niedziela, 29 września 2013

Bez tytułu: Rozdział 18 2/2



Siema bez przedłużania zapraszam do czytania :)


Część 2: Mickael

  Kiedy Izabela za dzwoniła od razu poszedłem po Gzenia i Devona żeby z nimi znaleźć Magdę. Chodzi ona starała się ukrywać swoje emocję było widać po niej że się martwi. Na szczęście chłopaki umieją korzystać ze wilczych mocy i szybko ją udało się znaleźć. Była z jakąś wampirzycą, a widać po reakcji chłopaków nie mieli o niej dobrego zdanie. Później Magda przestawiła nas jej, a ja jej powiedziałem że Izabela zdzwoniła i jest w szpitalu. Od razu w jej oczach zobaczyłem ulgę. Ponieważ to widać było na pierwszy rzut oka. 
- No to za czym czekamy jedziemy do niej. - powiedziała ona kiedy wampirzyca wraz ze swoimi przyjaciółmi udała się wraz ze strażnikami. Szliśmy do domu opowiadałem jej to co mi Izabela powiedziała. Kiedy weszliśmy tylko drzwi Aurielia powiedziała do nas.
- Uszykowałam jej ubranie może się przydać. Na wszelki wypadek dałam piżamy jakby musiała dużej zostać. Dalej mamy pozwolenie ich. - pokazała na salon. Thomas pokazał że ma kluczyki od samochodu. 
- My jedziemy z wami. Jeśli one są ty czym wszyscy myśli przyda wam się wilkołaki z doświadczeniem. - powiedział Devon.
- No dobra ale jej od razu nie atakujcie sami jej powiemy - powiedziała Aurielia. Miała odwagę muszę to przyznać. Wiedziała że w każdej chwili mogli zmienić się wilkołaka i ją zaatakować. No cóż chyba z naszej paczki nikomu odwagi nie brakowało. W końcu coś musi nas łączyć. 
- To jedziemy? - spytałem się 
- Tak tylko niech Maria zejdzie z Carolin, bo ta uparła się że chce urodzić w normalnym szpitalu. Maria będzie przy niej poda się za jej pielegniarkę żeby nie było ojciec zadzwonił do szpitala i dał im sporą sumę. - powiedział Thomas tej samej chwili zobaczyłem Marię i Carolin wyglądała na wykończoną nie dziwiłem się. W końcu ma podobno kolejnego chłopako- wilkołaka. Heh jak to brzmi nie muszę przyznać to dziwnie. Wszyscy zmieścili się w samochodzie ja siedziałem jako kierowca. Koło mnie siedział Devon, na tyłach była Magda, Gzenio oraz Aurielia w bagażniku siedzieli Thomas, Maria i Carolin bo ta musiała leżeć, a Maria uważała że to będzie odpowiednie miejsce. Droga trwała bardzo krótko chyba złamałem kilka zasad delikatnie mówiąc. Wyszedłem pierwszy otworzyłem bagażnik i wyszli Maria i Thomas. On pobiegł do szpitala po noszę żeby przewieź Carolin. Devon i Gzenio zachowywali się dziwnie. Wiem że węszyli bo chcą sprawdzić czy jest bezpiecznie. Aurielia patrzyła w szpital nic nie mówiła byłem ciekawy co myślała. Thomas przyciągnął noszę i chłopacy pomogli Carolin ułożyć na nich. 
- Dobra z Thomasem pójdziemy z Carolin a wy pójdziecie do tej dziewczyny.. - powiedziała
- Ona ma na imię Izabela byś mogła zapamiętać. - powiedziała Aura patrząc prosto na Marie widać było między nimi iskry.
- Mam całe stado na głowie. Lecz jesteś czarownicą nie wiesz tego. - powiedziała Maria do niej.
- Nie nazywaj mnie tak! Jesteśmy publicznym miejscu. Zapomniałaś? - odpowiedziała Aura.
- Nie! Idźcie do tej Izabeli - imię Izabeli Maria powiedziała dziwnie tak jakby jej ciężko przechodziło przez gardło. Poszła nie czekając na odpowiedz Aury my również ruszyliśmy się z miejsca. Nie trudno było znaleźć Izabelę. Leżała sama na sali ale miała całą szafkę zapełnioną.
- Hej fajnie was widzieć. Gdzie Thomas?- powiedziała z radością pierwsze zdanie w pytaniu było słychać trójkę. 
- Carolin rodzi i jest przy niej. Mam dla ciebie ubranie na przebranie oraz piżamę. - powiedziała Aura. Izabela wyciągnęła ubranie i poszła do WC kiedy wyszła obróciła się i powiedziała.
- No cóż może to nie do końca w moim stylu lecz w ostatnim czasie nie ubierałam się w nim. Dobrze że nie dałaś żadnych szpilek. - powiedziała. Wyglądała nawet ładnie w tej białej bluzce z nadrukiem oraz spodniach i kamizelce oraz trampkach i różowych kolczyka.



Mi się podobało i Magdzie chyba też.
- Daj spokój Iz teraz wyglądasz jak człowiek. Nie pytasz kim są ci dwaj przystojniaki? - powiedziała Magda do niej pokazując na Gzenia i Devona. Devon zachowywał się tak jakby tego nie słyszał, a Gzenio uśmiechnął się do Iz.
- Nie bo jeśli wy nie przestawiliście nie chciałam być... - w tym chciała powiedzieć ale jej przeszkodził Gzenio
- Jesteśmy kuzynami Magdy i Mickaela oraz Thomasa i Charotty. Ja mam na imię Gzenio, a to mój brat Devon.- powiedział do niej uprzejmie
- Miło mi was poznać. Mickael mieliśmy po rozmawiać - powiedziała Iz
- Oj daj spokój Iz wszyscy tu wiedzą o czym. Miałaś rację z tym snem podobno jesteśmy jakimś tam wybranymi na które magiczny świat poluję nic nowego. - powiedziała Aura
- DO tego macie wszystkie gatunki w sobie - powiedział Devon.
- No dobrze powiedzmy że wam wierzę. Czemu wy wiecie o tym? - spytała się Izabela
- Bo jesteśmy wilkołakami. - powiedziała Magda
- To znaczy ja i Magda oraz chłopaki. - wytłumaczyłem. Patrząc Iz w oczy chciałem się dowiedzieć o czym myśli lecz nic w nich nie widziałam. Naglę na sekundę pojawiło się ulga nie wiedziałem czemu.
- To tłumaczy wszystko... - powiedziała siadając na łóżku.
- Co tłumaczy? - spytał się Gzenio, a Magda spojrzała na niego tak jakby chciała go zabić. 
- Moje ostatnie sny nikomu nic nie mówiła bo już jestem inna, a nie chce jeszcze bardziej się wyróżniać. - powiedziała Izabela w jej oczach było widać smutek, kiedy to mówiła nie patrzyła na żadnego z nas tylko w podłogę. 
- Izabela jesteś wyjątkowa. Zawsze byłaś... Dzięki tobie nie wyleciałam ze szkoły. Wioleta zdecydowała się być sobą. Odkryłaś prawdę o tym że nas podmieniono. Udało się zjednoczyć ludzi do ataku. Czy nie widzisz tego wszystkiego? - spytała się Magda Izabeli wiedziałem że ma rację. Dzięki Izabeli ludzie stawali się lepsi. Devon zrobił mnie jakby chciał wymiotować za co dostał w twarz od Magdy. Musiała mu mocno przyłożyć bo się zaczerwieniło. Wszyscy wybuchli zdrowym śmiechem. 
- Nie przeszkadzamy? - powiedział jakiś chłopak białych włosach, za nim stała dziewczyna około dwóch lat młodsza od niego była do niego bardzo podobna również miała białe włosy lecz końcówki był czarne. Pewnie byli rodzeństwem ubierali się bardzo podobnie i te dziwne oczy dwu kolorowe. Prawe oko złote, a lewe zielone. Nigdy nie wiedziałem żeby człowiek miał takie oczy. 
- Nie przeszkadzacie. Nawet dobrze że jesteście chciałam z wam porozmawiać - powiedziała Izabela do nich później spojrzała na nas. - Możecie nas zostawić. Proszę. - dopowiedziała w jej oczach było widać że jej naprawdę zależało.
- Spoko pójdziemy zobaczyć jak czuję się Carolin. - powiedziała Magda wypychając nas. Wyszliśmy z sali, a Magda zamknęła drzwi i spojrzała na chłopaków.
- Kim oni są nie pachną jak ludzie? - wow nawet tego nie zauważyłem. Za bardzo skupiłem się na ich wyglądzie muszę zacząć być bardziej wilkołakiem niż człowiekiem.
- Oni są Dhampirem spokojnie nie są groźni. Lecz to rzadkości je spotkać zwykle żyją na uboczu.- powiedział Gzenio. Jak zawsze mówi to co myśli. Chodzi czasem się stara hamować nie jak jego brat. Poszliśmy na odział położniczy tam gdzie leży Carolin. Trochę czasu zajęło nam bo ten szpital jest ogromny. Chodzi mogli po pracować nad kolorami, ponieważ te ściany są tak białe że aż płaczą i wołają o pomoc. Dziwi w nich w ogóle nie widać tak się wtapiają w ścianę. Wszystko w odcieniach białego aż oczy bolą. Do tego jeszcze ta czystość aż by można było z podłogi jeść. Oddział położniczy również był aż tak przygnębiający w kolorze białym. Szybko udało nam się odnaleźć sale Carolin. Pokoju byli tylko Maria i Thomas oraz Carolin. Jeszcze nie urodziła dziecka lecz po niej widać że dziecko chce już wyjść na świat.
- Ma skurczę lecz jeszcze nie wiadomo czy dzisiaj urodzi czy jutro. - powiedziała Maria - Co słychać u Izabelą? - Spytała się po chwili.
- Jeszcze zatrzymają na noc. - powiedziałem siadając na krzesło. 
- Aha czyli nic jej poważnego nie jest?- wypytywała się Maria nas. Z dziwiło mnie to jej nagłe zainteresowanie stanem Izabeli.
- Nie nic jej nie jest tylko ona zna Dhampirów. - powiedział Devon wszyscy na niego spojrzeliśmy.
- Skąd? - na twarzy Marli pojawił się dziwny wyraz. Niezwykłe ponieważ jeszcze jakiś czas nie mogła zapamiętać jej imienia a tu naglę chce wiedzieć co u niej. Spojrzałem na Magdę i Aurielie również dla nich to było dziwne. Dobrze że nie jestem sam w tym, że inni również mają takie odczucia co ja.
- Nie wiem, nie znam ich. - powiedziałem równocześnie z Magdą. Ponieważ jeśli ktoś miał coś wiedzieć to tylko my i Aurielia znamy Izabele lepiej niż reszta. Carolin zaczęła mocniej krzyczeć. Maria spojrzała na nią i szybko powiedziała do mnie bo byłem najbliżej dziwi.
- Pobiegnij szybko po lekarza chyba jednak dzisiaj urodzi. - powiedziała, a mi dwa razy nie trzeba powtarzać wybiegłem jak proca. Nawet nie zapukałem do drzwi dyżurki lekarskiej tylko wparowałem tam.
- Carolin rodzi. Szybko! - powiedziałem do nich, a jeden wstał i powiedział do drugiego.
- Zwołaj personel potrzebny nie wiem czy nie będziemy musieli na sali. - pobiegł ze mną do sali Carolin - Możecie wyjść niech zostaną dwie osoby. Wyszli czekaliśmy na korytarzu jak ktoś wychodził próbowaliśmy coś zobaczyć. Lecz nic nie widzieliśmy to trwała tak długo że każdy z nas próbował znaleźć coś dla siebie do roboty. Jedni chodzili w te i z powrotem. Ja podrzucałem sobie zegarkiem miałem nadzieję że czas tak zacznie szybciej płynąć ale nic to nie dawało. Napisałem że Carolin rodzi do Izabeli i ona przyszła sama. Chciałem się dowiedzieć kim byli ta trójka i skąd ich zna. Więc odszedłem z nią dalej. 
- Coś już wiadomo - spytała się mnie.
- Nie ciągle czekamy. Izabela skąd ich znasz? - spojrzała na mnie pierwszej chwili zobaczyłem strach lecz szybko zniknął z nich.
- To oni mnie tu przywieźli po wypadku. Mają na imię ma Lysander, Castiel oraz Kasandra. Kasandra to siostra Lysandera. - powiedziała nie patrząc na mnie tylko jakiś nie znany punkt. Ciekawe co jej takiego chciała powiedzieć, lecz nie będę naciskał. 
- Wiesz że oni są w połowie wampirami. - spytała się Magda która była opodal nas. Izabela na nią spojrzała i powiedziała.
- Tak wiem powiedzieli mi kiedy wyszliście. Nie musicie się o mnie martwić nie jestem małym dzieckiem. - powiedziała Iza i odeszła od nas usiadła na podłodze i nie patrzyła na nas. Patrzyłem na nią nie wiedząc czy podejść do nie zauważyłem że Magda poszła do chłopaków jak gdyby nic. 
- Izabela.- -podszedłem do niej i powiedziałem cicho i spokojnie,
- Wkurza mnie to że traktujecie mnie jak dziecko co nic nie wie. Jasne jestem nowa w tym magicznym świecie ale to nie oznacza że nic nie wiem. Lysander również mówi że wy jesteście wilkołakami i czy o tym wiem w tedy mi powiedzieli kim są. - Spojrzała na mnie miała świeci w oczach. Miała racje źle zrobiłem że traktowałem ją jak dziecko jest mądrą zaradną kobietą. Przytuliłem ją do siebie żeby mogła się wypłakać. 
- Przepraszam. - powiedziałem do niej. 
- Jak myślisz czy nam się ułoży?- to pytanie mnie zaskoczyło nie spodziewałem się go. Jednak wiedziałem co mam odpowiedzieć jej. 
- Jasne może za jakiś czas ty będziesz nosiła nasze dziecko. - odpowiedziałem do niej.
- Byle nie za szybko chce dowiedzieć się kim jestem i kim są moi rodzice. - powiedziała i spojrzała mi w oczy. W jej spojrzeniu była zagubiona kobieta. Wiedziałem czemu tyle ostatnio się działo. W tej chwili wyszli lekarze, a na końcu wyszła Maria.
