam głową.... - To następnym razem uprzedzaj mnie albo na siebie rzucaj zaklęcia. Nie zamierzam zamienić się popiół. - dodała do mnie przez chwilę myślałam, że mnie uderzy jednak ona się uśmiechnęła się do mnie.
- Żebyś teraz widziała swoją minę. Wyluzuj przecież cię nie uderzę - powiedziała do mnie nie mogła przestać się zwijać ze śmiechu. Szczerzę bym nie była tego taka pewna przecież słyszałam jaka była przed pojawiła się w obozie. Jednak teraz tego nie powiem na głos.
- Dobra śmiej się ze mnie, a jak uda mi się opanować magię zamienię cię w hienę, bo w tedy bez przerwy byś mogła się śmiać - powiedziałam do niej. Widząc jej morderczy wzrok pokazałam jej język i ruszyłam przed siebie. Poszliśmy najpierw wypuści rodzeństwo z piwnicy wzięli mnie za Izabelą więc wolałam na razie im nie tłumaczyć. Magda zaprowadziła ich do cioci ze strony ojca i wytłumaczyła im, że rodzice zostali zabici i nie ma kto się nimi zająć do czasu aż trwają wakacje. Poszliśmy również na policję powiedzieć, że dzieciaki zamknęły się w piwnicy, kiedy bawiły się chowanego. Musiałam rzuci na maluchy zaklęcie aby myśleli, że tak było. Nie wiem jak długo trwają moje zaklęcia. Jednak mam nadzieję, że na tyle aby policja zdążyła już przepytać chłopców. Czeka nas długi spacer normalnie jak pielgrzymka, bo wątpię by udało mi się odesłać do obozu. Magda przemieniła się wilka i szła koło mnie kiedy się ociągałam warczała lub szturchała swoim pyskiem. Miałam już dość tego spaceru, a nie mogłam przemienić się w wilka, bo nie ukończyłam przemiany. Gdyż nikogo nie zabiłam ani nie oprawiłam z przepisanym mi chłopakiem, bo mój chłopak nie jest zmiennokształtny.  Poczekam, aż będziemy mieli wszystkie gatunki w tedy najwyżej go przemienię aby był taki jak jeśli będzie tego chciał.
- Nie mam już sił możemy zrobić przerwę. Błagam - powiedziałam do niej. Zrobiłam słodkie oczka i przechyliłam głowę na bok. Ona przyjęła ludzką postać...
- Jasne ale nie dla tego, że próbowałaś wziąć mnie swój urok. Musisz jeszcze na tym popracować. W tedy podjechał do nas Thomas.
- Siema czy ktoś z was zdzwonił pod taksówkę - powiedział do nas tym swoim nonszalanckim tonem głosu.
- No w końcu ktoś pomyślał. Czemu to tak długo trwało? - powiedziała Magda. Nie myślałam, że ona potrafi aż tak być ironiczna. Zaczynam się bać jej wrednego oblicza. Ciekawe jak Izabella wytrzymała z nią.
- Jak Izabela z tobą wytrzymała.... - nie dokończyłam zdania, bo raptem nie wiedziałam o czym mówiła. Jaka Izabela przecież nie znam żadnej.
- O kim ty gadasz Auriera już ci woda sodowa uderzyła do głowy - powiedziała do mnie Magda. Sama nie wiedziałam o kim mówiłam. Jednak czułam, że coś ważnego zapomniałam.
- Nie wiem... -  powiedziałam do niej bardzo cicho. Zauważyłam, że Thomas jechał bardzo szybko.Ponieważ już prawie byliśmy pod obozem. Kiedy byłam już w środku. Miałam pokój z Magdą oraz Wioletą.
- Hej już jesteście... Po co wy w ogóle opuszczaliście obóz - spytała się na Wiola. Spojrzałam na Magdę. Dobre pytanie. Wiem, że jej rodzice zostali zamordowani oraz rodzeństwo z którymi się wychowała, a tak na prawdę byli moi. Szkoda, że ich nie znałam. Jednak to mogła zająć się policja nie my.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz