Rozdział 6
Część 1: Izabela
Dla miłość można zrobić wszystko, a ja nawet więcej mogę i robię. Dla ukochanej osoby, którą kocham jestem gotowa udawać że nic nas nie łączy. Ponieważ jego ojciec jest nie bezpieczny oraz my chcemy poznać prawdę żeby to było możliwe nikt nie może wiedzieć że my jesteśmy razem. Jednak moja siostra i przyjaciółka i brat Mickael wiedzą o tym i nam pomagają żeby nikt się nie dowiedział o nas. Dzisiaj na obiedzie było mi na prawdę trudno, ponieważ jego mama zaprosiła na obiad. Po zajęciach poszłam do pokoju ze dziewczynami.
- To jak masz obiad u przyszłej teściowej - powiedziała Magda z uśmiechem na twarzy . Wiedziałam że ją to bawi ale mnie ani trochę. Byłam spanikowana tym że zaraz mam być na obiedzie u mojego chłopaka ale nie mogę się zdradzić że jesteśmy razem.
- Weź przestani ja i Mickael - pokazałam na uszy że ktoś nas podsłuchuje - Nie jesteśmy razem tylko jesteśmy przyjaciółmi - Nie wiem w ogóle po co tam idę.
Powiedziałam, a Magda napisała ,, Przesada''
wiedziałam że nie pochwala tego ale akceptuje mój wybór. Ja jej
pokazałam, że wcale nie podeszłam do dziwi i otworzyłam, a tam
pokojówka która zaraz udawała że sprząta. Magda pokiwała głową
bezradności bo zrozumiała że miałam racje. Wioleta się zwijała
ze śmiechu na łóżku mi też chciało się śmiać. Zamknęłam
dziwi za sobą i usiadłam na łóżku koło Wioli. Ona zaczęła
mnie gilgotać, że ja również nie mogłam ze śmiechu wzięłam
Magdę za rękę i po chwili wszystkie trzy leżeliśmy na łóżku.
Fajnie mieć bliskie osoby z którymi można o wszystkim gadać.
Wstałam i poprawiłam strój oraz włosy, które mi wyszły. Kiedy
poprawiałam swój wygląd usłyszałam pukanie do dziwi ale Magda
była pierwsza. Jednak po drodze przepychała z Wiolą która otworzy
dziwi. Normalnie i kto tu się zachowuje jak dziecko. Poczekałam aż któraś z nich wygra przepychankę do dziwi, bo nie chciałam brać w tym udziału. Spojrzałam w okno nie wiedząc czego właściwi tam szukam.
- Dzień dobry pani dyrektor posłała mnie po Izabele Nowak, która z was to panienka? - Spytał się młody chłopak może w moim wieku. Biedak ciekawe jak on musi się czuła. Lecz muszę przyznać że wygląda świetnie. Miał na sobie garnitur czarny, biała koszula i krawat. Typowy strój elegancki nic zwyczajnego w tym stroju było. Lecz o niego buzowała pewności siebie.
- To ja - powiedziała za pleców dziewczyn ale nie wiem czy mnie widział. Dziewczyny odsunęły się i pozwoliły mi przejść. Poszłam z nim do największego domku w obozie. Całą drogę nic nie mówił nawet na mnie spojrzał. Jak burak z niego, a nie ma co łaski bez jeśli jaśnie pani nie chce mego towarzystwa ja o jego również się jakoś nie za spacjalnie się nie prosiłam.W środku również było mega przepych. Pierwszy zeszedł Thomas, a za nim Mickael to było ustalone.
- Cześć przepraszam że dzisiaj na porannych zajęciach postawiłem cię w takiej sytuacji. Chciałem dać jej nauczkę, ale wyszło to różniej - powiedział Thomas spokojnie ale nie zdradzając niczego. Mickael stał normalnie co jakiś czas uśmiechając się delikatnie i przyjaźnie.
- Pani domu prosiła przekazać żeby państwo jej wybaczyli musiała wyjść na chwile ale państwo ma zacząć bez niej- powiedział lokaj podeszłym wieku. Ten mężczyzna wyglądał na zmęczonego było mi go żal. Miał taki smutny wyraz twarzy. Chyba nigdy się nigdy nie uśmiechał. Włosy już na czubku głowy już nie miał tylko po bokach. Miał wąsy dokładnie przystrzyżony koloru czarnego. Jego postawa była taka jakby ktoś mu do pleców przywiązał kij. Zastanowiłam się co by się stało gdyby się zgarbił. Lokaj prowadził nas jadalni. Ona była w koloru beżowego ściany, a meble był białe. Po prawej było duże okno bardzo ładnie po jego bokach wisiały zasłony beżowo - białe. Na środku stał duży biały stół z osiem krzesłami również z białego drewna z beżowym materiałem. Były również barek z lustrem i stół szwedzki na którym było pełno żywności, która mogła nakarmić całą Afrykę. Na talerzach były kartki gdzie kto ma siedzieć. Mickael miał siedzieć koło mnie wiem że to było zamierzony efekt, a Thomas miał na przeciwko mnie po mojej lewej było kartka że siedziała mama ich. Nie wiedziałam jak mam się zachować lokaj wyszedł bo ktoś pukał do drzwi. Thomas spojrzał na mnie i powiedział:
- Spokojnie działaj z godnie z planem - powiedział spokojnie i opanowanie, a Mickael złapał mnie pod stołem za rękę. Poczułam się pewniej czując jego dotyk. Nie wiem czemu ale jego dotyk działa na mnie relaksująco. Czekaliśmy za ich mamą bo moja mama mnie nauczyła że nie po winno się jeść bez gospodarza. Jednak długo nie musieliśmy czekać na nią. Przyszła wstałam i odpowiedziałam dzień dobry. Ona spojrzała na mnie i się uśmiechnęła o dziwo jej uśmiech wydawał się szczery . Usiadła do stoły, a ja również usiadłam.
