Bez wstępu dodaje kolejny rozdział który dedykuję mojemu kochanemu Mateuszowi, przyjaciółką na które mogę zawszę liczyć: Magda, Ewelina D i Agnieszka oraz trzem kumplom Sebastian, Gzenio, Krzysztof... :) Miłego czytania
Rozdział 15
Część 1: Izabela
Część 1: Izabela
Trzy
dni aż tak długo mnie nie było! Ja myślałam że najwyżej kilka
godzin. Może byłam jakimiś zaczarować wymiarze. Gdzie dni płyną
inaczej. Dla mnie to była co najmniej godzina, a dla moich
przyjaciół dłużej. Boże jak bym chciała żeby tu ze mną był
Mickael, żeby móc się do niego przytulić aby moje wszystkie
problemy uciekły. Jednak on jest więźniem własnego ojca i szybko
go nie zobaczę. Musi nam się udać uwolnienie ich z rąk jego.
Długo tak nie pociągnę ciągłe zatargi, szpiedzy, kłótnie.
Powoli zaczynam mieć tego dosyć zawsze coś się znajdzie. Wszystko
zaczęło się kiedy pojechałam na te kolonie. Jednak niczego nie
żałuje, ponieważ na nich spotkałam miłość swojego życia.
Najgorsze jest to że moje życie poprzewracało się do góry
nogami. Nic już nie jest takie jak kiedyś nawet moja rodzina. To
czasem jest strasznie dołujące jak każdego dnia coś się dzieję.
Człowiek pyta siebie ile jeszcze da radę wytrzymać. Czy to już
koniec, a kiedy zdaję mu się że wszystko już dochodzi do normy
dzieje się coś co niszczy wszelką nadzieje na lepsze dni. Jakby
boba atomowa uderzyła zostawiając za sobą ból, cierpienie i
strach, że nigdy już nie będzie normalnie. Jednak te kobiety
powiedziały mi że muszę być silna. Właśnie taką zamierzam
teraz być, ponieważ zależy mi na moim szczęści nie mogę się od
niego odwróci i po prostu uciec od problemów jakie spotykam na
swojej drodze. Thomas opowiedział mi o nowym problemie jakie mamy na
obecną chwilę. Postanowiłam od razu nim się zająć za nim on się
powiększy. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju widziałam pełno
ludzi na dole chciałam krzyknąć ale nie miałam siły z mojego
gardło wydobył się tylko pisk postanowiłam normalnie mówić.
-
Słyszałam że nie możecie znaleźć wspólnego języka chciałam
wam przypomnieć o co walczymy i do czego dążmy jeśli wam zależy
na tym samym to musi się starać a nie z góry zakładać... -
zaczęłam schodzić ze schodów nie chciałam żeby nie myśleli że
ja uważam się za lepszą od nich. - że nie da rady porozumieć się
policjantami czy przestępcami czy zwyczajnymi ludźmi. - kiedy to
powiedziałam zachwiałam się jeden chłopak mnie przetrzymał
spojrzałam na niego wdzięcznie. On się do mnie uśmiechnął a ja
wróciłam do swojej przemowy – Przepraszam was za to ale jeszcze
nie odzyskałam całkowicie siły. Nikt z nas nie był wojsku ale
słyszałam kiedyś super piosenkę o życiu wojskowym i wcale nie
mówię o Katy Perry 'Part Of Me'. Tylko o innej, która opowiada jak
to jest być wojsku. Jest jedno zdanie nie wiem czy dobrze je
przetłumaczyłam staliśmy się kolegami. To jest nasze wojsko! My
jesteśmy jego żołnierzami i też musimy stać się kolegami takim
żeby być gotowymi umrzeć z siebie.
-
Co dziewczyna i to kujonka może wiedzieć o być wojsku. Na czytałaś
się książek – powiedział jeden chłopak znałam go może nie z
imię i nazwiska tylko z twarzy. Chodził do tej samej szkoły co ja
a tam każdy o mnie tak uważał. Spojrzałam na niego spod byka bo
nienawidzę jak jak toś mówi na mnie ,,Kujonka''. Jestem zwyczajną
dziewczyną która chce coś ociągnąć. Czy to źle?
-
Posłuchaj mnie! Bo nie będę się powtarzać jasne dużo się
uczyłam ale chyba zapomniałeś o tym że chodzi może jestem... Jak
ty mnie nazwałeś, ach tak kujonkom to znam słowa których ty nie
znasz. Naucz się co to znaczy paradygmaty kwantyfikatywne to może
będziesz na moim poziomie i pozwolę ci do mnie mówić. bo na razie
to ja muszę siedzieć na podłodze żeby zniżyć się do twojego
poziomu. - Powiedziałam do niego to tak jakbym nie byłam sobą
tylko Magdą. On zaczął się śmiać, a wszyscy obserwowali te
naszą małą konwersacje.
