środa, 4 września 2013

Bez tytułu: Rozdział 16

Witam wszystkich tym nowym roku szkolnym. Mam nadzieję że nadal znajdziecie czas na czytanie mojego opowiadania. Ostatni czas był dość trudny dla mnie i wylałam wiele łez. Lecz dzięki wsparciu przyjaciół: Karolka, Magda, Asiulaa, Gzenio oraz Talib dałam radę nie dołować się tylko w końcu wziąć stery własnego życia na szczęście. Dziękuję wam Kochani :******

Na samym początku chciałam dodać dwie piosenki wyjątkowe dla mnie:
Tą piosenkę dostałam od mojej kochanej przyjaciółki Asiulii dziękuję ci z całego serca. Pasuję do mnie :***
Z kolej tą piosenkę dostałam od przyjaciela Gzenia i jemu też dziękuję bo ona mnie trzymała na duchu


Rozdział 16

Cześć 1: Magda

Była wdzięczna Pawłowi że tak przyjął wiadomość o tymże jestem wilkołakiem. Naprawdę wspaniały z niego chłopak. Jeszcze nam pomógł powiedzieć o tym pozostałym bo nie sądzę żebym ja więcej powiedziała że muszę im powiedzieć. Nie wiedziałam co im powiedzieć. To wiedziałam. Jednak nie miałam pojęcia jak im to powiedzieć. Kiedy oni tak to super przyjęli obiecali że będą nam pomagać to ukrywać oraz w innych sprawach. Powiedzieliśmy im że ci co przyjechali też są wilkołakami. Lepiej będzie jak będą z nim mało czasu bywać. Naszą rozmowę przerwali moi kuzyni wparowali do salonu za nimi weszli wujkowe, ciocie i reszta rodzinki na samym końcu wszedł nasz kochany ojciec. Spojrzał na mnie i Mickaela i powiedział.
- Wasza dwójka zostać reszta do siebie musimy odbyć naradę rodziną – wtedy ja się odezwałam i powiedziałam.
- Nie Carolin, Paweł mają prawo wszystko wiedzieć. Zwłaszcza że ona ma kolejne z rodu w swoim łonie - wtedy jedna z kobiet spojrzała na nią. Miała ona brązowe włosy za czesane w kok luźny. Była ubraną złotą sukienkę aż do samej ziemi. Wyglądała dostojnie w niej. Jakby miała iść zaraz na bal.
- Jesteś w ciąży z kimś naszej rodziny?- spytała prosto Carolin. Spojrzała na nią i wzięła głęboki wdech.
- Tak z Thomasem to brat Mickaela. - odpowiedziała Carolina – Jesteśmy razem i spodziewamy się dziecka. Podobno ma się nie długo urodzić. - dopowiedziała po chwili Carolin.
- Czy on już ukończył przemianę czy nie? - powiedział mężczyzna. Miał czarne włosy do ramion za czesane na żel do tyłu. Jego ramiona były umięśnione ale nie za bardzo i miały na sobie tatuaże. Miał na przed ramieniu rękaw nie połączony z bokserką czarną. Miał długie spodnie włożone w glany czarne na których była srebrna czaszka na języku. Nawet przy pasku od spodni była podobna. Przeraża mnie ten koleś ciekawe kim jest dla mnie. Najgorsze w nim było to że nie patrzył na nas tylko na podłogę to oznacza że ma nas gdzieś i że nie jesteśmy ważni jego spojrzenia.
- Nie on nie wie że jest wilkołakiem. Tak jak my parę dni temu nie wiedzieliśmy o tym oni ukrywali. Później sprowokowali nas do zabicia i uwolnienia swojej natury.- powiedziałam do nich wszystkich żeby wiedzieli. - Paweł i Carolin zostają albo i my nie zostaniemy na tym waszym spotkaniu. Więc jaka wasza decyzja? - spytałam na samym końcu. Patrzyłam na każdego z nich ale najdłużej moje spojrzenia zatrzymałam na kobiecie i tym dziwnym facecie. Kobieta wzruszyła ramionami i powiedziała.
