wtorek, 6 sierpnia 2013

Bez tytułu: Rozdział 9

Zastanawiam się, czy to się w ogóle komuś tak naprawdę podoba?
Czy jest sens to pisać? Może i nie ma, ale nie skasuję tego. To opowiadanie zajęło większą część mojego świata. Tego, który siedzi głęboko w mojej głowie i jest zarezerwowany tylko dla mnie. Tego, który wolę… Ale i tak dodam kolejny rozdział dla tych co czytają...

Rozdział 9
Części 1: Izabela



     Każdy żyjący na świecie szuka szczęścia. Istnieje jeden pewny sposób, by je znaleźć. Dla każdego inny... Dla nas jest po prostu pokonanie naszego wroga oraz uwolnienie bliskich nam osób taki jak siostra, przyjaciele, znajomi, chłopaki i dziewczyny. To będzie początek czegoś nowego dobrego. Lepszego życia o  którym śniliśmy w naszych snach. Po prosiłam żebym mogła iść sama uważałam że w tedy więcej z działam. Pamiętam co mi powiedziała Magda ,, Oni nie są źli tylko lubią patrzeć jak na twarzy pojawia się grymas strachu, jeśli im go pokarzesz to cię nie skrzywdzą''. Oby się nie myliła tak mi jej brakuje. Udało mi się przekonasz ich żebym szła sama. Teraz stoję przed starą bramą opuszczonej fabryki  mebli ,,Swarzędz''. Wzięłam głębszy wdech i weszłam tak żeby i nie włączyć ich alarmu, która sama pomagałam im założyć. Chciałam żeby ich rozmowa odbyła się w środku nie podwórzu. Podbiegłam do środka unikając wszystkich pułapek. Kiedy była już w budynku byłam pewna tego że robię słusznie niż jak byłam chwile temu. Teraz trzeba było jeszcze udać się na dół do kwatery głównej. Zajęło mi to chwile, kiedy weszłam byli wszyscy od razu spojrzeli na mnie jeden z nich wyszedł na z szeregu.
- Izabela co tu robisz? Wróciliście wcześniej z tych koloni. Gdzie Paweł i Magda?- znałam go to był Sam tak miał chyba na imię bo tak do niego mówili. On zawsze był dla mnie miły. Miał krwawe włosy czyli intensywnie czerwony. Trzymał w dłoń papieros czyli przed chwilą palił. Miał na sobie czarną bluzę na zamek bez kaptura oraz tego samego spodnie i buty. Jego oczy miały kolor czarny. Ponieważ to była pamiątka po jego przodkach z Japonii. Kiedyś mu malował na masce smoka.
- Uciekłam bo szef najbardziej niebezpiecznego gangu dział z dyrektorką obozu, a ona pomogła mu złapać Magdę i Pawła oraz kilku jeszcze. Tylko dla tego że ja i Magda wyglądaliśmy jak ich córki. Co nie dawno odkryłam że Magdę podmieniono w szpitalu wraz z tymi którymi uciekłam zbieramy ludzi którzy pomogą nam go zniszczyć i ich uwolnić. Pawła ojciec powiedział że lepiej będzie okoliczne gangi zebrać. -powiedziałam patrząc na każdego z kolej.
- Co jak śmiał porwać Pawła i Magdę. Możesz na nas liczyć jesteś jedną z nas... - nie powiedział do końca tego co chciał bo mu przerwałam.
- Ja kto przecież wy zawsze mnie ignorowaliście, a widzieliście mnie tylko w tedy kiedy był wam potrzebny mózgowiec. -powiedziałam to co myślałam. Inny stanął ten którego oblałam winem w tedy na imprezie.
- Jesteś jedną z nas ponieważ zawsze nam pomagałaś kiedy Młot zawalał matmę ty mu ją pokazałaś tak że ma teraz same truję, kiedy były nam potrzebne zabezpieczenia ty je wymyśliłaś jakbyś była MacGyverem tylko spódnicy. Również byłaś ze mną i Magdą kiedy szukaliśmy Pawła i pomogłaś nam go w tedy uwolnić. Uratowałaś dziewczynę Sama jak porwał ją jego brat. Jesteś jedną z nas ale ty sama od nas się odsuwałaś. Zawsze tylko siedziałaś i czytałaś, mało się odzywałaś nie chodziłaś z nami na nocne imprezy i to właśnie czyni że jesteś jedną z nas ale inną oda nas za to cię my lubimy i Magda oraz nawet Paweł. - powiedział, a ja mu uwierzyłam że mówi to wszystko szczerze.
- Ja myślałam że wy mnie lubicie bo jestem mądra i nie lubię przemocy oraz tych wyścigów. -powiedziałam czułam że zaraz się rozpłacze. Jednak udało mi się nie rozpłakać. Spojrzałam raz na każdego z nich jeszcze i powiedziałam - To mogę na was liczyć?
- Jasne - powiedzieli jednym chórem, a ja miałam ochotę ich przytulić.
- To muście wiedzieć jedno.... Mam chłopaka i siostrę która wygląda jak ja oraz nowego kumpla. Kumpel i mój chłopak to biologiczne rodzeństwo Magdy.
- Ale mówiłaś że ich rodzice porwali ich - powiedział Sam
- Tak ale oni nie chcą mieć nic wspólnego z nim pomagali mi uciekać i są strasznie nadopiekuńczy dla mnie.- Sam się zaśmiał wiedział jak ja tego nie lubię być traktowana jak jajko. Oni mnie znali prawie tak jak Magda, a ja zawsze ich odsuwałam od siebie. Uważałam że mnie lubią tylko dla tego że jestem siostrą Magdy. Lecz teraz wiem jak strasznie się myliłam stosunku do nich. Nie oceniaj książki po okładce. Powiedział kiedyś ktoś mądry, a ja o tym zapomniałam. Może jest szansa dla Amelii. Może kiedyś nie będzie taką żmiją. Powiedziałam żeby udali się na stadnie, a tam powiedzieć że przysyła ich Thomas. Powiedzieli że tak zrobią tylko jeszcze zadzwonią do paru kumpli, którzy nie są żadnym gangu, oni to wolne ptaki. Powiedziałam że zgoda i się z nim pożegnałam. Kiedy wracałam na drodze stanął mi największy wróg Magdy z naszej szkoły Roma wcale nie miała tak na imię to było jej przezwisko nazywała się Aneta Romaniec. Ona i Magda to największe rywalki całej szkoły. Miałam nadzieje że jej nie będę musiała oglądać przez te wakacje, a tu ona staję mi na drodze.
- Przepuści mnie ale już! - powiedziałam zdecydowanym głosem chodzi wcale nie byłam taka pewna siebie. Aneta nic się nie zmieniła nadal używa prostownicy na swoje ciemną  blond włosy. Nigdy nie była ładna ale wiedziała jak ukryć to co ma brzydkie na przykład rzadko się uśmiechała bo nosiła aparat na zęby kiedyś Magda się z nie śmiała że ma stalowe kły. Na myśl o tym się uśmiechnęłam co dodało mi odwagi. Jej się to nie spodobało bo mnie letko popchnęła.
- Przestani mnie w końcu pchać jasne mam już tego dość, Zawsze się odgrywasz na mnie bo na Magdę jesteś za słaba. Tak jesteś w porównaniu z nią nikim. Mnie też nie dorównujesz, jestem od ciebie 100% mądrzejsza. Wiem rzeczy o których ty nawet nie podejrzewałaś że istnieją. Jesteś głupia i słaba. Twój ojciec cię molestuję i każdą dziewczynę która przyjdzie do ciebie. Ty uważasz że to twoja winna, a on uważa cię za nikogo. Jeszcze wkurza to cie że wszyscy do o koła uważają za wspaniałego mężczyznę i tylko ja i ty znamy prawdę bo mnie tylko raz, za prosiłaś do domu myślałaś że go nie ma...
- Przestani!!!... Miałaś tego nigdy nie mówić obiecałaś!!! Jak mogłaś?! - powiedziała miała świeczki w oczach, a ja poczułam się głupio.
- Aneta to nie twoja wina że on taki jesteś musisz z nim walczyć a nie obwiniać siebie o to. Nie możesz również wyszywać się na mnie i Magdzie. Pamiętasz kiedyś byliście przyjaciółkami. Do czasu jak się pokłóciliście się przez tego chłopka. On powiedział ci w tedy że ona nie jesteś godną przyjaciółką. Później ukradliście razem spodnie i jedna drugą zganiała. Kłótnia szła coraz dalej kiedy ty raz ją nazwałaś kleptomanka, szmatą i zjebaną ona odpowiedziała kąt atakiem. Jeśli chcesz pójdę z tobą do domu i powiesz ojcu że nie może tak robić, że cie rani... - powiedziałam pierwszy raz coś do niej miłego od kłótni jej i Magdy. Ona spojrzała na mnie prosto w oczy i powiedziała.
- Naprawdę? - jej głos się łamał przez łzy, ale dało się ją zrozumieć. Tej chwili było naprawdę
- Tak tylko zadzwonię do przyjaciół i im powiem gdzie będę i że wrócę nie długo.- ona od razu pojawił się na jej twarzy uśmiech, a ja zadzwoniłam do Mickaela uparł się że pójdą z nam. Aneta nie miała nic przeciwko. Powiedziałam że w radzie czego przyda się jakiś chłopak. Spotkaliśmy się przed jej domem bo podałam im adres weszliśmy razem z nią . Jej ojciec siedział ze swoimi kolegami. Aneta nazywała ich Działkowicz, Kaminisiu, Władek oraz Bązo i Łyzy , ci dwaj byli najmłodsi z towarzystwa jego. Cieszyłam się że z nami są Mickael i Thomas. Aneta wzięła głęboki wdech i powiedziała.
- Mam dość że ty i twoi koledzy dotykacie mnie miejscu w których mi się nie podoba. Wyprowadzam się do babci i mamy. - powiedziała, a potem cofnęła się o krok. Położyłam rękę na jej ramieniu żeby dodać jej otuchy. Jej ojciec się tylko uśmiechnął tak że miałam ciarki na plecach. Podszedł do nas położył rękę na ramieniu, a ona ją zwalił. Co go wkurzyło i ją uderzył. Nie wytrzymałam i krzyknęłam:
- Zostaw ją!!- nie wiedziałam co jeszcze mogę powiedzieć.
- Nie wtrącaj się dziwko. - powiedział swoim tym obrzydliwym głos co mi zawsze robił się nie dobrze.
- Jeszcze raz nazwiesz ją w ten sposób, a obiecuje ci że zrobię z ciebie karmę dla psa. Zapamiętaj jesteś tylko pedofilem któremu kutas pod wpływem viagry. Oraz jesteś również upadłem aniołem który ma chore fantazje o swojej córce.  Chętnie ci w gardło wlał domestos plus elektryczne krzesło za zabawy z córeczką. Taki plugaw żyć nie może. Ta dziewczyna przez ciebie przeszła piekło. Teraz ona i Iza pójdą na górę, żeby mogła się spakować i uwolnić od ciebie. - powiedział Mickael bardzo wkurzony, a mi ze dziwienia buzia się otworzyła. Gdyby to był film animowany to by spadła szczęka aż do samej ziemi.
- A co jeśli na to nie pozwolimy? - spytał Łyzy. Patrząc na chłopaków przez chwile, a później spojrzał na nas po kolej czułam się jakby rozbierał mnie wzrokiem. Nienawidziłam go z każdą sekundą bardziej. Wzięłam na rękę Anety i ją pociągnęłam do jej pokoju wiedziałam że oni sobie poradzą. Aneta podeszła do szafy wyjęła jedną torbę i zaczęła wrzucać co po padnie do niej.
- Napisz swojemu klonowi żeby wziął kilka mi butów na każdą porę po jednej parze, a potem przynieś mi torbę z ojca pokoju taką czerwoną to mojej mamy spakowała się ale nie mogła jej wziąć nie dał jej. - wzięłam telefon i napisała do Aurielie. Ona odpisała mi od razu ,, Spoko''. Weszłam do pokoju i krzyk sam wyszedł mi z ust. Gdyż na łóżku leża matka Anety była przykuta do łóżka jej dłonie były pocięte. Jeszcze ledwo żyła złapałam byle jaką koszule jego i żeby zatamować krwawienie do pokoju wbiegła Aneta
- Boże mamo.... Nie to nie dzieje się naprawdę. - płakała i zaczęła chodzić w kółko.
- Aneta weź się w garści zatamuj ranę w drugiej dłoń i zadzwoni na pogotowie oraz na policje.
Kiedy powiedziałam to do pokoju wszedł, a raczej biegiem Mickael kiedy zobaczył nas. Widziałam na jego twarzy strach nie o nią lecz o mnie. Wyjął od razu telefon i zadzwonił za nim Aneta wyjęła swój z kieszeni. Później się rozejrzał po pokoju. Domyśliłam się że szuka kluczyka od kajdanków.  Po jakiś 15 minutach nie było widać kluczyka ale słychać było syreny pogotowia.
- Zostańcie tu z nią, a ja pójdę przy pilnować żeby dranie nie uciekli.
Wybiegł z pokoju. Moje jedyne ubranie była w krwi ale trzymałam. Mama Anety wyglądała blado było mi jej żal. Patrzyła na swoją córkę z dumą i ze smutkiem oraz z miłością. Nie wiedziałam czemu ten smutek. Do pokoju wszedł Thomas z ratownikami, którzy od razu nas odsunęli od niej i zajęli się nią. Do pokoju wszedł Mickael i powiedział:
- Dziewczyny policja chce wam zadać parę pytani. - nic nie mogłam odczytać z jego twarzy. Miał poważny wyraz ale niczego nie zdradzał.
- Okej już idziemy. Aneta? - powiedziałam patrząc na nią, ona patrzyła na swoją mamę i płakała. Zignorowała moje pytanie.
- Czy mamie nic nie będzie? Wyjdzie z tego? - spytała ratowników którzy tej chwili zawinęli dłonie w opatrunek.
- Tak ale jej stan jest ciężki idź do policjantów jesteś tam bardziej potrzeba, a później twoi  przyjaciele przywiozą cie do szpitala ,, Matki Teresy''. - Powiedział to jeden z ratunków. Mówił do niej jak do małego dziecka czule i spokojnie. Nie wiedziałam co ona myśli ale poszła i zeszła na dół. Szłam zaraz za nią wraz z Mickaelem. Moje życie coraz bardziej przypomina życie z filmu akcji, a czasem nawet jakiś horror.
- Kto znalazł pań mamę? - powiedział policjant z wielkim wąsem pod nosem.
- Ja ją znalazłam...- powiedziałam nie pewnym głosem. Policjanci spojrzeli na mnie i nie wiedziałam jak się zachować., żeby nie wzbudzać podejrzeń. Patrz na nich, nie uciekaj wzrokiem oraz zachowuj się normalnie to były rady Magdy kiedy policja nas zatrzymali jak ona zabrała mnie na motor.
- Opowiedz wszystko od początku. Zacznij Aneto - powiedział policjant z notesem w dłoń.
- Przyszłam do domu bo chciałam się wyprowadzi od ojca do mamy i babci. Poszłam z Izą na górę żeby się spakować, a później posłałam Izabele do pokoju taty żeby wzięłam walizkę mamy. Iza poszła a po chwili było słychać krzyk. Pobiegłam zobaczyć co się stało, kiedy weszłam zobaczyłam jak Izabela próbuje zatamować krew na dłoniach mojej mamy byłam przerażona nie wiedziałam co mam zrobić ale Iza wiedziała i mi powiedziała. Później jej chłopak wszedł i zadzwonił po was i po pogotowie. - powiedziała Aneta i się rozpłakała.
- Dlaczego chciałaś się wyprowadzić? - Aneta spojrzała na mnie i Mickaela i zrobiła minę proszę nie mówcie im prawdy. Nie wiedziałam jak się zachować bo jeśli teraz nie powie prawdy to nigdy się od niego nie uwolni.
- Nie dogadywałam się z ojcem wolałam mieszkać z mamą, ponieważ.... chciałam mieć z kim porozmawiać o różnych sprawach. Poprosiłam Izabele i jej znajomych żeby przyszli pomóc się spakować się oraz przenieś się do domu babci. - Powiedziała Aneta żeby kryć ojca, bo jeśli powie jeszcze że ojciec ją molestował to na pewno nie wyjdzie przed pięćdziesiątką bo na pewno by dostał 20 lat. próba zabójstwa oraz molestowanie nieletniej. Musiał coś zrobić ale nie mogłam od tak powiedzieć. Kiedy policjant spojrzał na mnie nie wiedziałam co powiedzieć.
- Teraz możesz powiedzieć ty jak z twojego punktu widzenia - powiedział do mnie. Boże co ja mam powiedzieć. Nie mogę kłamać bo nie umiem kłamać.
- To działo się tak szybka. Najpierw to że jej ojciec za bardzo nie chciał się zgodzić się na wyprowadzkę więc pobiegliśmy ja i Aneta na górę, a chłopcy próbowali go przekonać żeby nie działa gniewie... Potem poszłam po walizkę do pokoju jej ojca a tam ona leżała zakuta do łóżka, a z jej... przepraszam nie dam rady...