- No to czas przywitać najmłodszą z nas. - powiedziała i pokazała że byśmy wyszli do niej. Ja i Izabela weszliśmy na samym końcu. Malutka była ubrana w biały śpioszki na długi rękaw. Najpiękniejsza dziewczynka jaką jak naradzie widziałem. Carolin czule trzymała je w ramionach. Izabela zrobiła małej zdjęcie, a później powiedziała 
- Thomas wstań przy nich zrobię pierwsze zdjęcie was trzech - od razu wykonał jej polecenia a ona zrobiła zdjęcie. Ślicznie razem wyglądaj. 
- Jak dacie jej na imię? - spytała się Magda ich.
- Będzie miała na imię Anastazja. - powiedziała Carolin czulę patrząc na moją bratanice.
- Już nawet wiemy kto będzie chrzestnymi. - powiedział Thomas
- Kto? - Spytałem się 
- Ty i Izabela, a Magda oraz Paweł będą świadkami na naszym ślubie - powiedział.
- Nie wiem czy ja jestem dobrym wyborem. - powiedziała Izabela. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Miała w coś spojrzeniu czego nie umiałem odszyfrować. 
- Czemu? - Spytała się Carolin.
- Bo nie wiem ile będę żyła - powiedziała wybiegając z sali. Ja i Magda pobiegliśmy za nią ale nie mogliśmy jej znaleźć. Szukaliśmy wszędzie w jej sali. Magda się pytała lekarza on powiedział że ona może wychodzić. No nie świetnie interesują się pacjentami. 
- Wiesz co ja tu poczekam aż wróci. - powiedziałem do Magdy.
- Mickael o czym ona mówiła wiesz?- spytała się Magda.
- Nie wiem. Chciałbym wiedzieć. Popytaj się Marii może ona coś wie. - odpowiedziałem jej ona poszła na odział położniczy, a ja zostałem tutaj w sali Izabeli. Czekałem na nią pewnej chwili wszedł ten białowłosy dhampir. 
- Gdzie jest Izabela - spytał mnie
- Nie wiem uciekła z sali Carolin po tym jak ją poprosili żeby została chrzestną ich dziecka. Mówiąc że nie wie ile będzie żyła. Myślałem że tu ją znajdę. - powiedziałem do niego.
- Chodziło jej o to że Castiel powiedział jej że istoty magiczne na nią polują bo jest wybraną ma charakterystyczne znamię na karku. Strażnicy już się tu kręcą ale nie mogą jej stąd zabrać. - powiedział mi
- Dlaczego? - spytałem się.
- Bo ich prawo tu nie działa żadne prawo działa. Ponieważ tu jest szpital dla wszystkich. Nasz ojciec jest lekarzem na tym oddziale. Jestem Lysander  - powiedział Lysander.
- Mickael. - powiedziałem swoje imię.
- Ona cię kocha. - zaskoczyło mi to co usłyszałem od niego.
- Skąd wiesz - spytałem się
- Bo kiedy ją mój kolega nie chcący potrącił mówiła że musi jechać. Pytaliśmy się dlaczego. Powiedziała że jeśli nie pojedzie to nie wiadomo kiedy cie zobaczy. Oraz widać jak na ciebie patrzyła. Mickael my nie jesteśmy waszymi wrogami. Chcemy ją chronić przed królową mroku, bo jeśli ona ją porwie zapomni kim jest i będzie miała w głowie zakodowane że ma spełniać wole swojej matki. Nie może do tego dość bo to oznaczyło by jej śmierć - powiedział widać było że zależy mu na Izabeli. 
- Gdzie można ona być? - spytałem się bo teraz wiedziałem o co jej chodziło.
- Chodzi musimy ją znaleźć. - powiedział.
- Nie musicie jestem tutaj. - powiedziała wchodząc do sali. Widać było że płakała przytuliłem ją do siebie i szepnęłam do ucha.
- Nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić. 
- Tego właśnie się obawiam że tobie coś złego się stanie z mojego powodu. 
- Izabela nie martw się. - powiedział Lysander już zaczęłam kolesia lubić. 


Kasandra
 Lysander
(Castiel i Lysader są te postacie zapożyczone z SF)
Anastazja 

Teraz piosenki zapraszam do słuchania:



Dziękuję za czytanie mojego bloga mam nadzieję że wam się podoba proszę o komentarze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz