Rozdział 33
Magda
Kiedy przywitała Wila pytając ,,po co?''. To szczerzę nie wiedziałam co jej odpowiedzi. Czułam się tak jakbym zapomniała o czymś bardzo ważnym. Choćbym nie wiem jak próbowała nie mogłam sobie przypomnieć. O czym zapomniałam? Co było tak ważne, że teraz nie mogę sobie przypomnieć? I jeszcze ta pustka. Którą odczuwaj jakby brakowało kawałka mnie. Poczułam czyjeś dłonie na moim pasie. Spojrzałam na Pawła.
- Co ja zakonnica? - spytałam się jego. On uniósł brew jakby nie wiedział o co mi chodzi. Złapałam jego dłonie i położyłam sobie na biodrach. - Kiedyś się nie bałeś się mnie dotykać - dodałam po chwili...
- W tedy nie miałaś braci, którzy mogą mnie rozerwać na strzępy - powiedział do mnie, a raczej w mruczał mi do ucha. Chociaż i tak większość słyszała co mi powiedział. Szczerzę wyobraziłam to sobie. Jednak skupiłam uwagę na jednym słowie. Braci?
- Braci? - spytałam się jego.
- No Thmasa i ... dwójki twoich kuzynów - powiedział do mnie, a chodziło mu o ciotecznych. Jednak to słowo bracia. Jakby wywoływało jakieś echo w mojej głowię. Kurwa muszę wiedzieć o czym zapomniałam.
- Aura możesz stworzyć miksturę abym mogła przypomnieć sobie o czym zapomniałam, bo już nie wytrzymałam - powiedziałam do niej chciałam coś jeszcze dodać jednak ktoś wszedł mi słowo.
- Ja już je przygotowałam, bo wiem o czym zapomnieliście wszyscy. Nie miejcie do siebie wyrzutów rzucono na was czar... Teraz proszę zebrać wszystkich, którzy są waszym stadzie. Czy to człowiek, wilk, wampir, Dhampir czy inna gadzina - powiedziała moja babcia. Po patrzałam na nią. To nie będzie trudne, bo jak pokonaliśmy mojego ojca, a drugie stado odeszło. Wszystkich wtajemniczonych zebraliśmy dwóch budynkach. Zebraliśmy ich i ustawiliśmy się w kolejkę pod kantorem babci. Ze wszystkim co rozmawiałam mówił iż również czuję, że coś zapomniał. Kiedy nadeszła moja kolej, a byłam pierwsza. Po wypiciu tego czego co było paskudne. Czułam się jakbym jadła najobrzydliwszą rzecz w życiu. Jednak działo. Gdyż zaraz przypomniałam sobie o wszystkich rzeczach jakiekolwiek w życiu zapomniałam. Różne sceny przelatywały mi przed oczami. Na końcu byłam świadoma. Jedyne słowa jakie wypowiedziałam.
- Zabiję sukę
Wszyscy popatrzyli na mnie jak wariatkę. Jednak po wypiciu wywaru również mówili różne rzeczy. Thomas zastanawiał się jak mógł zapomnieć o swoim bracie w dodatku, że on jest chrzestnym jego córeczki. Carolin to samo ale bez brata. Kiedy wszyscy pamiętali i Iz.
- Musimy ich odszukać i sprowadzić do nas, bo przy nich jest nasze miejsce. Są częścią stada, które utworzyliśmy. Najpierw Izabela i Mickeal, a później Anna i Marek... Nie spoczniemy puki ich nie odzyskamy. Kto jest ze mną - powiedziałam do nich. Jak na przemowę wyszło mi celująco. Jednak coś z tego alfy mam. W końcu jestem Prawdziwym alfą nie przez odebranie życia poprzedniemu lecz przez charakter. Wszyscy się zgodzili ze mną... Okej przemowa była przednia lecz teraz trzeba jakiś ustalić plan. Poszłam do swojego pokoju. Gdy tylko weszłam zwaliłam wszystkie rzeczy z komody i zaczęła krzyczeć jak opętana. Najchętniej bym coś rozwaliła. Jednak czułam, że muszę się opamiętać. Trzeba mieć plan. Nie możemy tak wkroczyć do królestwa podziemnego i wyciągnąć Iz i Mickaela. Rzuciłam się na łóżko i patrzyłam na sufit jakbym miała z niego wyczytać plan. Nawet nie usłyszałam kiedy ktoś wszedł do pokoju. Zdałam sobie sprawę dopiero jak ta osoba przeklęła mnie. To był Gzenio. Więc byłam podwójnie zaskoczona. Raz, że on zna takie słowa, a dwa co tutaj robi....
- Nie dość mała, że mnie nie ma cały dzień wracam a tutaj każą mi wypić jakieś paskudztwo, to jeszcze musiałem rozwalić nogę, bo ktoś nie umie panować nad sobą. Więc rusz swoje cztery litery i ogarnij to, a później przemień się i pobiegaj po lesie dobrze ci to zrobi. Nie musisz już teraz mieć planu... Ale musisz nad sobą zapanować - powiedział do mnie, a po swojej przemowie wyszedł o tak z pokoju. Że co proszę?! Co to miało być?! Samiec beta mnie poucza co jak ma robić? Trochę miał rację... Zabrałam się za ogarnianie mojego pokoju. Zatrzymałam się na zdjęciu widziałam, że brakowało na nim Iz. Jaki cudem zaklęcie usunęło ją ze wszystkiego, a zwłaszcza mojej pomięć. Jak mogłam ją zapomnieć? Kiedy sprzątnęłam rzeczy wyskoczyłam przez okno w postać wilka. Gzenio miał rację świeże powietrze dobrze mi zrobiło. Mogłam jasno spojrzeć na sytuację. I wiedziałam ja kto rozegrać. W końcu Iz matka odebrała na pamięć. Jednak ona nie zna Iz tak jak ja. Iz wymyśli swój plan ale z naszą pomocą, a my swój. W końcu dziewczyny mogą się łączyć. Wątpię by cokolwiek zerwało więź między nim. Wróciłam do obozu w dobrym humorze. Chciałam podziękować Gzeniowi jednak zniknął gdzieś swoim bratem. Po prostu super. Z nimi zniknęli jeszcze trzech moich kuzynów. Chłopcy po prostu są jak małe dzieci. Człowiek zdąży się odwróć, a oni znikają bez słowa. Chociaż jakby powiedzieli gdzie idą, a nie człowiek musi się zamartwiać. Czy nie wpakują się w jakieś kłopoty. Wróciłam już do swojego posprzątanego pokoju. W którym zastałam Pawła siedział sobie na łóżku jak gdyby nic. Uniosłam brew do góry i spojrzałam na niego zakładając dłonie na klace piersiowej.
- Można wiedzieć co pan tutaj robi?
- Jak to co czekam na ósmy cud świata - powiedział do mnie i znacząco mrugnął, że to niby było u mnie.
- Dobra skończyć gadać od rzeczy i mów co na prawdę tutaj robisz - powiedziałam do niego. Nie jestem jakąś pierwszą lepszą co miękną kolana na taki tekst. Jeśli chce na mnie zrobić wrażenie musi się bardziej postarać niż to.
- Skoro chcesz proszę bardzo. Chcę dowiedzieć się co jest między nami czuję, że od kiedy stałaś się ... to znaczy od kiedy poznałaś prawdę o swojej rodzinę zmieniłaś się czyje się jakbyśmy oddalali się od siebie. Nie podoba mi się to... Chcę znowu aby było jak dawnej - powiedział do mnie jednak ja jak przystało na kobietę doczepiłam się tych słów których nie powinnam.
- No czym się stałam? Wydusi to z siebie! - prawię krzyczałam na cały domek, nie obóz. Chciałam aby powiedział czym według niego się stałam.
- Wilkołakiem - powiedział nie wiem czemu ale czułam gdzieś głęboko siebie, że nie to chciał powiedzieć w tedy. Lepiej to przemilczeć...
- Może i jestem wilkołakiem ale ciągle jestem tą samą dziewczyną w której podobno się zakochałeś. Myślisz, że mnie nie boli widząc jak patrzysz z obrzydzaniem na inne osoby nadnaturalne. Paweł do jasnej cholery zaakceptuj w końcu to, że świat nie jest taki jaki nam się wydawał, że prócz ludzi istnieją wampiry, wilkołaki, czarownice i inne stworzenia, a ja jestem jedną z nich - powiedziałam do niego. Zaczynał działać mi na nerwy, a to źle może się skończyć. Nie umiem jeszcze panować nad sobą.
- Jak mam to zaakceptować skoro nie zachowujesz się jak dawna TY! Stałaś się bardziej odpowiedzialna oraz potulna robisz to co inni od ciebie oczekują. Kiedyś byłaś bardziej żywiołowa oraz miałaś w dupie to co inni chcą i myślą. Żyłaś w chwilą... Kiedy ostatnio ścigałaś się na motorze? - powiedział do mnie. Również był wkurzony. To była nasza pierwsza sprzeczka. Trochę mnie zabolały jego słowa. Jednak nie dał tego po sobie poznać. Zaśmiałam się na jego słowa.
- A kiedy był ostatnio wyścig? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Przecież jak można się ścigać kiedy nie ma wyścigu.
- Jakby ci naprawdę ci tego brakowało to byś zorganizowała kiedyś takie drobiazgi nie był dla ciebie problem - powiedział mijając mnie. Później jak gdyby nic wyszedł z mojego pokoju. Oj to co nie wybiegłam za nim i złapałam go za ramię.
- Ścigaj się ze mną teraz! - powiedziałam do niego. On spojrzał na mnie jak na wariatkę, bo zawsze jak się z nim ścigałam to przygrywałam ale teraz stawka jest o wiele większa niż dobra zabawa. Teraz chcę mu pokazać, że ciągle jestem tą samą dziewczyną.
- Dobra skoro chcesz upokorzenia.
- Niedoczekanie twoje... Za pół godziny przy motorach - powiedziałam do niego i go puściłam. Tym razem ja odeszłam nawet nie oglądając się za siebie. Poszłam do pokoju i wyciągnęłam z torby swój ulubiony strój do ścigania. Czyli jeansowe spodnie, białą bokserkę na to skórzaną katanę, glan oraz skórzane rękawiczki bez palców. Włosy zebrałam w koka aby mi nie wchodziły w oczy. Pokarze mu jeszcze, że nie tak łatwo ze mną wygrać. Jeszcze dureń będzie mnie przepraszał. Wyszłam i poszłam do swojego motoru aby go przygotować do wyścigu.
- Jesteś tego pewna. Przecież nie musisz niczego udowadniać jemu - powiedziała do mnie Auriela. Spojrzałam na dziewczynę.
- Nie tylko jemu udowadniam - powiedziałam siadając na motor. Za chwilę podjechał Paweł. Spojrzałam na niego siadłam z motoru. Wytłumaczyłam mu trasę. Jeszcze poprosiłam chłopaków aby zaznaczyli ją flagami te, które był na jeziorze. Wróciłam na swój motor, a Auriela stanęła na przeciwko spojrzała na mnie. Jej wzrok mówił sam za siebie ,,Jeszcze masz czas zrezygnować''. Pokiwałam przecząco głową. Po mimo dzięków silnika słychać było jej westchnięcie. Po chwili jej wstążka upadła na ziemię, a my ruszyliśmy zabójczą prędkością. Trasa wiodła przez las... Na początku on prowadził jednak nie długo dodałam gazu i wyprzedziłam go, kiedy zbliżałam się do kolejnego zakrętu Paweł w równał się ze mną jednak na jego drodze stało drzewo. Nie zdążył wyminąć zatrzymałam się szybko i pobiegłam do niego. Boże tylko nie to...
- Paweł! - krzyknęłam zdjęłam kas z jego głowy miał oczy otwarte.
- Kocham cię - powiedział do mnie.
- Nie gadaj bzdur... Nie nie zamykaj oczów. Słyszysz mnie? Paweł?! - krzyczałam do niego. Nawet nie zdałam sobie sprawy, że płaczę kiedy pobiegli do nas pozostali. Chłopaki próbowali mnie odciągnąć od niego. Czułam jego puls on nie umarł... Przecież jego serce jeszcze biję. Trzeba coś zrobić...
Czemu akurat tym momencie skończyłaś?? I dlaczego to musiał być mój ulubiony bohater Paweł?! Nie mógł być to Gzenio lub no nie wiem jego brat... A nie Paweł. Przecież on i Magda to taka śliczna para... Masz mi go nie zabijać. Aż musiałam napisać komentarz z tego wszystkiego... Zwykle tylko czytam i piszę ci prywatnie :)
OdpowiedzUsuń