- Jak chcesz mnie to obojętnie. Ty! - Powiedziała pokazując na do mojego ojca - Czy ona ma zapewnioną opiekę – On tylko jej skiną głową – To uwolnij albo zabij. On nie będzie opiekował się nią. Zajmie się nią Victoria, a teraz skoro już wszystko jasne proszę możemy w końcu rozpocząć te spotkanie. A co do was kochane dzieci. Według mnie mogą wszyscy wasi przyjaciele zostali. Magdaleno gratuluję odwagi widzę że będzie z ciebie obiecujący wilkołak. - Później opowiadała że są dwa rodzaje wilkołaków. Jedni to jak nasza rodzina są cywilizowani, a ci drudzy to jak z horroru. Tamci się są bardziej drapieżni nie starają się zapanować nad własną naturą tylko podają się instynktom to nim rządzi. Lecz na szczęście jest więcej takich jak my. Ponieważ istnieje takie coś co ma chronić wszystkie stworzenia z legend przed poznaniem przez ludzi. Kiedy śmiertelnicy dowiedzą się że my istniejemy nie tylko na ekranach ale naprawdę zaczną na nas polować, a to może się skończyć wielką wojną. Również mówiła o jakieś przepowiedni że pojawi się hybryda wszystkich ras i wprowadzi pokój wśród nich. Obejmę tron w księżycowym pałacu. Zostanie królową i nam będzie się żyło lepiej. Ma ona się pojawić kiedy w czasie zaćmienia spadnie deszcze meteorytów. Ktoś mi szepną że takie coś zdarza się bardzo rzadko oraz najbliższe będzie za dwa lata. Ona będzie musiała uaktywnić wszystkie rasy w sobie i stoczyć tego dnia wojnę ze swoją matką. Bardzo mnie to zaciekawiło. Ponieważ zawsze lubiłam legendy i podania. Nasza wataha odpowiedziała się po stronie króla czyli po dobrej stronie. Dlatego musimy być czujni ponieważ królowa ma swoich zwolenników. Po spotkaniu części rodziny wyszła zostali tylko tak gdzieś do 26 lat. Nasza paczka usiadła razem od samego początku. Teraz o czymś rozmawiali zawzięcie. Ja nie chciałam musiałam pobyć trochę sama. Ponieważ dzisiaj tak dużo się dowiedziałam że czuje że od tej wiedzy mi głowa eksploduje.
- Wybaczycie mi jak pójdę po być trochę sam na sam? - spytałam się przyjaciół, a oni skinęli mi głową na znak zgody. Wstałam nie wiedziałam gdzie mam iść. Nie znałam za dobrze tego domu. Więc poszłam do jadalni tam w rogu stała taka czerwona kanapa. Na niej posiedzę, żeby trochę rozmyślać. Położyłam się na niej i zamknęłam oczy nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam. Przebudziłam się jak poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Otworzyłam powoli swoje powieki gdyż był bardzo ciężkie. Zobaczyłam przed sobą chłopaka, a raczej chyba swojego kuzyna. Taki mi mówi wewnętrzny głos we mnie, a może to ta słynna kobieca intuicja. Chłopak miał mięśnie wielkość nie dużego arbuza. Kiedy on zobaczył że się przebudziłam uśmiechnął się do mnie przyjaźnie i powiedział.
- Hej jestem Gzenio oraz twoim kuzynem. Chcesz może ze mną pobiegać. Tak się lepiej myśli niż spać na nie wygodnej kanapie w jadalni. - powiedział do mnie życzliwie. Pokazałam mu bransoletkę na nodze, a on przeklął pod nosem.
- Ładnie tak przeklinać w obecności dziewczyny. - Spojrzałam w stronę skąd dobiegał głos. Stał tam chłopak miał on brązową cerę jakby właśnie wyszedł z soralium. Gzenio również spojrzał w tamtą stronę i się uśmiał pod nosem.
- Zawsze musisz dokładać swoje pięć groszy. Co nie Devon? - powiedział do niego z drwiną w głosie. Ja również nie byłam mu krewna i powiedziałam do niego.
- Za opiekuj się własną dupą, a o mnie się nie martw ja sobie poradzę i to jeszcze lepiej niż twoją pomocą chłopczyku. - powiedziała stając z kanapy. Chłopaki się za śmiali a ja wzięłam poduszkę i rzuciłam tego najdalej lecz Gzenia lekko odepchnęłam od siebie. Wstałam chciałam wróci do swojej ekipy ale poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Okazało się że to był Gzenio.
- To jak pobiegasz ze mną? - przypomniałam sobie że zadał mi to pytanie, a teraz patrzył na mnie jak szczeniak jak coś chce dostać. Nie umiała odwróć wzroku od niego.
- Może bym pobiegała lecz nie z tym na nodze. - Chłopaki się zaśmiali z tego co powiedziałam. Jak ja lubię być w centrum zainteresowania. Gzenio jednym ruchem uwolnił mnie od tej brzydki ozdoby mojej nogi. - WOW dzięki. Pobiegam pod jednym warunkiem. - Kiedy to mówiłam odwróciłam się do niego plecami. Tak manipulując nim i dobrze wiedziałam co robię. Długo nie musiałam czekać na ich reakcje.
- Pod jakim warunkiem Mała - powiedział Devon do mnie z uśmiechem na twarzy. Lecz kiedy go uderzyłam w nią. Już uśmiechu nie było na niej. Wtedy zaczął się śmiać Gzenio jego śmiech był przyjemny i zaraźliwi więc trudno było mi nie śmiać się.
- Po pierwsze nie mów na mnie mała, a po drugie po bieganiu uwolnicie moich przyjaciół od tych koszmarnych bransolet. Jasne? - spytałam patrząc na każdego z nich. Tym razem powiedział Gzenio.
- Jasne że uwolnimy jeszcze powiemy starszym że was tak on traktuje. Wtedy zobaczysz co będzie się działo tutaj. - powiedział do mnie podając dłoń na znak przypieczętowania naszej nie pisemnej umowy. Po czym wszyłam z nim na podwórko nie wiedziałam jak się zmieniać wilkołaka. Chłopaki szybko się zorientowali o co biega. - Idzi tam zdejmij ubranie, a następnie patrz na księżyc pomyśl o wilkach, a zwłaszcza tym w tobie. Kiedy go odnajdziesz pozwól mu wyjść. Jak chcesz mogę stać przy krzakach i ci podpowiadać jakbyś czego nie wiedziałaś – powiedział patrząc na mnie. Ja zaśmiałam się pod nosem i powiedziałam do niego.
- Tak jasne żebyś miał okazje podejrzeć. - Nic nie odpowiedział tylko podbiegł w drugą stronę ja poszłam w inną. Znalazłam tam dziuple gdzie schowałam ubrania. Zrobiłam jak kazał mi Gzenio. Nic przez jakiś czas nie czułam aż poczułam dziwne uczucie w sobie pozwoliłam żeby się rozciągnęło po moim ciele. Kiedy czułam kłucie na całym ciele nastąpił ból zamknęłam oczy chciałam go przerwać ale nie mogłam. Kiedy ból się skończył wydawało się że minęła wieczność otworzyłam oczy i wzdychnęłam zachwytu. Wszystko było takie wyraźnie, a kolory miały odcień bardziej intensywny. Jestem ciekawa jak wyglądam jako wilkołak. Pewnie dobrze bo mi we wszystkim dobrze wyszłam za krzaków. Chłopaki już na mnie czekali, a zapomniałam przepraszam dwa wilkołaki. Jeden był biały jak śnieg tylko na oku prawym miał brązową łatę coś mi mówiło że to Gzenio, a drugi był cały czarny jak noc. Podeszłam do nich i spytałam się ich.
- Jak wam się podobam? Mówiłam że dam radę. - powiedziałam chyba normalnie mówiła tak mi się wydawało.