- Izabela jest bardzo dobrze wychowana ciesze się że mój syn się tobą zainteresował za prosiłam cie tutaj. Ponieważ muszę was ostrzec wiem, że słyszeliście rozmowę w bibliotece. Wiem również że ty Mackael się kochacie i jesteście - już otwierałam usta, żeby zaprzeczyć, ale ona pokazała gestem ręką żebym nic nie mówiła- Nawet nie zaprzeczaj. Nie wiecie że każdym pokoju jest podsłuch. Nawet waszych chłopcy więc wiem że wy jesteście razem oraz że chcecie się dowiedzieć dlaczego ty i Magda jesteście podobne do moich córek.
- Chyba chciałaś powiedzieć do naszych. - Szybko spojrzałam w stronę osoby, która to powiedziała był to ich ojciec za nim stały siostry Mickaela. On zaraz złapał mnie za rękę po stołem. W pokoju czuć było napiętą atmosferę ale nie wiedziałam co mam zrobić. Czy siedzieć dalej i czekać co się wydarzyć czy uciekać gdzie pieprz rośnie.
- Tak nasze. Chłopcy przywitajcie się ze swoim ojcem. - powiedziała matka ich. Thomas spojrzał na nią jakby nie wiedział co ona powiedziała. Jednak jestem pewna że dobrze wie co powiedział ale nie wie dlaczego ona im każe.
- Nie zamierzam się z nim witać zapomniałaś co nam zrobił. Masz taką krótką pamięć? To ja ci przypnę ciebie bił, nas zmuszał do rzeczy których nie nienawidziliśmy, a ty mi mówisz żebym się z nim przywiał. To co nie. - powiedział Thomas chciał wyjść ale ojciec powiedział do niego słowa, które go zatrzymały.
- Masz wspaniały gust Carolin. Jest naprawdę piękną kobietą. - Thomas spojrzał na niego jakby miał zaraz go wzrokiem zabici. Podszedł do ojca swojego i powiedział to co po nim się nie spodziewałam.
- Jeśli coś jej zrobisz... Zbije cie a twoje zwłoki rzucę psom. - powiedział tak jadowicie że nawet mnie przeraziły jego słowa. Patrzył prosto na swojego ojca. Daje słowo gdyby to był jakiś film animowany to były po między nimi iskry. Jednak na jego tatusiu słowa te nic nie zrobiły.
- Chciałbym to zobaczyć. Więc wracając do sprawy. Izabelo znasz Magdalenę, Wioletę, Pawła, Sebastiana jeśli chcesz ich jeszcze zobaczyć radze ci z nami współpracować. Bo inaczej no cóż ich nie zobaczysz. Jestem ciekawy jak powiesz rodzicom, że przez ciebie ona nie żyje - czułam jak łzy napływają mi do oczów. On ma racje to wszystko moja winna. Wiedział co jest dla mnie najważniejsze i to wykorzystał przeciwko mnie. My myśleliśmy że jesteśmy do przodu, a okazało się że oni nas wyprzedzają o krok. Nienawidziłam go z całego serca ale nie wiele ona mogła zrobić. Kiedy słyszałam że jedna łza może naprawić świat. Teraz wiedziałam że to było przesłanie nie bezpośrednie. Chodzi że człowiek jeśli się nie poda może zrobić wszystko bo to my mamy stery naszego życia, a ja nie pozwolę żeby on zniszczył moje. Jednak Mickael powiedział przede mną.
- Więc to tak działasz zastraszając nic się nie zmieniłeś... Myślisz że jak sprawiasz ból ludziom którzy są dokoła ciebie. Będziesz miał jakiś przyjaciół czy rodzinie. Wiem jedno synów nie masz, a wam się dziwie czemu wy z nim jesteście - te ostanie słowa skierował do swoich sióstr czyli Aurielli oraz Charolaini. One spojrzały na niego i jedna z nich ta co wyglądała jak ja powiedziała.
- Micel on nas również zmusza. Myślisz że tylko ciebie lub Toma - Dziewczyna pokazała na chłopaków. Muszę przyznać że chodzi jest podobna do mnie to się różni. Nie w wyglądzie tylko w sposobie bycia. Miała na sobie obcisłą bokserkę z koronki i czarne rurki do tego super trampki na koturnie.
- Aurii więc rób coś nie stój i nie patrz na to z boku - powiedział Thomas
- Dość tych pogaduszek! - krzyknął ich ojciec. Po czym uderzył siostrę Mickaela, która wyglądała jak ja oraz to ona ma na imię Auriella. Jej siostra za śmiała się pod nosem. Ja nie mogłabym patrzeć jak biją moją siostrę, a już na pewno śmiać się. Chciał ją uderzyć drugi raz ale Thomas złapał jego rękę i wykręci jemu ją. Mickael stał i pociągnął mnie za sobą. Za nami wybiegli Thomas i Auriella. W biegliśmy do lasu nie wiedziałam gdzie jesteśmy. Zatrzymaliśmy się Thomas i Auriella o czymś rozmawiali, a Mickael otarł mi łzy i pocałował w czoło i powiedział:
- Przepraszam.... - powiedział do mnie. Ja nie chciałam tylko usłyszeć tych słów chciałam żeby powiedział że mamy plan albo że nic im nie będzie. Spojrzałam jeszcze raz na nich. Ona wyglądała na załamaną, a on na skupionego. Zadzwonił mój telefon, a ja spojrzałam na wyświetlacz. Jednocześnie czułam że wszystkie oczy są skierowane na niego. Mickael spojrzał również na komórkę i później na mnie. Ponieważ niby zdzwoniła Magda ale nie byłam pewna czy to ona. Nie mogłam odebrać o tak telefon. Bałam się bo co jeśli okaże się że on mówił prawdę że ma ich. Nie poradzę sobie z tym. To wszystko przez mnie to ja: się zgubiłam w tedy i go zobaczyłam, zakochałam się, chciałam poznać prawdę, naradziłam ich na niebezpieczeństwo nawet im tego nie mówić, muszę ich zobaczyć, usłyszeć. Odebrałam telefon ale włączyłam na głośnik żeby oni również słyszeli. Najpierw odezwała się Magda kazała mi uciekać nie przejmować się nim on nic im nie zrobi bo zależy jemu.... Nie dokończyła bo zabrał jej telefonu. Powiedział nam że może dać nam kogo chcemy do telefonu. Jednak nie uda nam się uciec. Będzie nas ścigał po całym kraju, a przez nas oni będą mieli życie zmarnowane bo on zgotuję piekło na ziemi, że będą żałować że nas znają będą nas nienawidzili, gardzili nami. On może zmienić ich stosunek do nas. Kiedy to powiedział usłyszałam krzyk Wiolety że nigdy mu się to nie uda bo oni wiedzą że nam na nich zależy bo gdyby tak nie było to by ich nie porwał. Później usłyszałam znowu jej krzyk ale tym razem to był bólu aż telefon mi spad z dłoń. Micakel przytulił mnie, a ja się rozpłakałam. Spojrzałam na Aurielie ona również płakała. Thomas trzymał mój telefon jakby chciał go rozwalić. Wiedziałam co musimy zrobić.
- Nie możemy ich tam zostawić. Wasz ojciec na pewno ma wrogów w kraju, a my mamy na pewno znajomych którzy nam pomogą. Musimy coś robić - powiedziałam, a Aurielie spojrzała na mnie i powiedziała:
- Masz racje ma wrogów ja ich znam to może się udać - powiedziała i patrzyła błagalnie na swoich braci. Thomas patrzył w ziemię, a Mickael przez jakiś czas nic nie mówił.
- Ja na pewno ich nie zostawię ich tam - powiedziałam
- Ja również. - powiedział w końcu Thomas
- I ja - powiedział Mickael i po chwili dopowiedział - Ale najpierw dowiedzmy się czemu jesteście tak podobne do siebie oraz jakieś schronienie i jakiś środek komunikacji.
- Może konno mój znajomy mieszka nie daleko i ma ranczo wiem że to nie jest wydajnie ale zawsze coś - powiedziała Aurielie, a Thomas dopowiedział
- Nie daleko jest opuszczony dom w którym możemy przenocować. - powiedział i pokazał w którą stronę mamy iść. Więc ruszyliśmy w stronę mam iść. Szliśmy do wieczora doszliśmy okazał nam się domek bez okien i dziwi. Weszliśmy do niego było sporo miejsca ale żadnych mebli. No cóż będziemy spali na gołej ziemi damy rady.
- Dzień dobry pani dyrektor posłała mnie po Izabele Nowak, która z was to panienka? - Spytał się młody chłopak może w moim wieku. Biedak ciekawe jak on musi się czuła. Lecz muszę przyznać że wygląda świetnie. Miał na sobie garnitur czarny, biała koszula i krawat. Typowy strój elegancki nic zwyczajnego w tym stroju było. Lecz o niego buzowała pewności siebie.
- To ja - powiedziała za pleców dziewczyn ale nie wiem czy mnie widział. Dziewczyny odsunęły się i pozwoliły mi przejść. Poszłam z nim do największego domku w obozie. Całą drogę nic nie mówił nawet na mnie spojrzał. Jak burak z niego, a nie ma co łaski bez jeśli jaśnie pani nie chce mego towarzystwa ja o jego również się jakoś nie za spacjalnie się nie prosiłam.W środku również było mega przepych. Pierwszy zeszedł Thomas, a za nim Mickael to było ustalone.
- Cześć przepraszam że dzisiaj na porannych zajęciach postawiłem cię w takiej sytuacji. Chciałem dać jej nauczkę, ale wyszło to różniej - powiedział Thomas spokojnie ale nie zdradzając niczego. Mickael stał normalnie co jakiś czas uśmiechając się delikatnie i przyjaźnie.
- Pani domu prosiła przekazać żeby państwo jej wybaczyli musiała wyjść na chwile ale państwo ma zacząć bez niej- powiedział lokaj podeszłym wieku. Ten mężczyzna wyglądał na zmęczonego było mi go żal. Miał taki smutny wyraz twarzy. Chyba nigdy się nigdy nie uśmiechał. Włosy już na czubku głowy już nie miał tylko po bokach. Miał wąsy dokładnie przystrzyżony koloru czarnego. Jego postawa była taka jakby ktoś mu do pleców przywiązał kij. Zastanowiłam się co by się stało gdyby się zgarbił. Lokaj prowadził nas jadalni. Ona była w koloru beżowego ściany, a meble był białe. Po prawej było duże okno bardzo ładnie po jego bokach wisiały zasłony beżowo - białe. Na środku stał duży biały stół z osiem krzesłami również z białego drewna z beżowym materiałem. Były również barek z lustrem i stół szwedzki na którym było pełno żywności, która mogła nakarmić całą Afrykę. Na talerzach były kartki gdzie kto ma siedzieć. Mickael miał siedzieć koło mnie wiem że to było zamierzony efekt, a Thomas miał na przeciwko mnie po mojej lewej było kartka że siedziała mama ich. Nie wiedziałam jak mam się zachować lokaj wyszedł bo ktoś pukał do drzwi. Thomas spojrzał na mnie i powiedział:
- Spokojnie działaj z godnie z planem - powiedział spokojnie i opanowanie, a Mickael złapał mnie pod stołem za rękę. Poczułam się pewniej czując jego dotyk. Nie wiem czemu ale jego dotyk działa na mnie relaksująco. Czekaliśmy za ich mamą bo moja mama mnie nauczyła że nie po winno się jeść bez gospodarza. Jednak długo nie musieliśmy czekać na nią. Przyszła wstałam i odpowiedziałam dzień dobry. Ona spojrzała na mnie i się uśmiechnęła o dziwo jej uśmiech wydawał się szczery . Usiadła do stoły, a ja również usiadłam.
- Izabela jest bardzo dobrze wychowana ciesze się że mój syn się tobą zainteresował za prosiłam cie tutaj. Ponieważ muszę was ostrzec wiem, że słyszeliście rozmowę w bibliotece. Wiem również że ty Mackael się kochacie i jesteście - już otwierałam usta, żeby zaprzeczyć, ale ona pokazała gestem ręką żebym nic nie mówiła- Nawet nie zaprzeczaj. Nie wiecie że każdym pokoju jest podsłuch. Nawet waszych chłopcy więc wiem że wy jesteście razem oraz że chcecie się dowiedzieć dlaczego ty i Magda jesteście podobne do moich córek.
- Chyba chciałaś powiedzieć do naszych. - Szybko spojrzałam w stronę osoby, która to powiedziała był to ich ojciec za nim stały siostry Mickaela. On zaraz złapał mnie za rękę po stołem. W pokoju czuć było napiętą atmosferę ale nie wiedziałam co mam zrobić. Czy siedzieć dalej i czekać co się wydarzyć czy uciekać gdzie pieprz rośnie.
- Tak nasze. Chłopcy przywitajcie się ze swoim ojcem. - powiedziała matka ich. Thomas spojrzał na nią jakby nie wiedział co ona powiedziała. Jednak jestem pewna że dobrze wie co powiedział ale nie wie dlaczego ona im każe.
- Nie zamierzam się z nim witać zapomniałaś co nam zrobił. Masz taką krótką pamięć? To ja ci przypnę ciebie bił, nas zmuszał do rzeczy których nie nienawidziliśmy, a ty mi mówisz żebym się z nim przywiał. To co nie. - powiedział Thomas chciał wyjść ale ojciec powiedział do niego słowa, które go zatrzymały.
- Masz wspaniały gust Carolin. Jest naprawdę piękną kobietą. - Thomas spojrzał na niego jakby miał zaraz go wzrokiem zabici. Podszedł do ojca swojego i powiedział to co po nim się nie spodziewałam.
- Jeśli coś jej zrobisz... Zbije cie a twoje zwłoki rzucę psom. - powiedział tak jadowicie że nawet mnie przeraziły jego słowa. Patrzył prosto na swojego ojca. Daje słowo gdyby to był jakiś film animowany to były po między nimi iskry. Jednak na jego tatusiu słowa te nic nie zrobiły.
- Chciałbym to zobaczyć. Więc wracając do sprawy. Izabelo znasz Magdalenę, Wioletę, Pawła, Sebastiana jeśli chcesz ich jeszcze zobaczyć radze ci z nami współpracować. Bo inaczej no cóż ich nie zobaczysz. Jestem ciekawy jak powiesz rodzicom, że przez ciebie ona nie żyje - czułam jak łzy napływają mi do oczów. On ma racje to wszystko moja winna. Wiedział co jest dla mnie najważniejsze i to wykorzystał przeciwko mnie. My myśleliśmy że jesteśmy do przodu, a okazało się że oni nas wyprzedzają o krok. Nienawidziłam go z całego serca ale nie wiele ona mogła zrobić. Kiedy słyszałam że jedna łza może naprawić świat. Teraz wiedziałam że to było przesłanie nie bezpośrednie. Chodzi że człowiek jeśli się nie poda może zrobić wszystko bo to my mamy stery naszego życia, a ja nie pozwolę żeby on zniszczył moje. Jednak Mickael powiedział przede mną.
- Więc to tak działasz zastraszając nic się nie zmieniłeś... Myślisz że jak sprawiasz ból ludziom którzy są dokoła ciebie. Będziesz miał jakiś przyjaciół czy rodzinie. Wiem jedno synów nie masz, a wam się dziwie czemu wy z nim jesteście - te ostanie słowa skierował do swoich sióstr czyli Aurielli oraz Charolaini. One spojrzały na niego i jedna z nich ta co wyglądała jak ja powiedziała.
- Micel on nas również zmusza. Myślisz że tylko ciebie lub Toma - Dziewczyna pokazała na chłopaków. Muszę przyznać że chodzi jest podobna do mnie to się różni. Nie w wyglądzie tylko w sposobie bycia. Miała na sobie obcisłą bokserkę z koronki i czarne rurki do tego super trampki na koturnie.
- Aurii więc rób coś nie stój i nie patrz na to z boku - powiedział Thomas
- Dość tych pogaduszek! - krzyknął ich ojciec. Po czym uderzył siostrę Mickaela, która wyglądała jak ja oraz to ona ma na imię Auriella. Jej siostra za śmiała się pod nosem. Ja nie mogłabym patrzeć jak biją moją siostrę, a już na pewno śmiać się. Chciał ją uderzyć drugi raz ale Thomas złapał jego rękę i wykręci jemu ją. Mickael stał i pociągnął mnie za sobą. Za nami wybiegli Thomas i Auriella. W biegliśmy do lasu nie wiedziałam gdzie jesteśmy. Zatrzymaliśmy się Thomas i Auriella o czymś rozmawiali, a Mickael otarł mi łzy i pocałował w czoło i powiedział:
- Przepraszam.... - powiedział do mnie. Ja nie chciałam tylko usłyszeć tych słów chciałam żeby powiedział że mamy plan albo że nic im nie będzie. Spojrzałam jeszcze raz na nich. Ona wyglądała na załamaną, a on na skupionego. Zadzwonił mój telefon, a ja spojrzałam na wyświetlacz. Jednocześnie czułam że wszystkie oczy są skierowane na niego. Mickael spojrzał również na komórkę i później na mnie. Ponieważ niby zdzwoniła Magda ale nie byłam pewna czy to ona. Nie mogłam odebrać o tak telefon. Bałam się bo co jeśli okaże się że on mówił prawdę że ma ich. Nie poradzę sobie z tym. To wszystko przez mnie to ja: się zgubiłam w tedy i go zobaczyłam, zakochałam się, chciałam poznać prawdę, naradziłam ich na niebezpieczeństwo nawet im tego nie mówić, muszę ich zobaczyć, usłyszeć. Odebrałam telefon ale włączyłam na głośnik żeby oni również słyszeli. Najpierw odezwała się Magda kazała mi uciekać nie przejmować się nim on nic im nie zrobi bo zależy jemu.... Nie dokończyła bo zabrał jej telefonu. Powiedział nam że może dać nam kogo chcemy do telefonu. Jednak nie uda nam się uciec. Będzie nas ścigał po całym kraju, a przez nas oni będą mieli życie zmarnowane bo on zgotuję piekło na ziemi, że będą żałować że nas znają będą nas nienawidzili, gardzili nami. On może zmienić ich stosunek do nas. Kiedy to powiedział usłyszałam krzyk Wiolety że nigdy mu się to nie uda bo oni wiedzą że nam na nich zależy bo gdyby tak nie było to by ich nie porwał. Później usłyszałam znowu jej krzyk ale tym razem to był bólu aż telefon mi spad z dłoń. Micakel przytulił mnie, a ja się rozpłakałam. Spojrzałam na Aurielie ona również płakała. Thomas trzymał mój telefon jakby chciał go rozwalić. Wiedziałam co musimy zrobić.
- Nie możemy ich tam zostawić. Wasz ojciec na pewno ma wrogów w kraju, a my mamy na pewno znajomych którzy nam pomogą. Musimy coś robić - powiedziałam, a Aurielie spojrzała na mnie i powiedziała:
- Masz racje ma wrogów ja ich znam to może się udać - powiedziała i patrzyła błagalnie na swoich braci. Thomas patrzył w ziemię, a Mickael przez jakiś czas nic nie mówił.
- Ja na pewno ich nie zostawię ich tam - powiedziałam
- Ja również. - powiedział w końcu Thomas
- I ja - powiedział Mickael i po chwili dopowiedział - Ale najpierw dowiedzmy się czemu jesteście tak podobne do siebie oraz jakieś schronienie i jakiś środek komunikacji.
- Może konno mój znajomy mieszka nie daleko i ma ranczo wiem że to nie jest wydajnie ale zawsze coś - powiedziała Aurielie, a Thomas dopowiedział
- Nie daleko jest opuszczony dom w którym możemy przenocować. - powiedział i pokazał w którą stronę mamy iść. Więc ruszyliśmy w stronę mam iść. Szliśmy do wieczora doszliśmy okazał nam się domek bez okien i dziwi. Weszliśmy do niego było sporo miejsca ale żadnych mebli. No cóż będziemy spali na gołej ziemi damy rady.
Część 2: Magda
Izabela poszła na ten obiad do swojej teściowej, a my z Wioletą poszliśmy do chłopaków. Co mieliśmy tak siedzieć i czekać na nią. Nie doczekanie jej jak przyjdzie będzie musiała nam wszystko opowiedzieć. Ponieważ jestem ciekawa co tam się dzieje. Pokój chłopaków był w bałaganie przynajmniej połowie bo część Sebastiana była czysta. Dziwi nam otworzył Paweł pokazał żebyśmy weszli do niego.
- Cześć boże jaki wy tu macie bałagan - powiedziała Wioleta ja już się przywykłam że Paweł nie dba o porządek. Sebastian podniósł się z łóżka i powiedział do nas, a raczej do Wioli.
- Wybacz mówiłem mu wiele razy żeby trochę ogarnął ten pokój ale do niego mówić to jak mówić do ściany. - powiedział później dostał od Pawła z poduszki w głowę. Wziął broni Pawła swoje ręce i spojrzał na swojego przeciwnika - No to stary sobie przechlapałaś. - Kiedy to powiedział rzucił się na Pawła szarpali się robiąc jeszcze większy bałagan. Podeszłam do stołu na którym był czajnik elektryczny.
- Chłopcy nami się nie przejmujcie zrobimy sobie herbaty i poczekamy aż wam przejdzie. Chcesz herbaty prawda? - To pytanie skierowałam do Wiolety która nie wiedziała co za sobą zrobić. Kiedy to powiedziałam ona się uśmiechnęła i pokiwała głową twierdząco. Zrobiłam herbaty jej i sobie i usiadłam na łóżku Sebastiana. Oni przestali się bić, spojrzała na nich i nie wytrzymałam ze śmiechu bo wyglądali śmiesznie. Mieli roztargane włosy oraz koszulki rozciągnięte.
- Ej przestani się śmiać bo... - Powiedział Paweł, a ja spojrzałam na niego i powiedziałam do niego.
- Bo co?! - on Tylko się uśmiechnął. Podszedł do mnie i zaczął wbijać palce w żebra. Próbowałam się bronić ale mi słabo to wychodziło. - Dobra tym razem wygrałeś. Przestani bo będę miała siniaki a tego ci nie daruję- Przestał ale ja nie mogłam z nim przegrać ponieważ będzie mi to wypominał do końca życia. Wzięłam butelkę napiłam się z niej później udałam że mi się wylała prosto na jego kroczę - Oj przepraszam nie chciałam. Taka niezdara ze mnie. Zaraz to wytrę. - wzięłam jego bluzkę która leżała na ziemi i zaczęłam nią wycierać.
- Dobra przestani bo mi bluzkę zniszczysz przebiorę się - powiedziała i wstał wziął jakieś spodnie i podłogi i szedł do łazienki. Dwa jeden dla mnie i kto jest górą. Po myślałam sobie Paweł się zatrzymał bo Sebastian powiedział do niego.
- Stary wyglądasz jakbyś się poszczał w gacie - Spojrzałam na gdyż naprawdę tak wyglądał. Wioleta, Sebastian zaczęli się z niego śmiać, a on patrzał tylko na mnie. Wzruszyłam ramionami i powiedziałam do niego.
- Nie śmieje się bo obiecałam że nie będę w końcu wygrałeś. Prawdą? - nic odpowiedział tylko machnął ręką i wszedł do łazienki. - Dobra ogarnijcie się. Trzeba tu posprzątać. - Powiedziała to zaczęłam zbierać i składać jego ubrania, Wiola wytarła kurzę, a Sebastian zbierał puszki, papierki i resztę śmieci. Typowy mężczyzna wybiera to co łatwiej zrobić. Zanim Paweł wyszedł ich pokój wrócił do poprzedniego stanu.
- A tu co. Perfekcyjna pani domu nas odwiedziła - powiedział oglądając się prawo, lewo. Wiola się zaśmiała z jego kiepskiego żartu. Gdyż nie zdążyłam ktoś zapukał do drzwi - Spodziewacie się kogoś? - Każdy z nas zaprzeczył ruchem głowy poziomym. Mój chłopak wzruszył ramionami i otworzył drzwi. Stała ta pokojówka, którą Iza przyłapała.
- Dzień Dobry. Przysłano mnie po was żebym was przyprowadziła na spotkanie w sprawię Amelii - powiedziała cicho. Nie wiem czemu ale miała do niej jakąś niechęć. Może to tylko paranoja ale w tej dziewczynie jest coś niepokojącego. No nic nam nie pozostało poszliśmy z nią. Zabrała nas do jakieś sali gdzie było żadnych okien. Tylko dwa drzwi, te przez które my przyszliśmy i drugi gdzie stali jakieś dziesięć chłopaków w kapturach wiedziałam że nie powinniśmy za nią iść. Już się odwracałam kiedy oni powiedzieli co mnie zatrzymało.
- Pójdziecie z nami jeśli nie no cóż zmusimy was do tego. - Spojrzałam na nich nie wiedziałam co powiedzieć. Paweł stanął pomiędzy nim, a mną lecz go wyminęłam nigdy się nie bałam i tej chwili również nie zamierzam się bać. Wioleta spojrzała na mnie, a ja na nią nie wiedziałam co kombinuje gdy podniosła spojrzenia góry poszłam za nim widziałam tam siatkę z balonami. Kto zamieszcza przy suficie siatkę z balonami jeśli nie chce żadnego balu urządzać. Zobaczyłam line która trzymała tą siatkę. Wiedziałam że dziewczyna chce żeby odwróciła ich uwagę od niej. Dobra mówisz i masz...
- Co jeśli powiem wam ze po moim trupie. - powiedziałam do nich. Na ich twarzach pojawił się uśmiech że na właśnie taką odpowiedzieć czekali. Dopiero w tej chwili zobaczyłam że tej pokojówki nie mam. Przysięgam jeśli wyjdę z tego cało powyrywam jej wszystkie włosy z głowy. Macie moją obietnicę.
- Powiem że da się to zrobić, lecz mam zadanie przyprowadzić was żywych. Liczyliśmy na zabawę! Więc bawmy się! - powiedział gdy wypowiadał ostanie słowa balony zaczęły spadać. No to będzie zabawa kotki i myszki. Odwróciłam się ale drzwi były zamknie tamci już szli w naszą stronę.
- Wiola trzymaj się blisko mnie - powiedziałam do niej. Ona tylko pokiwała głową że oki. Szliśmy ich stronę i kiedy jakiś stanął nam na drodze. Po prostu był z niej wypchnięty delikatnie mówiąc. Byliśmy już przy drzwiach kiedy jeden z nich powiedział.
- Teraz z nami pójdziecie. - Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Trzymał Wioleta przykładając jej nóż do gardła. Nawet nie zauważyłam kiedy ją złapał, a miała trzymać się blisko mnie. Jednak ich było dwa razy tyle co nas. Przecież jej tak nie zostawię. Trudno wygrali jednak kiedy będzie okazja do ucieczki skorzystam z niej. Chłopaki też się podali ponieważ Paweł rzucił na podłogę pistolet który zabrał jednemu z nich - Tak myślałem. Waszą słabością jest troska o innych. Pod ścianę ale już. - Poszliśmy pod ścianę tak jak kazał. On otworzył drzwi, a do środka wjechał duże auto. Otworzył nam drzwi i pokazał żebyśmy wchodzili. Sebastian wszedł pierwszy za nim ja, Paweł i na koniec on z Wiolą. W samochodzie ją puścił więc ona siedziała koło Sebastiana. Jechaliśmy jakąś godzinę nic nie widziałam przez szybę tak ona była ciemna. Koleś bawił się bronią, na nas nie zwracał uwagi. Kiedy w końcu samochód się zatrzymał. Wyszliśmy, a tam nie mieliśmy żadnych szans na ucieczkę. Zaprowadzili nas do jakiegoś pomieszczenia gdzie ściany pękały i były szare. Okno była tak małe że ledwo przez nie padało światło. Na prawo stały drzwi pewnie do łazienki było kilka łóżek które przypominały szpital. W tym pomieszczeniu była już dziewczyna i chłopak. Dziewczyna miała długie falowane czarne włosy. Była ładna, a jej oczy odcieni posiadały niebieskie chodzi bym powiedziała że to był bardziej morski. Była ubrania w białą sukienkę do kolan bardzo luźna od pasa jej szelki przypominały supły na ramionach. Natomiast chłopak o ognistych włosach i piwnych oczach. Był ubrany w białą koszule i czarne spodnie miał również szelki. Jak ja nie lubię chłopaków w szelkach. Wyglądają jak mali chłopcy. Kiedy usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi spojrzeli na nas. Dziewczyna się uśmiechnęła i powiedziała.
- Cześć jestem Carolin, a to jest Bartek. Wy? - powiedziała do nas wiedziałam że chce być miła. Miała coś w sobie co nie wiedziałam jak nazwać. Chłopak pokazałam nam cześć ręką i wrócił do kart.
- Hej ja jestem Magda, to mój chłopak Paweł- pokazałam ręką na Pawła który stał za mną - To moja przyjaciółka Wioleta- tym razem skierowałam dłoń na Wiolę- Ten co został to chłopak Wioli Sebastian. - Pokazałam na Sebastian ten rzucił jakieś ,,Siema''.
- Jak jesteście powiązani z tą rodziną. Ja jestem narzeczoną Thomasa, a Bartek to chłopak Aurielie, a wy? - Nie wiedziałam co powiedzieć. Thomas? Czy tak nie miał na imię brat Mickaela. To znaczy że Izabela jest niebezpieczeństwie. Ja nawet nie mogę jej ostrzec. Spojrzałam na Wiole ona zbladła jak ściana wiedziałam że pomyślała to co ja.
- Moja siostra Izabela chodzi z Mickaelem ale ukrywali to. - powiedziałam. Dziewczyna uśmiechnęła się smutno i powiedziała.
- Przed nim nie da się ukrywać Thomas też próbował, ale dzisiaj rano mnie złapali. Chcecie zagrać? - To ostanie jej pytanie wywoła u mnie szok ponieważ jesteśmy porwani, a ona pyta się czy zagramy w karty. Chyba zobaczyła to bo powiedziała - Nic innego nam nie pozostało jak czekać. - Usiadłam koło niej i wzięłam karty później reszta poszła za moim przykładem. Nie wiem ile graliśmy aż wszedł jakiś łysy facet. Trzymał mój telefon dłoń, a ja głupia wstałam i powiedziała.
- Oddawaj mój telefon!- On spojrzał na mnie i się obleśnie uśmiechną. Po czym powiedział w moją stronę.
- Twoja siostra ma więcej manier niż ty może dla tego jej udało się uciec a tobie nie. Nie wiesz że trzeba mieć szacunek do gospodarza.- Teraz już wiem kim jestem. Izabeli udało się uciec super. Ja mu pokarze jaki mam szacunek do niego. Bezczelnie zaśmiałam się mu prosto w twarz i usiadłam na swoje miejsce. Patrzałam wszędzie tylko nie na niego.
- Szacunek zabawne nie znam tego słowa możesz mi powiedzieć jego definicje może sobie przypomnę. Co do Izabeli jesteś za głupi żeby ją złapać. Powodzenia Charlie jak to mówi mój młodszy brat - powiedziałam on chciał mnie chyba uderzyć ale się powstrzymał i powiedział wykręcając numer na moim telefonie.
- To pogadam sobie z twoją genialną siostrą zobaczymy co mi powie - podniósł telefon do ucha. Na to się nie przygotowałam ale już wiedziałam co zrobić.
- Chwila skąd ona będzie pewna że nas masz. By miała gdybyś dał któremuś z nas z nią pogadać. Skoro chcesz robić po swojemu. Paweł ty umiesz lepiej być przestępcą niż on. - powiedziałam, a Paweł wiedział o co mi chodzi i przyjął od de mnie pałeczkę.
- Jasne i jeszcze mój ojciec policjantem i nie ma zielonego pojęcia że mieszka pod jednym dachem z przestępcą. - powiedział, a mnie zaskoczył tym że powiedział o swoim ojcu. Rzadko komu o nim mówił, a już takiej chwili kiedy jesteśmy porwani.
- Dobra ty gadaj. - oddał mi mój telefon. Na początku chciałam udawać, że rozmawiam ale później postanowiłam ostrzec Izabele żeby nie wracała po nas. Po chwili odebrała Izabela powiedziałam
- Izabela uciekaj jak najdalej możesz nie przejmuj się nami damy sobie radę. Jemu zależy na... - mówiłam szybko żeby jak najwięcej powiedzieć ale i tak się mi nie udało gdyż zabrał mi telefon. Mówi się trudno i płynie się dalej. Później coś on tam gadał nawet go nie słuchałam. Później zwróciłam uwagę dopiero kiedy Wioleta krzyknęła.
- Nigdy ci się nie uda. Ponieważ teraz wiemy że my jesteśmy ci potrzebni do szantażowania ich!- Jak na mola książkę to ma odwagę. Zrobiła na mnie wrażenie. Facet się rozłączył, a ja do niego powiedziałam.
- Dużo nie zdziałałeś tym telefonie. - Złapał mnie za bluzkę i podniósł do góry.
- Uważaj na słowa bo można oszpeci tą twoją buzię. - Jego słowa nie zrobiły na mnie wrażanie. Splunęłam mu na twarz chciał mnie uderzyć, ale Paweł złapał go za rękę. Koleś szybko się podał puścił mnie i wyszedł. Wygraliśmy z nim. Zwycięstwo jest słodkie, a ja lubię jego smak.
- Nigdy ci się nie uda. Ponieważ teraz wiemy że my jesteśmy ci potrzebni do szantażowania ich!- Jak na mola książkę to ma odwagę. Zrobiła na mnie wrażenie. Facet się rozłączył, a ja do niego powiedziałam.
- Dużo nie zdziałałeś tym telefonie. - Złapał mnie za bluzkę i podniósł do góry.
- Uważaj na słowa bo można oszpeci tą twoją buzię. - Jego słowa nie zrobiły na mnie wrażanie. Splunęłam mu na twarz chciał mnie uderzyć, ale Paweł złapał go za rękę. Koleś szybko się podał puścił mnie i wyszedł. Wygraliśmy z nim. Zwycięstwo jest słodkie, a ja lubię jego smak.
Chłopak który przyszedł po Izabele
Lokaj
Carolin
Bartek
Dziękuję wam wszystkim mam nadzieje że rozdział wam się spodoba przepraszam że tak długo kazałam wam czekać ale miałam kilka zadani. Dodałam trochę długi ale mam nadzieje że dacie radę.
Ps taka prośba do was kochani żadnych kłótni między sobą.
Teraz piosenka:
Kiedy my lubimy się kłócić nie Matiz? xD Ja chcę już następny rozdział. :D A z tym jak Magda plunęła tamtemu w twarz... No wiesz ty co. Nie spodziewałam się tego po tobie..........
OdpowiedzUsuńJa bym go uderzyła. Najlepiej nogą w krocze. xD Lubię być "ostra". :) Życzę weny. ;****** <3
Oj Magda coś ci nie wierze że być go uderzyła... Z tobą o każdej porze i godzinę mogę się kłócić... Lecz nie z panią pisarką... Rozdział super!!!
OdpowiedzUsuńMam jedną pytanie czy tej Magdzie już życie zbrzydło...
Ja cię po prostu dziewczyno kocham...
OdpowiedzUsuńO Matiz nie znasz mnie bijatyki i agresja to ja i moje życie. W dupie o mam kto by to był prezydent czy bezdomny. Jak by się dosrał w morde i tyle. Tak zostałam wychowana. ;) No to co kłótnia żeby nati spadła kolejny raz z łóżka? ;D
OdpowiedzUsuńJasne żeby tylko nie spadała XD Nie chce żeby się potłukła w końcu ją kocham. Agresja? Nie wierze dziewczyna która zadaja się z Anką
OdpowiedzUsuńnie oceniaj jeśli nie znasz. Zapytaj się swojej dziewczyny jaka jestem ona ci powie i jej zapewne uwierzysz. Zostałam wychowana przez brata i jego kumpli uwielbiam MMA i bijatyki.. Ale no cóż jeśli nie wierzysz nie moja wina. ;)
OdpowiedzUsuńOki niech ci będzie ale Natalia jest moja i nic tego nie zmieni. Nie boje się dziewczyny którą nazywali ,,Babochłop'' bo wszystkich bijła
OdpowiedzUsuńtak było a jak mnie wkurzysz to się przekonasz że mieli racje. ;) A natalią się podzielimy. ;p
OdpowiedzUsuńHejka piękna widzę że twój blog zjedna ludzi. U mnie w Holandii jest super. Brakuję mi ciebie. Widzę że Magda po lubi twojego chłopaka. Jednak ja uważam że do Oskara lepiej pasowałaś. Opowiadanie super jak zawsze. Tylko mam pytanie o mnie zapomniałaś czy co??
OdpowiedzUsuńEj ludziska ja jestem żywa nie jakimś przedmiotem. CO to znaczy podzielimy ja się pytam. Oj Agnieszka daj spokój było i minęło
OdpowiedzUsuńAga nie zapomniała tylko spada z łóżka czytając kłótnie moje i Matiza. ;)
OdpowiedzUsuńMagda dogadamy się jakoś. Natalia daj spokój nic przecież się nie dzieję.
OdpowiedzUsuńDokładnie. To Matiz kiedy gadamy osobiście o dzieleniu się naszą kochaną "rzeczą"? xD
OdpowiedzUsuń