- Wydaje mi się że coś ukrywacie przed nami. Możecie policji zaufać. Jesteśmy tu po to aby wam pomóc. - powiedział to w taki sposób że kątem oka spojrzałam na Aneta. Ona również na mnie patrzyła. Wiedziała że ja nie umiem kłamać, że zaraz się jąkam. To mnie zawsze nauczyciele pytali jak coś stało, a ja po kilku lat nauczyłam się mówić kłamstwa w taki sposób żeby była to prawda. Jednak w tedy tylko marszczę brwi lekko, że jeśli osoba o tym nie wie to tego nawet nie zauważa. Policjant patrzył na mnie przez chwile, a później na Aneta.
- Proszę pana dziewczyny niczego nie ukrywają. Czy one już nie przeżyły wystarczająco. Jeszcze pan musi je męczyć pytaniami... - powiedział Mickael byłam mu wdzięczna całym sercem bo bałam się że jeśli te przesłuchanie będzie jeszcze trwało to sypnę ją. Ten, kto mówi kłamstwo, nie uświadamia sobie, jak wielkiego zadania Się podejmuje, bo będzie musiał wymyślić jeszcze dwadzieścia Innych kłamstw, żeby podtrzymać to jedno. Tego właśnie się boje, że będę musiała dalej kłamać żeby te jedno kłamstwo ukryć. Kiedy policja poszła Aneta zadzwoniła do babci powiedzieć gdzie leży jej mama. Jak tylko się rozłączyła podeszłam do niej sama bo chłopaki i Aurielia się ulotnił powiedzieli że zaraz wrócą wiem gdzie pojechali do kolejnego gangu powiedziałam jej:
- Czemu nie powiedziałaś im prawdy?!
- Znasz takie przysłowie, że leżącego się nie kopie? - powiedziała patrząc mi w oczy i w tedy zrozumiałam czemu jej tak nie trawiłam przez kilka lat. Miałam tego dość tego jak mnie traktuje ktoś z góry
- Wiesz co rób co chcesz ja teraz wracam do swoich spraw i może pójdę na policje i powiem prawdę. - powiedziałam już brałam telefon żeby zadzwonić do chłopaków i się umówić gdzie się spotkamy. Nie dzwoniłam bo Aneta złapała za dłoń. Obejrzałam się, żeby spojrzeć na nią i dowiedzieć się czemu mnie zatrzymują.
- Co znowu? - powiedziałam gniewnie na ile się nauczyłam przez te kilka tygodniu. Ona spojrzała przez sekundę na mnie ale później to zniknęło z jej twarzy pojawił się fałszywy uśmiech..
- Wiem że uciekasz przed mafiozem, który jest ojcem Mickaela i tego drugie i twojego kolona. Był jakiś tydzień u ciebie w domu oraz w szkole. Rozmawiałam z nim chętnie się ucieszy jak mu powiem gdzie jesteś?- to nie możliwe... Co ja mam zrobić? Thomas kazał być ostrożny, a ja to złamać i sprowadziłam kłopoty na nas wszystkich. Nagle do mieszkania wszedł jej ojciec. Nie wiedziałam co mam zrobić, gdyż nie dawno go aresztowali.
- Tatusiu udało się... - powiedziała Aneta do swojego ojca, a ja byłam przerażona.
- Wiem widzę to. Posłuchaj jeśli nie chcesz żebyś was wydali to po pierw...
- Nic nie zrobi. Izabela idziemy- powiedział Thomas. Ja od razu wyrwałam się Anecie i podeszłam do niego. Thomas czekał aż wyjdę z domu. Później sam wyszedł, a Mickael oraz Aurielia czekali na koniach z naszymi rzeczami. Podbiegłam do Mickaela, a on podał mi rękę i powiedział:
- Połączyłaś się z Aurielią, a ona usłyszała co mówiła Aneta zaraz zebraliśmy nasze rzeczy i pojechaliśmy galopem do ciebie. - byłam im wdzięczna ale nie mogłam spojrzeć im oczy. Ponieważ dałam ciała i to na całej linii.
- Byliśmy u dwóch gangów tylko reszta obejdzie jakiś Sam. Przyszedł tam gdzie się zatrzymaliśmy Mickael powiedział mu że masz kłopoty i musimy uciekać, a on się zgodził że sam to załatwi a my mamy cie chronić bo osobiście nas zabije. - powiedział Thomas. Wiedziałam że Sam mógł to powiedzieć gdyż on zawsze był dla mnie miły, a rano co do mnie powiedzieli.
- To nie dajmy im powodu żeby was zabił - powiedziałam patrząc na każdego z nich po kolej. Ruszyliśmy dalej w naszą drogę, która prowadzi do lepszego życia.
                 