- Świetnie. Tylko ludzie nas nie rozumieją, a inne rasy tak. Możemy też rozmawiać telepatycznie jak w ludzkim ciele ale to tylko pomiędzy rodziną. - wyjaśnił mi Gzenio. Devon pobiegł a my za nim biegliśmy tak przez zaskakującą prędkości nawet nie wiedziałam że coś może tak szybko się poruszać. Uważałam że taka prędkość jest dla maszyn. Teraz wiedziałam, że byłam będzie. Chciałam sprawdzić na ile mnie stać więc przyspieszyłam jeszcze bardziej. Teraz nawet wyprzedziłam chłopaków lecz nie na długo. W mojej głowie usłyszałam głos Devona ,, Chcesz mała się ścigać to nie te wilkołaki wybrałaś za towarzystwo'' wtedy mnie wyprzedzili lecz ja nie zostałam i krewna i biegłam równo z nim. Jeszcze czego dam im wygrać. Wiedziałam że to będzie porażka na moją dumę. Biegliśmy tak nie patrząc dokąd biegniemy ważne było że przed siebie i kto był na przodzie. Poczułam dziwny zapach w powietrzu nie wiedziałam co to ale chłopaki wiedzieli ponieważ również stanęli i patrzyli w jedną stronę. Usłyszałam coś za nami szybko spojrzałam w tamtą stronę widziałam jak jakaś strzała leciała w stronę Devona. Lecz chłopaki patrzyli w stronę zapachu. Nie było w co zwlekać skoczyłam na Devona przewracając go strzała nas minęła. Wstałam i odsunęłam się żeby mógł wstać on również. Usłyszałam śmiech a później głos.
- Alex chybiłaś. Królowa nie będzie zadowolona. -powiedziała dziewczyna miała długie czarne włosy do pasa. Była ubrana w skórzane spodnie i katanę z ćwiekami po spodem miała białą bokserkę, a na dłoń sporo bransoletek. Za nią wyszli dwóch chłopak. Byli ubrani podobnie do dziewczyny, a z tamtą skąd strzała wystrzeliła zeskoczyła dziewczyna ta miała na sobie czarną bokserkę oraz czarny skórzany gorset i czarne spodenki na nogach miała szpilki pozostali mieli glany. Jak ona w takich butach mogła skakać i chodzić po drzewach.
- Zamknij się Anka nikt nie pytał ci o zdanie. - powiedziała Alex ta co zeskoczyła i próbowała zabić Devona. Chwila tamta mówiła o królowej to są wampiry po jej stronie. No to pięknie to miały być biegi. Gzenio telepatycznie przekazał ,, Umiesz myśleć, a walczyć''. Pokiwałam przecząco głową bo nie wiedziałam jak miałabym walczyć z nimi. ,,Gzenio musimy uciekać nie damy rady im jest ich więcej oraz oni pewnie są doświadczeni''. Powiedział telepatycznie Devon tak że oboje słyszeliśmy. Lecz łatwo mówić trudno przekaż jak byliśmy otoczeni. Alex znowu podniosła kusze tym razem na mnie o to co nie. Nie dam się o tak łatwo zabić. Przypomniałam sobie coś co było mówione na spotkaniu że czasem jak kierujemy się instynktem on nami kieruję tak ale można się zatrać. ,,Chłopaki nie damy się zabić kierujcie się instynktem a jak będzie okazja to uciekniemy''. Powiedziałam skacząc na tą co celowała mnie. Wytrąciłam jej kuszę widziałam jak chłopaki rzucili się na tamtych. Oni mieli dwóch na trzech ja miałam jedną. Ona mnie rzuciła z siebie i chciała sięgnąć kuszę ale zagrodziłam jej drogę i zdeptałam tak pewność.
- Ty głupio wilczyco zapłacisz mi za to!! - krzyknęła do mnie, a ja w ogóle się jej nie bałam.
- Zaraz się przekonamy kto tu jest głupi. A tak pomiędzy nami skóra wyszła z mody. Wyglądasz jak dziwka. - powiedziałam do niej. Usłyszałam jęk Gzenia spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam jak na karku siedzi mu jeden z chłopaków nie czekając jak skręci mu kark skoczyłam na niego zwalając z Gzenia. Chwile później wylądowałam na drzewi bo ta dziwka mną rzuciła. ,, Jak myślicie wampiry są szybsze od nas'' spytał się Gzenio wiedział to ci ja że nie damy rady. Podniosłam się i zawyłam nie wiem czemu. Z chłopakami ruszyliśmy w stronę domu nie wiedzieliśmy czy słusznie robimy ale chcieliśmy im jakoś uciec ale deptali nam po piętach. Nagle poczułam znajomy zapach i skręciłam w jego stronę. Chłopaki pobiegli za mną, kiedy dobiegliśmy na miejsce zobaczyliśmy te kobietę i mężczyznę którzy byli z naszej rodziny i wypowiadali się na spotkaniu. Czyli ta kobieta która się zgodziła żeby reszta została z nami i ten co mnie tak przeraził. Teraz o coś się kłócili, a jak tylko nas zobaczyli przestali.
- Co się stało? - spytała się kobieta.
- Wampiry - powiedział Devon. Kobieta spojrzała na mężczyznę ten zdjął buty i przemienił się wilkołaka był również czarny ale miał czerwone oczy, kobieta również przemieniła ale pomyślała że nie mogła ubrać czegoś gorszego. Była biała i miała złote oczy. Wyglądało przepięknie w tej chwili na polanę wybiegły wampiry. Walka trwała jakiś czas kiedy na polanie pojawił się jakby znikąd rycerz dwa miały 3 metry wysokości. Jak go zobaczyli wszyscy uklękli nie wiedziałam czemu również złożyłam pokłon jemu. ,, Kim on jest?'' spytałam rodziny usłyszałam jak kobieta mi odpowiedziała na moje pytanie. ,,To poszukiwacz jego zadaniem jest odnalezienie księżniczki i zapewnienie jej bezpieczeństwa oraz oni pilnują żeby ludzie się nie dowiedzieli o nas, mają się go słuchać zarówno wyznawcy królowej jak i króla''. On spojrzał na mnie i powiedział.
- Czuję na tobie jej zapach pozwól że zobaczę twoje wspomnienia. - powiedział do mnie, a wszystkie oczy zwróciły się moją stronę. Kobieta powiedziała bo ja nie mogłam nic siebie wydobyć.
- Panie ona jest moją podopieczną. - kiedy to powiedziała rycerz skierował się w jej stronę. Nie wiedziałam o co chodzi w tych słowach. Rycerz zamachnął się ja skoczyłam przed nią i zawarczałam. On zatrzymał swój miecz milimetr od mojego pyska.
- Twoja odwaga jest godna podziwu. Jesteś młodym wilkołakiem ale masz już potencjał. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Teraz oczekuję że ty mi odpowiesz – powiedział, a ja skinęłam głową że rozumiem i powiedziałam.
- Bierz skoro musisz ale nigdy nie podnoś miecza na moich bliskich. - on dziwnie na mnie spojrzał. Później położył swoją lewą rękę na moim czole. Przed oczami widziałam swoje życie jakby ktoś puścił kasetę od końca to działo się tak szybko. Zobaczyłam nawet jak mnie podmieniono w szpitalu. Jak moja matka, która już nie żyje trzyma mnie na dłoniach i czule obejmuje. To wszystko sprowokowało że poleciała mi łza po oku. Rycerz cofną swoją dłoń i powiedział.
- Nie do wiary tyle lat szukaliśmy, a ona była cały czas w zasięgu nas. - powiedział do siebie. Nie wiedziałam o kim mówi. - Jeszcze się spotkamy wilczyco – po tych słowach po prostu zniknął. Spodziewałam się że wampiry teraz zaatakują ale ich również nie było wróciliśmy do domu. Chłopaki dotrzymali swojej obietnicy. Kobieta była matką Devona i Gzenia miała na imię Maria, a mężczyzna to samiec alfa u nas dokładniej to mój dziadek i chłopaków nikt nie wiedział jak ma na imię lecz wszyscy mówili na niego Głaz. Gdyż nic go nie ruszało.


Część 2: Thomas


Agnieszka nawet dobrze śpiewała nie spodziewałem się po niej takiego głosu. Przyjemnie było jej słuchać piosenką nawet też fajną wybrała chodzi według mnie nie pasowała do chwili. Wszyscy jej słuchali jak oczarowani nie mogli się oderwać. Ja jednak musiałem poszedłem do swojego pokoju w połowie piosenki. Spojrzałem na te wszystkie plany. Uważałem że trzyma ich gdzieś w lochu lecz to było zbyt oczywiste, a on nigdy nie robił to co było jasne. Więc musiał gdzieś indziej ich umieści ale gdzie. Przypływie złość zwaliłem wszystko ze stołu.
- Za dużo myślisz - powiedziała do mnie Izabela. Spojrzałem na nią stała w drzwiach z dziwnym wyrazem twarzy.
- Jeśli nie będziemy dobrze przygotowani nawalimy, a to będzie moja wina. Gdyż nie przewidziałem wszystkiego. - Powiedziałem ona przytuliła się do mnie zaskoczyła mnie tym ale byłem wdzięczny jej gdyby tego nie zrobiła bym się rozpłakał. Kiedy poczuła że mi lepiej odsunęła się od de mnie i spojrzała w moje oczy.
- Teraz mów co cie naprawdę dręczy i nie wykręcaj się... -chciała coś powiedzieć ale Aurielia weszła w jej słowo.
- Już wcześniej zauważaliśmy że coś ukrywasz i to ci sprawia ból – powiedziała, a Izabela groźnie na nią spojrzała ale ta nic sobie z tego nie zrobiła tylko zamknęła drzwi. Chciałem im powiedzieć ale nie wiedziałem jak to powiedzieć oraz jak zareagują na to. Jednak im dłużej to trzymam w sekrecie tym mi trudniej. Muszę z kimś porozmawiać, a one są mi najbliższe.
- Carolin jest w ciąży. Nie długo ma termin, a nie chce żeby moje dziecko urodziło się w takich warunkach oraz bez ojca. - powiedziałem patrząc w podłogę.
- Mam pomysł... Proszę nie przerywajcie mi aż nie skończę – skinęliśmy jej głowami i to wystarczyło aby mówiła dalej.- Nasza trójka da się pojmać im. Skoro będą mieli nas nie będą spodziewali się ataku. Ustalimy z nimi dzień godzinę w odpowiedniej chwili zaatakujemy z dwóch stron. Tamci w niewoli będą znali plan i będziemy mieli przewagę. Ponieważ uzna że zrezygnowaliśmy. Powiemy tylko tym którzy najbardziej ufamy. - To co mówiła miało sens i nie było wcale takie głupie jak myślałem na początku. Tylko wszystko musimy zmienić. Jednak jest szansa na powiedzenie.
- To jest dobre. Aurielia zawołaj głównych dowódców – powiedziałem do niej, a ona podbiegła. Izabela pomogła mi podnieś wszystkie materiały z podłogi i zaczęliśmy planować. Kiedy przyszli trzech przekazaliśmy im wszystko co było nowe im również ten plan się spodobał. Ustaliśmy że nie damy złapać się od razy. Najpierw ja i Aurielia jutro rano zadzwonię do Andrzeja bo z naszych ustaleni to on jest zdrajcą mam nadzieję że się nie mylę. Od razu po spotkaniu zadzwoniłem do niego. Włączyłem na głośnik żeby dziewczyny słyszały. Odebrał po dwóch sygnałach.
- Tak słucham jakiś problem. -spytał się, a ja od razu miałem w głowie jak rozmowa się potoczy.
- Nie naradzie jest wszystko okej. Stary jest sprawa ja jutro jadę z Aurielą nie daleko ciebie do miasta po broń. Byśmy mogli po drodze – oczywiście to był wkręt żeby myślał że broń nam brakuję. - Ponieważ zostawiliśmy kilka rzeczy u ciebie, a niektórzy dopytują się kiedy będą mogli to odzyskać. - tak nie którzy zostawili tam jakieś rzeczy z pośpiechu.
- Jasne możecie, a o której tak będziecie u mnie. - spytał się teraz jak podejrzewam go o zdradę coraz bardziej doszukuję się w niej u niego. Jestem bardziej podejrzliwy ale każdy tak ma. Nawet Hitler tak miał nie ufał nikomu, a może go nie powinienem brać pod uwagę przecież on był chory psychicznie. Tak to nie odpowiedni przykład. - Jak się czuję Izabela? - spytał się Andrzej muszę przyznać że tego pytania się nie spodziewałem i trochę nie wiedziałem co odpowiedzieć ale Izabela szybko uratowała sprawę.
- Dzięki czuję się dobrze. To miłe z twojej strony że się o mnie martwisz. - powiedziała do niego normalnie.
- Ej w końcu to normalne. Czemu ty nie przyjedziesz z nimi? - a jednak zdradził bo czemu tak zależało mu żeby Izabela przyjechała.
- Jeszcze nie czuję że odzyskałam całkowicie siły i muszę tu po pracować nad nimi bo jeszcze się nie dogadują. Sądzę że jeśli nas z nimi nie było to wszystko by się rozwaliło. Jak ty uważasz? - Boże jaka z niej świetna aktorka. Nie spodziewałem się że umiem tak grać.
- No pamiętam. Okej ja muszę wracać do pracy na stadnie. Na radzie – po tych słowach się rozłączyliśmy. Wiedzieliśmy że nasz plan poszedł doskonale. Tak jak zaplanowaliśmy i że już jutro zobaczymy naszych bliskich. Przynajmniej nasza trójka. Już nie mogłem się doczekać. Prawię całą noc nie spałem myśląc co powiem Carolin kiedy będziemy razem. Widziałem ją przed oczami jak się do mnie uśmiecha. Kiedy rano zadzwonił budzik wstałem ubrałem się. Gdy naglę wparowała do mojego pokoju Aurielia.
- O jesteś już gotowy. - powiedziała patrząc na mnie.
- Nie jeszcze nic nie dałaś mi zjeść - powiedziałem do niej.
- Dalej jedz nie mamy czasu. - popędzała mnie. Chodzi wiedziała że tego nie lubię. Wole wszystko robić w swoim tępe nie spiesząc się za bardzo. Zjadłem szybko i pojechałem z nią z Izabelę ustaliśmy że czeka do wieczora. Jeśli do tego czasu nie przyjedziemy ma nas szukać. Ona zresztą znała plan. Dwie godziny później byliśmy już na stadnie. Lecz nie gdzie nie było widać Andrzeja. Zaczęliśmy go szukać.
- Andrzej! - krzyknęła Aurielia. Mieliśmy być nie uważni ale nie za bardzo rzucać się w oczy. Pokazałem jej na budynek. Z którego wydawało mi się że słyszałem jakiś dźwięk. Poszliśmy tam, kiedy weszliśmy pierwsze co nam rzuciło się w oczy to ogarniająca ciemność. Weszliśmy głębiej kiedy za nami drzwi się zamknęły i naglę nas światło oślepiło. Nic nie wiedziałem chodzi mrużyłem oczy. Muszę im przyznać że nie źle to zaplanowali.
- Oj braciszku tak łatwo dać się podejść szkoda że z wami nie ma Izabeli bo to by nam zaoszczędziło czasu, lecz w końcu ją dorwiemy tak czy siak. - powiedziała Charlaine ze zadowoleniem w głoście. Boże jakbym chciał jej powiedzieć że przewidzieliśmy ich krok.
- Bardzo zabawne... Gdzie Andrzej?! - musiałem o niego zapytać bo mogli domyśleć się że jednak nie są tacy sprytni.
- Oj jakie to rozkoszne martwisz się o swojego przyjaciela. Spokojnie nic mu nie jest. Ktoś do niego zadzwonił że pilnie się stawić. Głupiec zostawił wszystko otwarte żebyście mieli możliwość zabrania swoich śmieci. Dobrze że go podsłuchaliśmy. - powiedziała moja siostra a ja myślałem jaka ona głupia. Nie no gratulacje dla jej inteligencji. Obejrzałem się była tu jakaś dwudziestka ludzi nawet jeśli byśmy chcieli nie udało nam by się uciec.
- Masz racje tym razem wygrałaś. -powiedziałem zgodnie z planem.
- Thomas co ty mówisz jak możesz się tak podawać!! - powiedziała Aurielia teraz zabawimy się aktorów. No co też musimy mieć trochę zabawy.
- Aura nie damy rady spójrz ich jest więcej. Mam nadzieje że Iz sobie poradzi i że doprowadzi nasz plan do końca – powiedziałem ona udała że płacze. Nie wiem jak ale od jakiegoś czasu umiała płakać na zawołanie.
- Naprawdę – wyjąkała, a pokiwałem twierdząco głową.
- Dobra wystarczy tego bo zaraz zwymiotuję od tej słodyczy. - powiedziała Charlaine. Jej ludzie nas złapało po trzech i związali nam mocno dłonie tak że lina mnie obcierała. Później zaprowadzili na tyły posesji. Gdzie były pięć dużych jeepów i wsadzili nas rozdzielnie. Mi przypadł zaszczyt jechania z moją siostrą, a Aura jechała z Kastielem. Nie wiem jak ona siedziała ale ja siedziałem pomiędzy dwoma chłopakami, którzy nie wiedzą do czego służy mydło. Pojęcie higiena osobista to czarna magia. W samochodzie zawiązano mi oczy że nic nie widziałem.

Maria

Głaz


Gzenio

Devon

Anna

Aleksandra

Teraz piosenki od was:





Uwaga: Ogłaszam Konkurs na tytuł tego opowiadania osoba trzy najlepsze tytuły będą wybrane do głosowania pod następnym rozdziałem. Pierwsza osoba dostanie możliwości wystąpienia w moim opowiadaniu (napisze mi wygląd, charakter i kim by chciała być), druga osoba będzie miała okazję podpowiedzenia co może się wydarzyć, a trzecia osoba zostanie dla niej rozdział dedykowany. Mam nadzieję że mi pomożecie z tytułem

5 komentarzy:

  1. ,,Sieć kłamstw'' Taki to może być tytuł jak ci się podoba

    OdpowiedzUsuń
  2. Agnieszka K*****10 września 2013 21:03

    A może być tytuł ,,Dlaczego Ja''. Dziękuję że jestem opowiadaniu więc tylko chce ci pomóc kochana tesknie do za tobą. Brakuję mi ciebi:****

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow wiesz co załuważyłem dziwko że magda, gzenio, krzysiek piszą ci komentarze tylko w tedy kiedy ja zaczynam obrażaci. Czyli powaz jedzić. Czyli nawet twoj przyjaciele uważają że te opowiadanie to CHAŁA i taki tytuł będzie odpowiedni dla niego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Paweł nie wiesz co mówisz fabuła tego opowiadania jest ciekawa. Bardzo mi się podoba pomysł i jego wykonanie... Nie mam pomysłu na tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się twoje opowiadanie. smile Lubię takie klimaty.. Może i się nie znam ale pisanie w swoim własnym stylu jest zapoczątkowaniem kreowania naszego własnego stylu. Więc uważam że pisząc stwarzasz siebie.. Takie podstawy własnego istnienia. Pisaniem prezentujesz nam cząstkę siebie (przynajmniej ja mam taką opinię o pisaniu) dlatego podobało mi się.. Lubię takie klimaty i podoba mi się twój styl.. Naprawdę podziwiam.. smile

    OdpowiedzUsuń