Na samym początku chciałam dodać dwie piosenki wyjątkowe dla mnie:
Tą piosenkę dostałam od mojej kochanej przyjaciółki Asiulii dziękuję ci z całego serca. Pasuję do mnie :***
Z kolej tą piosenkę dostałam od przyjaciela Gzenia i jemu też dziękuję bo ona mnie trzymała na duchu
Rozdział 16
Cześć
1: Magda
Była
wdzięczna Pawłowi że tak przyjął wiadomość o tymże jestem
wilkołakiem. Naprawdę wspaniały z niego chłopak. Jeszcze nam
pomógł powiedzieć o tym pozostałym bo nie sądzę żebym ja
więcej powiedziała że muszę im powiedzieć. Nie wiedziałam co im
powiedzieć. To wiedziałam. Jednak nie miałam pojęcia jak im to
powiedzieć. Kiedy oni tak to super przyjęli obiecali że będą nam
pomagać to ukrywać oraz w innych sprawach. Powiedzieliśmy im że
ci co przyjechali też są wilkołakami. Lepiej będzie jak będą z
nim mało czasu bywać. Naszą rozmowę przerwali moi kuzyni
wparowali do salonu za nimi weszli wujkowe, ciocie i reszta rodzinki
na samym końcu wszedł nasz kochany ojciec. Spojrzał na mnie i
Mickaela i powiedział.
-
Wasza dwójka zostać reszta do siebie musimy odbyć naradę rodziną
– wtedy ja się odezwałam i powiedziałam.
-
Nie Carolin, Paweł mają prawo wszystko wiedzieć. Zwłaszcza że
ona ma kolejne z rodu w swoim łonie - wtedy jedna z kobiet spojrzała
na nią. Miała ona brązowe włosy za czesane w kok luźny. Była
ubraną złotą sukienkę aż do samej ziemi. Wyglądała dostojnie w
niej. Jakby miała iść zaraz na bal.
-
Jesteś w ciąży z kimś naszej rodziny?- spytała prosto Carolin.
Spojrzała na nią i wzięła głęboki wdech.
-
Tak z Thomasem to brat Mickaela. - odpowiedziała Carolina –
Jesteśmy razem i spodziewamy się dziecka. Podobno ma się nie długo
urodzić. - dopowiedziała po chwili Carolin.
-
Czy on już ukończył przemianę czy nie? - powiedział mężczyzna.
Miał czarne włosy do ramion za czesane na żel do tyłu. Jego
ramiona były umięśnione ale nie za bardzo i miały na sobie
tatuaże. Miał na przed ramieniu rękaw nie połączony z bokserką
czarną. Miał długie spodnie włożone w glany czarne na których
była srebrna czaszka na języku. Nawet przy pasku od spodni była
podobna. Przeraża mnie ten koleś ciekawe kim jest dla mnie.
Najgorsze w nim było to że nie patrzył na nas tylko na podłogę
to oznacza że ma nas gdzieś i że nie jesteśmy ważni jego
spojrzenia.
-
Nie on nie wie że jest wilkołakiem. Tak jak my parę dni temu nie
wiedzieliśmy o tym oni ukrywali. Później sprowokowali nas do
zabicia i uwolnienia swojej natury.- powiedziałam do nich wszystkich
żeby wiedzieli. - Paweł i Carolin zostają albo i my nie zostaniemy
na tym waszym spotkaniu. Więc jaka wasza decyzja? - spytałam na
samym końcu. Patrzyłam na każdego z nich ale najdłużej moje
spojrzenia zatrzymałam na kobiecie i tym dziwnym facecie. Kobieta
wzruszyła ramionami i powiedziała.
-
Jak chcesz mnie to obojętnie. Ty! - Powiedziała pokazując na do
mojego ojca - Czy ona ma zapewnioną opiekę – On tylko jej skiną
głową – To uwolnij albo zabij. On nie będzie opiekował się
nią. Zajmie się nią Victoria, a teraz skoro już wszystko jasne
proszę możemy w końcu rozpocząć te spotkanie. A co do was
kochane dzieci. Według mnie mogą wszyscy wasi przyjaciele zostali.
Magdaleno gratuluję odwagi widzę że będzie z ciebie obiecujący
wilkołak. - Później opowiadała że są dwa rodzaje wilkołaków.
Jedni to jak nasza rodzina są cywilizowani, a ci drudzy to jak z
horroru. Tamci się są bardziej drapieżni nie starają się
zapanować nad własną naturą tylko podają się instynktom to nim
rządzi. Lecz na szczęście jest więcej takich jak my. Ponieważ
istnieje takie coś co ma chronić wszystkie stworzenia z legend
przed poznaniem przez ludzi. Kiedy śmiertelnicy dowiedzą się że
my istniejemy nie tylko na ekranach ale naprawdę zaczną na nas
polować, a to może się skończyć wielką wojną. Również mówiła
o jakieś przepowiedni że pojawi się hybryda wszystkich ras i
wprowadzi pokój wśród nich. Obejmę tron w księżycowym pałacu.
Zostanie królową i nam będzie się żyło lepiej. Ma ona się
pojawić kiedy w czasie zaćmienia spadnie deszcze meteorytów. Ktoś
mi szepną że takie coś zdarza się bardzo rzadko oraz najbliższe
będzie za dwa lata. Ona będzie musiała uaktywnić wszystkie rasy w
sobie i stoczyć tego dnia wojnę ze swoją matką. Bardzo mnie to
zaciekawiło. Ponieważ zawsze lubiłam legendy i podania. Nasza
wataha odpowiedziała się po stronie króla czyli po dobrej stronie.
Dlatego musimy być czujni ponieważ królowa ma swoich zwolenników.
Po spotkaniu części rodziny wyszła zostali tylko tak gdzieś do 26
lat. Nasza paczka usiadła razem od samego początku. Teraz o czymś
rozmawiali zawzięcie. Ja nie chciałam musiałam pobyć trochę
sama. Ponieważ dzisiaj tak dużo się dowiedziałam że czuje że od
tej wiedzy mi głowa eksploduje.
-
Wybaczycie mi jak pójdę po być trochę sam na sam? - spytałam się
przyjaciół, a oni skinęli mi głową na znak zgody. Wstałam nie
wiedziałam gdzie mam iść. Nie znałam za dobrze tego domu. Więc
poszłam do jadalni tam w rogu stała taka czerwona kanapa. Na niej
posiedzę, żeby trochę rozmyślać. Położyłam się na niej i
zamknęłam oczy nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam. Przebudziłam
się jak poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Otworzyłam
powoli swoje powieki gdyż był bardzo ciężkie. Zobaczyłam przed
sobą chłopaka, a raczej chyba swojego kuzyna. Taki mi mówi
wewnętrzny głos we mnie, a może to ta słynna kobieca intuicja.
Chłopak miał mięśnie wielkość nie dużego arbuza. Kiedy on
zobaczył że się przebudziłam uśmiechnął się do mnie
przyjaźnie i powiedział.
-
Hej jestem Gzenio oraz twoim kuzynem. Chcesz może ze mną pobiegać.
Tak się lepiej myśli niż spać na nie wygodnej kanapie w jadalni.
- powiedział do mnie życzliwie. Pokazałam mu bransoletkę na
nodze, a on przeklął pod nosem.
-
Ładnie tak przeklinać w obecności dziewczyny. - Spojrzałam w
stronę skąd dobiegał głos. Stał tam chłopak miał on brązową
cerę jakby właśnie wyszedł z soralium. Gzenio również spojrzał
w tamtą stronę i się uśmiał pod nosem.
-
Zawsze musisz dokładać swoje pięć groszy. Co nie Devon? -
powiedział do niego z drwiną w głosie. Ja również nie byłam mu
krewna i powiedziałam do niego.
-
Za opiekuj się własną dupą, a o mnie się nie martw ja sobie
poradzę i to jeszcze lepiej niż twoją pomocą chłopczyku. -
powiedziała stając z kanapy. Chłopaki się za śmiali a ja wzięłam
poduszkę i rzuciłam tego najdalej lecz Gzenia lekko odepchnęłam
od siebie. Wstałam chciałam wróci do swojej ekipy ale poczułam
jak ktoś łapie mnie za ramię. Okazało się że to był Gzenio.
-
To jak pobiegasz ze mną? - przypomniałam sobie że zadał mi to
pytanie, a teraz patrzył na mnie jak szczeniak jak coś chce dostać.
Nie umiała odwróć wzroku od niego.
-
Może bym pobiegała lecz nie z tym na nodze. - Chłopaki się
zaśmiali z tego co powiedziałam. Jak ja lubię być w centrum
zainteresowania. Gzenio jednym ruchem uwolnił mnie od tej brzydki
ozdoby mojej nogi. - WOW dzięki. Pobiegam pod jednym warunkiem. -
Kiedy to mówiłam odwróciłam się do niego plecami. Tak
manipulując nim i dobrze wiedziałam co robię. Długo nie musiałam
czekać na ich reakcje.
-
Pod jakim warunkiem Mała - powiedział Devon do mnie z uśmiechem na
twarzy. Lecz kiedy go uderzyłam w nią. Już uśmiechu nie było na
niej. Wtedy zaczął się śmiać Gzenio jego śmiech był przyjemny
i zaraźliwi więc trudno było mi nie śmiać się.
-
Po pierwsze nie mów na mnie mała, a po drugie po bieganiu uwolnicie
moich przyjaciół od tych koszmarnych bransolet. Jasne? - spytałam
patrząc na każdego z nich. Tym razem powiedział Gzenio.
-
Jasne że uwolnimy jeszcze powiemy starszym że was tak on traktuje.
Wtedy zobaczysz co będzie się działo tutaj. - powiedział do mnie
podając dłoń na znak przypieczętowania naszej nie pisemnej umowy.
Po czym wszyłam z nim na podwórko nie wiedziałam jak się zmieniać
wilkołaka. Chłopaki szybko się zorientowali o co biega. - Idzi tam
zdejmij ubranie, a następnie patrz na księżyc pomyśl o wilkach, a
zwłaszcza tym w tobie. Kiedy go odnajdziesz pozwól mu wyjść. Jak
chcesz mogę stać przy krzakach i ci podpowiadać jakbyś czego nie
wiedziałaś – powiedział patrząc na mnie. Ja zaśmiałam się
pod nosem i powiedziałam do niego.
-
Tak jasne żebyś miał okazje podejrzeć. - Nic nie odpowiedział
tylko podbiegł w drugą stronę ja poszłam w inną. Znalazłam tam
dziuple gdzie schowałam ubrania. Zrobiłam jak kazał mi Gzenio. Nic
przez jakiś czas nie czułam aż poczułam dziwne uczucie w sobie
pozwoliłam żeby się rozciągnęło po moim ciele. Kiedy czułam
kłucie na całym ciele nastąpił ból zamknęłam oczy chciałam go
przerwać ale nie mogłam. Kiedy ból się skończył wydawało się
że minęła wieczność otworzyłam oczy i wzdychnęłam zachwytu.
Wszystko było takie wyraźnie, a kolory miały odcień bardziej
intensywny. Jestem ciekawa jak wyglądam jako wilkołak. Pewnie
dobrze bo mi we wszystkim dobrze wyszłam za krzaków. Chłopaki już
na mnie czekali, a zapomniałam przepraszam dwa wilkołaki. Jeden był
biały jak śnieg tylko na oku prawym miał brązową łatę coś mi
mówiło że to Gzenio, a drugi był cały czarny jak noc. Podeszłam
do nich i spytałam się ich.
-
Jak wam się podobam? Mówiłam że dam radę. - powiedziałam chyba
normalnie mówiła tak mi się wydawało.
-
Świetnie. Tylko ludzie nas nie rozumieją, a inne rasy tak. Możemy
też rozmawiać telepatycznie jak w ludzkim ciele ale to tylko
pomiędzy rodziną. - wyjaśnił mi Gzenio. Devon pobiegł a my za
nim biegliśmy tak przez zaskakującą prędkości nawet nie
wiedziałam że coś może tak szybko się poruszać. Uważałam że
taka prędkość jest dla maszyn. Teraz wiedziałam, że byłam
będzie. Chciałam sprawdzić na ile mnie stać więc przyspieszyłam
jeszcze bardziej. Teraz nawet wyprzedziłam chłopaków lecz nie na
długo. W mojej głowie usłyszałam głos Devona ,, Chcesz mała
się ścigać to nie te wilkołaki wybrałaś za towarzystwo'' wtedy
mnie wyprzedzili lecz ja nie zostałam i krewna i biegłam równo z
nim. Jeszcze czego dam im wygrać. Wiedziałam że to będzie porażka
na moją dumę. Biegliśmy tak nie patrząc dokąd biegniemy ważne
było że przed siebie i kto był na przodzie. Poczułam dziwny
zapach w powietrzu nie wiedziałam co to ale chłopaki wiedzieli
ponieważ również stanęli i patrzyli w jedną stronę. Usłyszałam
coś za nami szybko spojrzałam w tamtą stronę widziałam jak jakaś
strzała leciała w stronę Devona. Lecz chłopaki patrzyli w stronę
zapachu. Nie było w co zwlekać skoczyłam na Devona przewracając
go strzała nas minęła. Wstałam i odsunęłam się żeby mógł
wstać on również. Usłyszałam śmiech a później głos.
-
Alex chybiłaś. Królowa nie będzie zadowolona. -powiedziała
dziewczyna miała długie czarne włosy do pasa. Była ubrana w
skórzane spodnie i katanę z ćwiekami po spodem miała białą
bokserkę, a na dłoń sporo bransoletek. Za nią wyszli dwóch
chłopak. Byli ubrani podobnie do dziewczyny, a z tamtą skąd
strzała wystrzeliła zeskoczyła dziewczyna ta miała na sobie
czarną bokserkę oraz czarny skórzany gorset i czarne spodenki na
nogach miała szpilki pozostali mieli glany. Jak ona w takich butach
mogła skakać i chodzić po drzewach.
-
Zamknij się Anka nikt nie pytał ci o zdanie. - powiedziała Alex ta
co zeskoczyła i próbowała zabić Devona. Chwila tamta mówiła o
królowej to są wampiry po jej stronie. No to pięknie to miały być
biegi. Gzenio telepatycznie przekazał ,, Umiesz myśleć, a
walczyć''. Pokiwałam przecząco głową bo nie wiedziałam jak
miałabym walczyć z nimi. ,,Gzenio musimy uciekać nie damy rady im
jest ich więcej oraz oni pewnie są doświadczeni''. Powiedział
telepatycznie Devon tak że oboje słyszeliśmy. Lecz łatwo mówić
trudno przekaż jak byliśmy otoczeni. Alex znowu podniosła kusze
tym razem na mnie o to co nie. Nie dam się o tak łatwo zabić.
Przypomniałam sobie coś co było mówione na spotkaniu że czasem
jak kierujemy się instynktem on nami kieruję tak ale można się
zatrać. ,,Chłopaki nie damy się zabić kierujcie się instynktem a
jak będzie okazja to uciekniemy''. Powiedziałam skacząc na tą co
celowała mnie. Wytrąciłam jej kuszę widziałam jak chłopaki
rzucili się na tamtych. Oni mieli dwóch na trzech ja miałam jedną.
Ona mnie rzuciła z siebie i chciała sięgnąć kuszę ale
zagrodziłam jej drogę i zdeptałam tak pewność.
-
Ty głupio wilczyco zapłacisz mi za to!! - krzyknęła do mnie, a ja
w ogóle się jej nie bałam.
-
Zaraz się przekonamy kto tu jest głupi. A tak pomiędzy nami skóra
wyszła z mody. Wyglądasz jak dziwka. - powiedziałam do niej.
