wtorek, 27 sierpnia 2013

Bez tytułu: Rozdział 15

Bez wstępu dodaje kolejny rozdział który dedykuję mojemu kochanemu Mateuszowi, przyjaciółką na które mogę zawszę liczyć: Magda, Ewelina D i  Agnieszka oraz trzem kumplom Sebastian, Gzenio, Krzysztof... :) Miłego czytania


Rozdział 15
Rozdział 15
Część 1: Izabela




Trzy dni aż tak długo mnie nie było! Ja myślałam że najwyżej kilka godzin. Może byłam jakimiś zaczarować wymiarze. Gdzie dni płyną inaczej. Dla mnie to była co najmniej godzina, a dla moich przyjaciół dłużej. Boże jak bym chciała żeby tu ze mną był Mickael, żeby móc się do niego przytulić aby moje wszystkie problemy uciekły. Jednak on jest więźniem własnego ojca i szybko go nie zobaczę. Musi nam się udać uwolnienie ich z rąk jego. Długo tak nie pociągnę ciągłe zatargi, szpiedzy, kłótnie. Powoli zaczynam mieć tego dosyć zawsze coś się znajdzie. Wszystko zaczęło się kiedy pojechałam na te kolonie. Jednak niczego nie żałuje, ponieważ na nich spotkałam miłość swojego życia. Najgorsze jest to że moje życie poprzewracało się do góry nogami. Nic już nie jest takie jak kiedyś nawet moja rodzina. To czasem jest strasznie dołujące jak każdego dnia coś się dzieję. Człowiek pyta siebie ile jeszcze da radę wytrzymać. Czy to już koniec, a kiedy zdaję mu się że wszystko już dochodzi do normy dzieje się coś co niszczy wszelką nadzieje na lepsze dni. Jakby boba atomowa uderzyła zostawiając za sobą ból, cierpienie i strach, że nigdy już nie będzie normalnie. Jednak te kobiety powiedziały mi że muszę być silna. Właśnie taką zamierzam teraz być, ponieważ zależy mi na moim szczęści nie mogę się od niego odwróci i po prostu uciec od problemów jakie spotykam na swojej drodze. Thomas opowiedział mi o nowym problemie jakie mamy na obecną chwilę. Postanowiłam od razu nim się zająć za nim on się powiększy. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju widziałam pełno ludzi na dole chciałam krzyknąć ale nie miałam siły z mojego gardło wydobył się tylko pisk postanowiłam normalnie mówić.
- Słyszałam że nie możecie znaleźć wspólnego języka chciałam wam przypomnieć o co walczymy i do czego dążmy jeśli wam zależy na tym samym to musi się starać a nie z góry zakładać... - zaczęłam schodzić ze schodów nie chciałam żeby nie myśleli że ja uważam się za lepszą od nich. - że nie da rady porozumieć się policjantami czy przestępcami czy zwyczajnymi ludźmi. - kiedy to powiedziałam zachwiałam się jeden chłopak mnie przetrzymał spojrzałam na niego wdzięcznie. On się do mnie uśmiechnął a ja wróciłam do swojej przemowy – Przepraszam was za to ale jeszcze nie odzyskałam całkowicie siły. Nikt z nas nie był wojsku ale słyszałam kiedyś super piosenkę o życiu wojskowym i wcale nie mówię o Katy Perry 'Part Of Me'. Tylko o innej, która opowiada jak to jest być wojsku. Jest jedno zdanie nie wiem czy dobrze je przetłumaczyłam staliśmy się kolegami. To jest nasze wojsko! My jesteśmy jego żołnierzami i też musimy stać się kolegami takim żeby być gotowymi umrzeć z siebie.
- Co dziewczyna i to kujonka może wiedzieć o być wojsku. Na czytałaś się książek – powiedział jeden chłopak znałam go może nie z imię i nazwiska tylko z twarzy. Chodził do tej samej szkoły co ja a tam każdy o mnie tak uważał. Spojrzałam na niego spod byka bo nienawidzę jak jak toś mówi na mnie ,,Kujonka''. Jestem zwyczajną dziewczyną która chce coś ociągnąć. Czy to źle?
- Posłuchaj mnie! Bo nie będę się powtarzać jasne dużo się uczyłam ale chyba zapomniałeś o tym że chodzi może jestem... Jak ty mnie nazwałeś, ach tak kujonkom to znam słowa których ty nie znasz. Naucz się co to znaczy paradygmaty kwantyfikatywne to może będziesz na moim poziomie i pozwolę ci do mnie mówić. bo na razie to ja muszę siedzieć na podłodze żeby zniżyć się do twojego poziomu. - Powiedziałam do niego to tak jakbym nie byłam sobą tylko Magdą. On zaczął się śmiać, a wszyscy obserwowali te naszą małą konwersacje.
- Oj jak mówisz swoim języku jak jakiś bobas, którego nikt nie rozumiem to jak ja mam nauczyć się twoich słów to jak szukać znaczenia słowa małego dziecka ,,gugu''. - powiedział on, a mnie już nudziła to rozmowa najchętniej bym odeszła ale wtedy oni by uznali że się podałam.
- Bobas to ja? To ty się nie zaliczasz jeszcze do noworodków. Ode mnie się kurwa odjeb. zarodku pierdolony. Uważasz się za cwaniaka ale nim nie jesteś nie wiesz z kim masz do czynienia. Więc jak nie chcesz tu być i podporządkować się naszym zasadą. To idzici paś gęsie bo do tego tylko się nadajesz. - powiedziała, a cała reszta zaczęła się śmiać. Ten który ze mną rozmawiał powiedział. Tym razem spokojniej...
- Jak na dziewczynę inteligentną i cichą umiesz przygadać. Okej co mamy robić żeby być kolegami - powiedział a ja ciągle nie wierzyłam swoje zwycięstwo ale kiedy wszyscy zaczęli klękać jakbyśmy byli w średniowieczu, a ja byłam jakąś księżniczką, którą nie jestem. Dobra muszę coś zrobić...
- Okej wystarczy wstańcie bo wiele pracy przed nami - kiedy zaczęłam z nim pracować. Miały dni w których było to samo. Ćwiczenia żeby ich zjednoczyć, a moja nauka walki i Thomasa. Pamiętam pierwszego dnia kazał mi biegać na bieżni a on opowiadał o tym co muszę wiedzieć o jego ojcu. Jego mocne strony i słabe. Najgorsze było to że bieżnia była ustawiona na najszybszych obrotach że już po minucie prosiłam o przerwę. On dał mi ale tylko pięć minut. Czy on nie ma serca? Znowu na bieżnie i tak długo aż nie dopowiedział do końca swój wykładu. Następnego dnia strzelał do mnie z wyrzutni piłek do tenisa miałam robić uniki. Nie wiem po co mi się to przyda ale robiłam co mój trener mi kazał. Trenowała wraz ze mną dziewczyna Sama, ponieważ Agnieszka chciała umieć się bronić przed Michałem oraz żeby nie być piętą Achillesom Sama. Po tygodniu ja byłam i Agnieszka wytrenowana, a nasza armia się zjednoczyła wszyscy siadali razem nie było widocznych podziałów między nimi tylko przyjaźń. Teraz stałam i patrzyłam jak jedzą obiad. Nie było to nic specjalnego tylko grochówka. Nawet nie zauważyłam kiedy Thomas stanął za mną.
- To wszystko dzięki tobie. Masz dar i to wielki wiedziałaś o tym - Spojrzałam na niego żeby mieć pewność że mówi do mnie ale nikogo nie widziałam prócz nas. Westchnęłam i znowu spojrzałam na ludzi. Nie uważała że to dzięki mi. Według mnie każdy miał jakiś wkład w to. Ja nic takiego nie zrobiłam. Tylko weszłam w dyskusje z jednym z nich, a później pokazałam im drogę do zgody.
- Nie.... Nie to nie tylko moja zasługa. My wszyscy się do tego przyczyniliśmy- powiedziałam to co czułam. Wcale nie uważałam się za osobę skromną bo prostu nie chciałam że by wszystkie zasługi zostały mi przypisane. Jak to wcale nie tylko dzięki mnie. Spojrzałam na Agnieszkę i Andżelikę które się śmiały z dowcipu. Agnieszka była bardzo piękną dziewczyną chodzi nie była wysoka. Miała długie blond włosy z czarnymi pasemkami. Zawsze ubierała się w stylu dzikiego zachodu. Prawie nigdy uśmiech nie opuszczał jej twarzy. Jej duże brązowe oczy pasowały idealnie do jej stylu bycia. Lubiła zawsze muzykę country. Mi ta muzyka jakoś nie przypadła do gustu. Ja najbardziej lubiłam polskie piosenki o miłości wolne. Dziewczyny spojrzały na mnie i Agnieszka zawołała.
- Izabela, Aurielie chodzi do nas!!- powiedziała Andżelika spojrzałam na moją siostrę ta wzruszyła ramionami i podeszła do mnie. Razem poszliśmy do nich. Byliśmy jednymi dziewczynami w naszej armii. Prawie zawsze siedzieliśmy razem i rozmawiając o wszystkim i o niczym. Usiadłam pomiędzy nimi, a Aurielia naprzeciw mnie. - Jak wam udaje zachować resztki kobiecości w tym męskim świecie. Chodziło jej że więcej w tym budynku jesteś chłopaków niż dziewczyn. Nas można policzyć na jednej ręce, a chłopaków nawet 30 par dłoni by nie wystarczyło.
- Hej mam swoją gitarę mogę wam zaśpiewać piosenkę która chyba by pasowała ale nie całkowicie. Co wy na to? - Powiedziała Agnieszka z nadzieją. Ja nie miałam nic ciekawe bo ma fajny głos i dobrze śpiewa. Kiedyś słyszałam na szkolnym konkursie ,,Mam Talent'' Jak śpiewała i grała wtedy zajęła drugie miejsce. Dziewczyny również nie miały nic przeciwko temu żeby śpiewała. Ona wzięła swoją gitarę – Zaśpiewam wam piosenkę Alicja Boncol & Koalicja - Zabieraj Te Łapy Z Mojego Tylka. - Kiedy śpiewała jeszcze się wygłupiała, a my się zaśmiałyśmy jak wariatki. To był najlepszy dzień od kilku tygodni. Wszystko jak naradzie idzie w dobrym kierunku oby tak dalej. Jeśli będzie tak dalej szło to uda nam się go pokonać i tamtych uwolnić w końcu będę szczęśliwa naprawdę. Nie na chwile tylko na wieczność.


Część 2: Mickael




Ojciec wyglądał na zadowolonego że zabiliśmy tak szybko kogoś jeszcze pijąc jego krew. Pewnie dlatego że staniemy się wilkołakami tak jak chciała. Ja nie mogę teraz tym bardziej straci panowanie nad sobą, ponieważ jeśli kiedykolwiek skrzywdzę Izabele nigdy tego sobie nie daruję. Będzie to za mną chodziło do końca życia. Jest różnica zabicia matki której nienawidziłeś i dziwki której nie znałeś a zabicie ukochanej osoby dla której chcesz żyć bo ona jest twoim tlen. Nienawidziłem go za to kim się przez niego stałem. Wiedziałam że Magda myśli tak samo jak ja tylko ona też czuję do niego obrzydzenie po tym jak po traktował Carolin ten obraz ciągle jest w jej głowie. Jeśli kiedyś Thomas stanie się tym kim my i zobaczy ten obraz to znajdzie sposób żeby go zabić.
- Jakoś w to wątpię. - powiedziała Charlaine od razu się domyśliłem o co jej chodzi więc nie czekając na zaproszenie powiedziałem do niej
- Wypad z mojej głowy dziwko!! - krzyknęłam do niej, a ona się uśmiała i nic nie odpowiedziała tylko powiedziała do mnie telepatycznie ,, Oj nie takim tonem nie chcesz chyba żeby Izabele krzywda spotkała przez twój cięty język,,. Jak śmiesz mi grozić za kogo się uważasz. Nic dalej nie mówiła ani normalnie ani telepatycznie.
- Synu wyluzuj się teraz jesteś czym więcej niż człowiekiem. Jesteś od człowieka lepszy... Nie widzisz tego? - powiedział mój ojciec jakby był ze mnie dumny, a jednocześnie zawiedziony że ja nie mam jego toku rozumowania. Jednak tak nigdy nie będzie. Nie będę taki jak on lub Charlaine.
- Sorry jakoś tego nie widzę... Widzę jedynie że jesteśmy potworem takim jakim ty zawsze chciałeś być. Nie dawno zabiłem własną matkę i piłem krew dziewczyny. Jestem niebezpieczny dla swoich przyjaciół i dziewczyny. - Powiedziałem wszystko we mnie się ukrywała. Pozwoliłem na to żeby moje emocje mówiły za mnie.
- Posłuchaj braciszku bycie wilkołakiem a wampirem ma jedną cechę to że nasze cechy charakteru zwiększają się jak toś był wrażliwym jet teraz mega wrażliwcem, psychopatą jest jeszcze większym. Jeśli kogoś kochałeś lub lubiłeś nic mu nie zrobisz bo twoje uczucia do nich się powiększył. Wyraziłam się jasne? - powiedziała Charlaine trochę z irytacją. Jednak jej słowa dały mi nadzieje oraz trochę uspokoiły. Trochę bo nie byłem pewny czy nie mówi to tylko żebym przestał użalać się nad kim się stałe. - Słysze że dotarło do was to co powiedziałam. Nauczę was bycia wilkołakiem. - dopowiedziała. Później powiedziała że jeśli będziemy pić krew z banku to nie będziemy jej chcieli jeśli do tego zjadać surowe mięso. To na pewni nikogo nie skrzywdzimy. To nie prawda że zmieniamy się czasie pełni to zwykła bajeczka ludzi. Zmieniamy się kiedy chcemy, ale młode wilkołaki swoją pierwszą przemianie odbywają w czasie pełni. Ponieważ ona pomaga im wydobycie wewnętrznego wilkołaka. Później idzie jak po maśle, czyli bardzo łatwo i z każdą przemianą ból jest łatwiejszy do zniesienia go aż w ogóle go nie czujemy. No koniec powiedziała że nasza wahata przybędzie nie długo do nas i ona nas wszystkiego nauczy. Jak być wilkołakiem bo ona sama wiele rzeczy nie wie. Ciekawe jaka moja rodzina ze strony matki jest. Czy będą mieli do mnie pretensję, że ją zabiłem czy nie? Poszedłem z powrotem na strych bo już wieczór był a byłem zmęczony tym dniem. W nocy mi nic się nie śniło. Nie miałem żadnych koszmarów tylko pustka za którą się nienawidziłem bo nie było w niej Izabeli. Kiedy byłem wypoczęty ubrałem się w spodnie czarne i czarny obcisły T-shirt do tego czarne trampki z pumy. Zeszyłem na dół do jadalni ponieważ tam byli wszyscy na śniadaniu.
- Cześć Wszystkim - rzuciłem od nie chcę do nich, a zwłaszcza do mojego tatusia. Jak można go tak nazwać? Rodzinka wilkołaków była już widziałem ich w salonie. Nie powiedział bym że są wilkołakami, ponieważ na takich nie wyglądali. Zwylke w filmach wilkołaki są przestawione jako plemię lub ludzie w podartych ubraniach. Zjadłem swoje ludzkie śniadanie, a później z Magdą się wymknęłam na nasz posiłek. Który składał się z dzbanka krwi oraz kilogram surowego mięsa. Wiem że to może trochę was obrzydza ale mam nadzieję że mi wybaczycie chcecie słyszeć prawdę.
- Powiedziałam Pawłowi kim jesteśmy. Mam nadzieję że nie gniewasz się na mnie? - powiedziała nagle Magda. Zaskoczyło mnie jej wyzwanie nie spodziewałam. Spojrzałem na Magdę uśmiechnęłam się do niej.
- Musimy wszystkim powiedzieć nie możemy się wiecznie ukrywać - ona na chwile przestała jeść tylko patrzyła na surowe mięso jakby one było czemuś winne. Ja również nie jadłem byłem ciekawy jak Paweł zareagował na jej wyzwanie i jak by Izabela się zachowała. Wiedziałem że Magda dobrze zrobiła mówiąc jemy o tym. Ponieważ jeśli się kogoś kocha nie powinno się jego kłamać.
- Masz racje - powiedziała Magda i zdecydowaliśmy od razu pójść do nich. Na szczęście wszyscy byli razem. Magda zaczęła – Hej musimy wam coś powiedzieć.
- Chcemy wam powiedzieć. Tylko nie wiemy jak wam powiedzieć. - powiedziałem szukając odpowiedni słów.
- Boże oni są wilkołakami nie zrobią nam krzywdy. -powiedział Paweł wchodząc nam w słowo o dziwo nie uciekli gdzie pieprz rośnie. Zaczęli zadawać na pytanie jak to jest.








Agnieszka

Piosenki które są w opowiadaniu




Dziękuje wam za piosenki zajęło mi trochę czasu odsłuchanie ich ale wysłuchałam ich wszystkich. Wybrałam kilka które mi się podobają i podzieliłam je na kilka rozdziałów. 


Tej co podała piosenkę dziękuję ponieważ świetnie pokazuje nastrój Izabeli. Po niżej znajdziecie piosenkę przy której pierwszy raz płakałam. Dziękuję osobie która mi ją poleciła. Ja chyba cię zabiję za mój zniszczony makijaż ale chyba Gzenio ci podziękuję. Budziak dla was



1 komentarz:

  1. o moja piosenka jest i to jeszcze jest w opowiadaniu. Dziękuje!!! Piosenki są świetnie też płakałam do tej piosenki i niby teraz to robią wodo odporne maskary jakoś tego nie widzę... Rozdział po prostu cudny!!! Dziewczyno popraw te błędy ale nie ma ich dużo. Okej trochę kretyki żeby nie przesłodzić ci życia i żeby twoje opowiadania były jeszcze lepsze. Kiedy nie będzie błędów wydaj z tego książkę i napisz tutaj jaki tytuł ma i kiedy będzie można ją kupić. Bo chętnie dodam ją do mojej biblioteczki żeby kiedyś czytać przyszłym pokoleniom. Kocham twoje opowiadanie czytam je od samego początku i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Szkoda że teraz tak rzadko dodajesz rozdziały. Ale się rozpisałam mam nadzieję że nie masz mi tego za złe

    OdpowiedzUsuń