-
Oj jak mówisz swoim języku jak jakiś bobas, którego nikt nie
rozumiem to jak ja mam nauczyć się twoich słów to jak szukać
znaczenia słowa małego dziecka ,,gugu''. - powiedział on, a mnie
już nudziła to rozmowa najchętniej bym odeszła ale wtedy oni by
uznali że się podałam.
-
Bobas to ja? To ty się nie zaliczasz jeszcze do noworodków. Ode
mnie się kurwa odjeb. zarodku pierdolony. Uważasz się za cwaniaka
ale nim nie jesteś nie wiesz z kim masz do czynienia. Więc jak nie
chcesz tu być i podporządkować się naszym zasadą. To idzici paś
gęsie bo do tego tylko się nadajesz. - powiedziała, a cała reszta
zaczęła się śmiać. Ten który ze mną rozmawiał powiedział.
Tym razem spokojniej...
-
Jak na dziewczynę inteligentną i cichą umiesz przygadać. Okej co
mamy robić żeby być kolegami - powiedział a ja ciągle nie
wierzyłam swoje zwycięstwo ale kiedy wszyscy zaczęli klękać
jakbyśmy byli w średniowieczu, a ja byłam jakąś księżniczką,
którą nie jestem. Dobra muszę coś zrobić...
-
Okej wystarczy wstańcie bo wiele pracy przed nami - kiedy zaczęłam
z nim pracować. Miały dni w których było to samo. Ćwiczenia żeby
ich zjednoczyć, a moja nauka walki i Thomasa. Pamiętam pierwszego
dnia kazał mi biegać na bieżni a on opowiadał o tym co muszę
wiedzieć o jego ojcu. Jego mocne strony i słabe. Najgorsze było to
że bieżnia była ustawiona na najszybszych obrotach że już po
minucie prosiłam o przerwę. On dał mi ale tylko pięć minut. Czy
on nie ma serca? Znowu na bieżnie i tak długo aż nie dopowiedział
do końca swój wykładu. Następnego dnia strzelał do mnie z
wyrzutni piłek do tenisa miałam robić uniki. Nie wiem po co mi się
to przyda ale robiłam co mój trener mi kazał. Trenowała wraz ze
mną dziewczyna Sama, ponieważ Agnieszka chciała umieć się bronić
przed Michałem oraz żeby nie być piętą Achillesom Sama. Po
tygodniu ja byłam i Agnieszka wytrenowana, a nasza armia się
zjednoczyła wszyscy siadali razem nie było widocznych podziałów
między nimi tylko przyjaźń. Teraz stałam i patrzyłam jak jedzą
obiad. Nie było to nic specjalnego tylko grochówka. Nawet nie
zauważyłam kiedy Thomas stanął za mną.
-
To wszystko dzięki tobie. Masz dar i to wielki wiedziałaś o tym -
Spojrzałam na niego żeby mieć pewność że mówi do mnie ale
nikogo nie widziałam prócz nas. Westchnęłam i znowu spojrzałam
na ludzi. Nie uważała że to dzięki mi. Według mnie każdy miał
jakiś wkład w to. Ja nic takiego nie zrobiłam. Tylko weszłam w
dyskusje z jednym z nich, a później pokazałam im drogę do zgody.
-
Nie.... Nie to nie tylko moja zasługa. My wszyscy się do tego
przyczyniliśmy- powiedziałam to co czułam. Wcale nie uważałam
się za osobę skromną bo prostu nie chciałam że by wszystkie
zasługi zostały mi przypisane. Jak to wcale nie tylko dzięki mnie.
Spojrzałam na Agnieszkę i Andżelikę które się śmiały z
dowcipu. Agnieszka była bardzo piękną dziewczyną chodzi nie była
wysoka. Miała długie blond włosy z czarnymi pasemkami. Zawsze
ubierała się w stylu dzikiego zachodu. Prawie nigdy uśmiech nie
opuszczał jej twarzy. Jej duże brązowe oczy pasowały idealnie do
jej stylu bycia. Lubiła zawsze muzykę country. Mi ta muzyka jakoś
nie przypadła do gustu. Ja najbardziej lubiłam polskie piosenki o
miłości wolne. Dziewczyny spojrzały na mnie i Agnieszka zawołała.
-
Izabela, Aurielie chodzi do nas!!- powiedziała Andżelika spojrzałam
na moją siostrę ta wzruszyła ramionami i podeszła do mnie. Razem
poszliśmy do nich. Byliśmy jednymi dziewczynami w naszej armii.
Prawie zawsze siedzieliśmy razem i rozmawiając o wszystkim i o
niczym. Usiadłam pomiędzy nimi, a Aurielia naprzeciw mnie. - Jak
wam udaje zachować resztki kobiecości w tym męskim świecie.
Chodziło jej że więcej w tym budynku jesteś chłopaków niż
dziewczyn. Nas można policzyć na jednej ręce, a chłopaków nawet
30 par dłoni by nie wystarczyło.
-
Hej mam swoją gitarę mogę wam zaśpiewać piosenkę która chyba
by pasowała ale nie całkowicie. Co wy na to? - Powiedziała
Agnieszka z nadzieją. Ja nie miałam nic ciekawe bo ma fajny głos i
dobrze śpiewa. Kiedyś słyszałam na szkolnym konkursie ,,Mam
Talent'' Jak śpiewała i grała wtedy zajęła drugie miejsce.
Dziewczyny również nie miały nic przeciwko temu żeby śpiewała.
Ona wzięła swoją gitarę – Zaśpiewam wam piosenkę Alicja
Boncol & Koalicja - Zabieraj Te Łapy Z Mojego Tylka. - Kiedy
śpiewała jeszcze się wygłupiała, a my się zaśmiałyśmy jak
wariatki. To był najlepszy dzień od kilku tygodni. Wszystko jak
naradzie idzie w dobrym kierunku oby tak dalej. Jeśli będzie tak
dalej szło to uda nam się go pokonać i tamtych uwolnić w końcu
będę szczęśliwa naprawdę. Nie na chwile tylko na wieczność.
Część
2: Mickael
Ojciec
wyglądał na zadowolonego że zabiliśmy tak szybko kogoś jeszcze
pijąc jego krew. Pewnie dlatego że staniemy się wilkołakami tak
jak chciała. Ja nie mogę teraz tym bardziej straci panowanie nad
sobą, ponieważ jeśli kiedykolwiek skrzywdzę Izabele nigdy tego
sobie nie daruję. Będzie to za mną chodziło do końca życia.
Jest różnica zabicia matki której nienawidziłeś i dziwki której
nie znałeś a zabicie ukochanej osoby dla której chcesz żyć bo
ona jest twoim tlen. Nienawidziłem go za to kim się przez niego
stałem. Wiedziałam że Magda myśli tak samo jak ja tylko ona też
czuję do niego obrzydzenie po tym jak po traktował Carolin ten
obraz ciągle jest w jej głowie. Jeśli kiedyś Thomas stanie się
tym kim my i zobaczy ten obraz to znajdzie sposób żeby go zabić.
-
Jakoś w to wątpię. - powiedziała Charlaine od razu się
domyśliłem o co jej chodzi więc nie czekając na zaproszenie
powiedziałem do niej
-
Wypad z mojej głowy dziwko!! - krzyknęłam do niej, a ona się
uśmiała i nic nie odpowiedziała tylko powiedziała do mnie
telepatycznie ,, Oj nie takim tonem nie chcesz chyba żeby Izabele
krzywda spotkała przez twój cięty język,,. Jak śmiesz mi grozić
za kogo się uważasz. Nic dalej nie mówiła ani normalnie ani
telepatycznie.
-
Synu wyluzuj się teraz jesteś czym więcej niż człowiekiem.
Jesteś od człowieka lepszy... Nie widzisz tego? - powiedział mój
ojciec jakby był ze mnie dumny, a jednocześnie zawiedziony że ja
nie mam jego toku rozumowania. Jednak tak nigdy nie będzie. Nie będę
taki jak on lub Charlaine.
-
Sorry jakoś tego nie widzę... Widzę jedynie że jesteśmy potworem
takim jakim ty zawsze chciałeś być. Nie dawno zabiłem własną
matkę i piłem krew dziewczyny. Jestem niebezpieczny dla swoich
przyjaciół i dziewczyny. - Powiedziałem wszystko we mnie się
ukrywała. Pozwoliłem na to żeby moje emocje mówiły za mnie.
-
Posłuchaj braciszku bycie wilkołakiem a wampirem ma jedną cechę
to że nasze cechy charakteru zwiększają się jak toś był
wrażliwym jet teraz mega wrażliwcem, psychopatą jest jeszcze
większym. Jeśli kogoś kochałeś lub lubiłeś nic mu nie zrobisz
bo twoje uczucia do nich się powiększył. Wyraziłam się jasne? -
powiedziała Charlaine trochę z irytacją. Jednak jej słowa dały
mi nadzieje oraz trochę uspokoiły. Trochę bo nie byłem pewny czy
nie mówi to tylko żebym przestał użalać się nad kim się stałe.