Części 2: Magda

W ciągle nie mogłam dość po tym że zabiłam człowieka. Miałam szczęście że oni nic mi nie zrobili. Lecz z tego powodu nie wpadałam w histerię. Próbowałam zachowywać się normalnie. Opowiedziałam Pawłowi dokładnie co się stało od czasu jak mnie zabrali. Wiedziałam jedno nigdy nie zapomnę widoku leżącego ciała w kałuży krwi. Dochodziła pora kolacji Paweł usiadł koło mnie. Spojrzałam na niego on tylko się letko do mnie uśmiechnął i powiedział.
- Wiem przez co teraz przechodzisz. Mam prośbę do ciebie? - nie wiedziałam o co mu chodzi nigdy tak do mnie mówił. Zawsze powtarzał że jestem silna, że przejdziemy przez to razem, a tu takie coś. Zaskoczył mnie więc powiedziałam:
- Jasne pytaj śmiało. - patrzyłam prosto mu w oczy. Chciałam z nich wyczytać co mi pomoże dowiedzieć się o co chodzi. Paweł złapał mnie za rękę i powiedział do mnie.
- Magda rozumiem że jest ci ciężko. Jednak los chciał żeby nas to spotkało ale dał nam możliwość razem tego przeżywania. Żałuję że nie mogłem być z tobą w tedy. Może to inaczej się potoczyło. - powiedział cały czas patrząc w oczy.
- Paweł bo pomyślę że mi się oświadczasz - powiedziałam bo chciałam rozluźnić atmosferę. Lecz Paweł nawet się nie zaśmiał cały czas był poważny.
- Nie to jeszcze nie oświadczyny spokojnie. Chcę ci powiedzieć że możesz na mnie polegać zawszę ci pomogę. - powiedział mi, a ja go przytuliłam się do niego. Dziękuję ci Boże jeśli istniejesz że mi go dałeś. Łzy płynęły mi po policzkach. Nagle usłyszałam głos Wiolety.
- Magda ogarnij się. - zaśmiałam się, ponieważ wydawało mi się że jestem ogarnięta. 
-Kiedyś się ogarnę bo narazie mi się nie chce.. - powiedziałam, a Paweł się zaśmiał pod nosem za co dostał sójkę w bok. - O kotek to przypadkiem. - powiedziałam
- Nasza Magda wróciła- powiedziała Wiola klaskając w dłonie. Paweł tyko rzucił
- Taaa wróciła 
Byłam szczęśliwa że oni są przy mnie. Gdyby nie oni teraz bym siedziała i podpierała ściany. Łysy koleś nie przychodził do nas, ani żaden z jego ludzi tylko dawali nam jedzenie. Tak było aż pewnego dni przyprowadzili Mickaela na szczęście tylko jego. 


Sam


Aneta

5 komentarzy:

  1. Rozdział super nie mogę się do czekać kolejnego. Jasne że czytają, a ja czytam każdy rozdział. Skarbie pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyno jaki ty masz talent do pisania normalnie książkę napiszesz kiedyś. Super rozdział jasne pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne. Tylko dlaczego przyprowadzili Micaela? O_o

    OdpowiedzUsuń
  4. do wiesz tego w następnym rozdziale który będzie za dwie godziny. Ja i napisanie książki? Coś tego nie widzę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku tak mnie wciagnela ta historia że masakra ;)

    OdpowiedzUsuń