Usłyszałam jęk Gzenia spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam
jak na karku siedzi mu jeden z chłopaków nie czekając jak skręci
mu kark skoczyłam na niego zwalając z Gzenia. Chwile później
wylądowałam na drzewi bo ta dziwka mną rzuciła. ,, Jak myślicie
wampiry są szybsze od nas'' spytał się Gzenio wiedział to ci ja
że nie damy rady. Podniosłam się i zawyłam nie wiem czemu. Z
chłopakami ruszyliśmy w stronę domu nie wiedzieliśmy czy słusznie
robimy ale chcieliśmy im jakoś uciec ale deptali nam po piętach.
Nagle poczułam znajomy zapach i skręciłam w jego stronę. Chłopaki
pobiegli za mną, kiedy dobiegliśmy na miejsce zobaczyliśmy te
kobietę i mężczyznę którzy byli z naszej rodziny i wypowiadali
się na spotkaniu. Czyli ta kobieta która się zgodziła żeby
reszta została z nami i ten co mnie tak przeraził. Teraz o coś się
kłócili, a jak tylko nas zobaczyli przestali.
-
Co się stało? - spytała się kobieta.
-
Wampiry - powiedział Devon. Kobieta spojrzała na mężczyznę ten
zdjął buty i przemienił się wilkołaka był również czarny ale
miał czerwone oczy, kobieta również przemieniła ale pomyślała
że nie mogła ubrać czegoś gorszego. Była biała i miała złote
oczy. Wyglądało przepięknie w tej chwili na polanę wybiegły
wampiry. Walka trwała jakiś czas kiedy na polanie pojawił się
jakby znikąd rycerz dwa miały 3 metry wysokości. Jak go zobaczyli
wszyscy uklękli nie wiedziałam czemu również złożyłam pokłon
jemu. ,, Kim on jest?'' spytałam rodziny usłyszałam jak kobieta mi
odpowiedziała na moje pytanie. ,,To poszukiwacz jego zadaniem jest
odnalezienie księżniczki i zapewnienie jej bezpieczeństwa oraz oni
pilnują żeby ludzie się nie dowiedzieli o nas, mają się go
słuchać zarówno wyznawcy królowej jak i króla''. On spojrzał na
mnie i powiedział.
-
Czuję na tobie jej zapach pozwól że zobaczę twoje wspomnienia. -
powiedział do mnie, a wszystkie oczy zwróciły się moją stronę.
Kobieta powiedziała bo ja nie mogłam nic siebie wydobyć.
-
Panie ona jest moją podopieczną. - kiedy to powiedziała rycerz
skierował się w jej stronę. Nie wiedziałam o co chodzi w tych
słowach. Rycerz zamachnął się ja skoczyłam przed nią i
zawarczałam. On zatrzymał swój miecz milimetr od mojego pyska.
-
Twoja odwaga jest godna podziwu. Jesteś młodym wilkołakiem ale
masz już potencjał. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Teraz
oczekuję że ty mi odpowiesz – powiedział, a ja skinęłam głową
że rozumiem i powiedziałam.
-
Bierz skoro musisz ale nigdy nie podnoś miecza na moich bliskich. -
on dziwnie na mnie spojrzał. Później położył swoją lewą rękę
na moim czole. Przed oczami widziałam swoje życie jakby ktoś
puścił kasetę od końca to działo się tak szybko. Zobaczyłam
nawet jak mnie podmieniono w szpitalu. Jak moja matka, która już
nie żyje trzyma mnie na dłoniach i czule obejmuje. To wszystko
sprowokowało że poleciała mi łza po oku. Rycerz cofną swoją
dłoń i powiedział.
-
Nie do wiary tyle lat szukaliśmy, a ona była cały czas w zasięgu
nas. - powiedział do siebie. Nie wiedziałam o kim mówi. - Jeszcze
się spotkamy wilczyco – po tych słowach po prostu zniknął.
Spodziewałam się że wampiry teraz zaatakują ale ich również nie
było wróciliśmy do domu. Chłopaki dotrzymali swojej obietnicy.