- Słysze że dotarło do was to co powiedziałam. Nauczę was bycia
wilkołakiem. - dopowiedziała. Później powiedziała że jeśli
będziemy pić krew z banku to nie będziemy jej chcieli jeśli do
tego zjadać surowe mięso. To na pewni nikogo nie skrzywdzimy. To
nie prawda że zmieniamy się czasie pełni to zwykła bajeczka
ludzi. Zmieniamy się kiedy chcemy, ale młode wilkołaki swoją
pierwszą przemianie odbywają w czasie pełni. Ponieważ ona pomaga
im wydobycie wewnętrznego wilkołaka. Później idzie jak po maśle,
czyli bardzo łatwo i z każdą przemianą ból jest łatwiejszy do
zniesienia go aż w ogóle go nie czujemy. No koniec powiedziała że
nasza wahata przybędzie nie długo do nas i ona nas wszystkiego
nauczy. Jak być wilkołakiem bo ona sama wiele rzeczy nie wie.
Ciekawe jaka moja rodzina ze strony matki jest. Czy będą mieli do
mnie pretensję, że ją zabiłem czy nie? Poszedłem z powrotem na
strych bo już wieczór był a byłem zmęczony tym dniem. W nocy mi
nic się nie śniło. Nie miałem żadnych koszmarów tylko pustka za
którą się nienawidziłem bo nie było w niej Izabeli. Kiedy byłem
wypoczęty ubrałem się w spodnie czarne i czarny obcisły T-shirt
do tego czarne trampki z pumy. Zeszyłem na dół do jadalni ponieważ
tam byli wszyscy na śniadaniu.
-
Cześć Wszystkim - rzuciłem od nie chcę do nich, a zwłaszcza do
mojego tatusia. Jak można go tak nazwać? Rodzinka wilkołaków była
już widziałem ich w salonie. Nie powiedział bym że są
wilkołakami, ponieważ na takich nie wyglądali. Zwylke w filmach
wilkołaki są przestawione jako plemię lub ludzie w podartych
ubraniach. Zjadłem swoje ludzkie śniadanie, a później z Magdą
się wymknęłam na nasz posiłek. Który składał się z dzbanka
krwi oraz kilogram surowego mięsa. Wiem że to może trochę was
obrzydza ale mam nadzieję że mi wybaczycie chcecie słyszeć
prawdę.
-
Powiedziałam Pawłowi kim jesteśmy. Mam nadzieję że nie gniewasz
się na mnie? - powiedziała nagle Magda. Zaskoczyło mnie jej
wyzwanie nie spodziewałam. Spojrzałem na Magdę uśmiechnęłam się
do niej.
-
Musimy wszystkim powiedzieć nie możemy się wiecznie ukrywać - ona
na chwile przestała jeść tylko patrzyła na surowe mięso jakby
one było czemuś winne. Ja również nie jadłem byłem ciekawy jak
Paweł zareagował na jej wyzwanie i jak by Izabela się zachowała.
Wiedziałem że Magda dobrze zrobiła mówiąc jemy o tym. Ponieważ
jeśli się kogoś kocha nie powinno się jego kłamać.
- Masz
racje - powiedziała Magda i zdecydowaliśmy od razu pójść do
nich. Na szczęście wszyscy byli razem. Magda zaczęła – Hej
musimy wam coś powiedzieć.
-
Chcemy wam powiedzieć. Tylko nie wiemy jak wam powiedzieć. -
powiedziałem szukając odpowiedni słów.
- Boże
oni są wilkołakami nie zrobią nam krzywdy. -powiedział Paweł
wchodząc nam w słowo o dziwo nie uciekli gdzie pieprz rośnie.
Zaczęli zadawać na pytanie jak to jest.
Agnieszka
Piosenki które są w opowiadaniu
Dziękuje wam za piosenki zajęło mi trochę czasu odsłuchanie ich ale wysłuchałam ich wszystkich. Wybrałam kilka które mi się podobają i podzieliłam je na kilka rozdziałów.
Tej co podała piosenkę dziękuję ponieważ świetnie pokazuje nastrój Izabeli. Po niżej znajdziecie piosenkę przy której pierwszy raz płakałam. Dziękuję osobie która mi ją poleciła. Ja chyba cię zabiję za mój zniszczony makijaż ale chyba Gzenio ci podziękuję. Budziak dla was