Kobieta była matką Devona i Gzenia miała na imię Maria, a
mężczyzna to samiec alfa u nas dokładniej to mój dziadek i
chłopaków nikt nie wiedział jak ma na imię lecz wszyscy mówili
na niego Głaz. Gdyż nic go nie ruszało.
Część
2: Thomas
Agnieszka
nawet dobrze śpiewała nie spodziewałem się po niej takiego głosu.
Przyjemnie było jej słuchać piosenką nawet też fajną wybrała
chodzi według mnie nie pasowała do chwili. Wszyscy jej słuchali
jak oczarowani nie mogli się oderwać. Ja jednak musiałem poszedłem
do swojego pokoju w połowie piosenki. Spojrzałem na te wszystkie
plany. Uważałem że trzyma ich gdzieś w lochu lecz to było zbyt
oczywiste, a on nigdy nie robił to co było jasne. Więc musiał
gdzieś indziej ich umieści ale gdzie. Przypływie złość zwaliłem
wszystko ze stołu.
-
Za dużo myślisz - powiedziała do mnie Izabela. Spojrzałem na nią
stała w drzwiach z dziwnym wyrazem twarzy.
-
Jeśli nie będziemy dobrze przygotowani nawalimy, a to będzie moja
wina. Gdyż nie przewidziałem wszystkiego. - Powiedziałem ona
przytuliła się do mnie zaskoczyła mnie tym ale byłem wdzięczny
jej gdyby tego nie zrobiła bym się rozpłakał. Kiedy poczuła że
mi lepiej odsunęła się od de mnie i spojrzała w moje oczy.
-
Teraz mów co cie naprawdę dręczy i nie wykręcaj się... -chciała
coś powiedzieć ale Aurielia weszła w jej słowo.
-
Już wcześniej zauważaliśmy że coś ukrywasz i to ci sprawia ból
– powiedziała, a Izabela groźnie na nią spojrzała ale ta nic
sobie z tego nie zrobiła tylko zamknęła drzwi. Chciałem im
powiedzieć ale nie wiedziałem jak to powiedzieć oraz jak zareagują
na to. Jednak im dłużej to trzymam w sekrecie tym mi trudniej.
Muszę z kimś porozmawiać, a one są mi najbliższe.
-
Carolin jest w ciąży. Nie długo ma termin, a nie chce żeby moje
dziecko urodziło się w takich warunkach oraz bez ojca. -
powiedziałem patrząc w podłogę.
-
Mam pomysł... Proszę nie przerywajcie mi aż nie skończę –
skinęliśmy jej głowami i to wystarczyło aby mówiła dalej.-
Nasza trójka da się pojmać im. Skoro będą mieli nas nie będą
spodziewali się ataku. Ustalimy z nimi dzień godzinę w
odpowiedniej chwili zaatakujemy z dwóch stron. Tamci w niewoli będą
znali plan i będziemy mieli przewagę. Ponieważ uzna że
zrezygnowaliśmy. Powiemy tylko tym którzy najbardziej ufamy. - To
co mówiła miało sens i nie było wcale takie głupie jak myślałem
na początku. Tylko wszystko musimy zmienić. Jednak jest szansa na
powiedzenie.
-
To jest dobre. Aurielia zawołaj głównych dowódców –
powiedziałem do niej, a ona podbiegła. Izabela pomogła mi podnieś
wszystkie materiały z podłogi i zaczęliśmy planować. Kiedy
przyszli trzech przekazaliśmy im wszystko co było nowe im również
ten plan się spodobał. Ustaliśmy że nie damy złapać się od
razy. Najpierw ja i Aurielia jutro rano zadzwonię do Andrzeja bo z
naszych ustaleni to on jest zdrajcą mam nadzieję że się nie mylę.
Od razu po spotkaniu zadzwoniłem do niego. Włączyłem na głośnik
żeby dziewczyny słyszały. Odebrał po dwóch sygnałach.
-
Tak słucham jakiś problem. -spytał się, a ja od razu miałem w
głowie jak rozmowa się potoczy.
-
Nie naradzie jest wszystko okej. Stary jest sprawa ja jutro jadę z
Aurielą nie daleko ciebie do miasta po broń. Byśmy mogli po drodze
– oczywiście to był wkręt żeby myślał że broń nam brakuję.
- Ponieważ zostawiliśmy kilka rzeczy u ciebie, a niektórzy
dopytują się kiedy będą mogli to odzyskać. - tak nie którzy
zostawili tam jakieś rzeczy z pośpiechu.
-
Jasne możecie, a o której tak będziecie u mnie. - spytał się
teraz jak podejrzewam go o zdradę coraz bardziej doszukuję się w
niej u niego. Jestem bardziej podejrzliwy ale każdy tak ma. Nawet
Hitler tak miał nie ufał nikomu, a może go nie powinienem brać
pod uwagę przecież on był chory psychicznie. Tak to nie odpowiedni
przykład. - Jak się czuję Izabela? - spytał się Andrzej muszę
przyznać że tego pytania się nie spodziewałem i trochę nie
wiedziałem co odpowiedzieć ale Izabela szybko uratowała sprawę.
-
Dzięki czuję się dobrze. To miłe z twojej strony że się o mnie
martwisz. - powiedziała do niego normalnie.
-
Ej w końcu to normalne. Czemu ty nie przyjedziesz z nimi? - a jednak
zdradził bo czemu tak zależało mu żeby Izabela przyjechała.
-
Jeszcze nie czuję że odzyskałam całkowicie siły i muszę tu po
pracować nad nimi bo jeszcze się nie dogadują. Sądzę że jeśli
nas z nimi nie było to wszystko by się rozwaliło. Jak ty uważasz?
- Boże jaka z niej świetna aktorka. Nie spodziewałem się że
umiem tak grać.
-
No pamiętam. Okej ja muszę wracać do pracy na stadnie. Na radzie –
po tych słowach się rozłączyliśmy. Wiedzieliśmy że nasz plan
poszedł doskonale. Tak jak zaplanowaliśmy i że już jutro
zobaczymy naszych bliskich. Przynajmniej nasza trójka. Już nie
mogłem się doczekać. Prawię całą noc nie spałem myśląc co
powiem Carolin kiedy będziemy razem. Widziałem ją przed oczami jak
się do mnie uśmiecha. Kiedy rano zadzwonił budzik wstałem ubrałem
się. Gdy naglę wparowała do mojego pokoju Aurielia.
-
O jesteś już gotowy. - powiedziała patrząc na mnie.
-
Nie jeszcze nic nie dałaś mi zjeść - powiedziałem do niej.
-
Dalej jedz nie mamy czasu. - popędzała mnie. Chodzi wiedziała że
tego nie lubię. Wole wszystko robić w swoim tępe nie spiesząc się
za bardzo. Zjadłem szybko i pojechałem z nią z Izabelę ustaliśmy
że czeka do wieczora. Jeśli do tego czasu nie przyjedziemy ma nas
szukać. Ona zresztą znała plan. Dwie godziny później byliśmy
już na stadnie. Lecz nie gdzie nie było widać Andrzeja. Zaczęliśmy
go szukać.
-
Andrzej! - krzyknęła Aurielia. Mieliśmy być nie uważni ale nie
za bardzo rzucać się w oczy. Pokazałem jej na budynek. Z którego
wydawało mi się że słyszałem jakiś dźwięk. Poszliśmy tam,
kiedy weszliśmy pierwsze co nam rzuciło się w oczy to ogarniająca
ciemność. Weszliśmy głębiej kiedy za nami drzwi się zamknęły
i naglę nas światło oślepiło. Nic nie wiedziałem chodzi
mrużyłem oczy. Muszę im przyznać że nie źle to zaplanowali.
-
Oj braciszku tak łatwo dać się podejść szkoda że z wami nie ma
Izabeli bo to by nam zaoszczędziło czasu, lecz w końcu ją
dorwiemy tak czy siak. - powiedziała Charlaine ze zadowoleniem w
głoście. Boże jakbym chciał jej powiedzieć że przewidzieliśmy
ich krok.
-
Bardzo zabawne... Gdzie Andrzej?! - musiałem o niego zapytać bo
mogli domyśleć się że jednak nie są tacy sprytni.
-
Oj jakie to rozkoszne martwisz się o swojego przyjaciela. Spokojnie
nic mu nie jest. Ktoś do niego zadzwonił że pilnie się stawić.
Głupiec zostawił wszystko otwarte żebyście mieli możliwość
zabrania swoich śmieci. Dobrze że go podsłuchaliśmy. -
powiedziała moja siostra a ja myślałem jaka ona głupia. Nie no
gratulacje dla jej inteligencji. Obejrzałem się była tu jakaś
dwudziestka ludzi nawet jeśli byśmy chcieli nie udało nam by się
uciec.
-
Masz racje tym razem wygrałaś. -powiedziałem zgodnie z planem.
-
Thomas co ty mówisz jak możesz się tak podawać!! - powiedziała
Aurielia teraz zabawimy się aktorów. No co też musimy mieć trochę
zabawy.
-
Aura nie damy rady spójrz ich jest więcej. Mam nadzieje że Iz
sobie poradzi i że doprowadzi nasz plan do końca – powiedziałem
ona udała że płacze. Nie wiem jak ale od jakiegoś czasu umiała
płakać na zawołanie.
-
Naprawdę – wyjąkała, a pokiwałem twierdząco głową.
-
Dobra wystarczy tego bo zaraz zwymiotuję od tej słodyczy. -
powiedziała Charlaine. Jej ludzie nas złapało po trzech i związali
nam mocno dłonie tak że lina mnie obcierała. Później
zaprowadzili na tyły posesji. Gdzie były pięć dużych jeepów i
wsadzili nas rozdzielnie. Mi przypadł zaszczyt jechania z moją
siostrą, a Aura jechała z Kastielem. Nie wiem jak ona siedziała
ale ja siedziałem pomiędzy dwoma chłopakami, którzy nie wiedzą
do czego służy mydło. Pojęcie higiena osobista to czarna magia. W
samochodzie zawiązano mi oczy że nic nie widziałem.
Maria
Głaz
Gzenio
Devon
Anna
Aleksandra
Teraz piosenki od was:
Uwaga: Ogłaszam Konkurs na tytuł tego opowiadania osoba trzy najlepsze tytuły będą wybrane do głosowania pod następnym rozdziałem. Pierwsza osoba dostanie możliwości wystąpienia w moim opowiadaniu (napisze mi wygląd, charakter i kim by chciała być), druga osoba będzie miała okazję podpowiedzenia co może się wydarzyć, a trzecia osoba zostanie dla niej rozdział dedykowany. Mam nadzieję że mi pomożecie z tytułem
,,Sieć kłamstw'' Taki to może być tytuł jak ci się podoba
OdpowiedzUsuńA może być tytuł ,,Dlaczego Ja''. Dziękuję że jestem opowiadaniu więc tylko chce ci pomóc kochana tesknie do za tobą. Brakuję mi ciebi:****
OdpowiedzUsuńWow wiesz co załuważyłem dziwko że magda, gzenio, krzysiek piszą ci komentarze tylko w tedy kiedy ja zaczynam obrażaci. Czyli powaz jedzić. Czyli nawet twoj przyjaciele uważają że te opowiadanie to CHAŁA i taki tytuł będzie odpowiedni dla niego.
OdpowiedzUsuńPaweł nie wiesz co mówisz fabuła tego opowiadania jest ciekawa. Bardzo mi się podoba pomysł i jego wykonanie... Nie mam pomysłu na tytuł.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twoje opowiadanie. smile Lubię takie klimaty.. Może i się nie znam ale pisanie w swoim własnym stylu jest zapoczątkowaniem kreowania naszego własnego stylu. Więc uważam że pisząc stwarzasz siebie.. Takie podstawy własnego istnienia. Pisaniem prezentujesz nam cząstkę siebie (przynajmniej ja mam taką opinię o pisaniu) dlatego podobało mi się.. Lubię takie klimaty i podoba mi się twój styl.. Naprawdę podziwiam.. smile
OdpowiedzUsuń